Lud, który nie chciał wójta

Lud, który nie chciał wójta

W Rudzie Hucie ludzie obalili wójta. Za prywatę i marnotrawienie gminnych pieniędzy Wzdłuż drogi z Chełma do Rudy Huty znikają już ostatnie plakaty, które oblepiały co drugie drzewo. „Jeżeli jesteś za wójtem, zostań w domu”, „Tylko wrogowie wójta idą do referendum”, wzywały mieszkańców. Ponoć drzewa przed domami największych oponentów były tamtego dnia oblepione od góry do dołu. Gdy w niedzielę, 5 września, Ruda Huta, gmina w powiecie chełmskim, szła do urn, Jan Kruk, przed tygodniem jeszcze wójt, podjechał aż pod same drzwi wejściowe wyborczego lokalu. Z okna auta patrzył ludziom prosto w oczy. Tak świdrował, mówią stojący przy płocie, jakby kiwał palcem: i ty, Kowalski, też przeciwko mnie… – Ruda Huta pokazała Polsce demokrację – gospodarz, który także włożył w niedzielę garnitur i poszedł do urny, nawet nie spojrzał w wójtowe oczy. Też powiedział basta. – Żeby siąść na stołek i od razu przydzielić sobie mieszkanie? Żeby nocą się przeprowadzać?! Ludzi nie zapytać?! – Żeby zatrudnić syna w bibliotece?! Niejedno gminne dziecko siedzi w domu po szkołach! – Ludzie chcą dróg i wodociągów, a nie długów! – Ciekawe, kto za te plakaty płacił? Takie ludzkie pogwarki odbijały się w niedzielę od ścian. 38,98% gminy przyszło wrzucić kartkę, a ponieważ referendum jest ważne przy minimum 30-procentowej frekwencji, wójt pożegnał się ze stołkiem. To w ostatnim czasie już drugie gminne referendum. Ale w czerwcu, gdy Jan Kruk, który już wcześniej czuł pismo nosem, że rada gminy nie udzieli mu absolutorium, zorganizował głosowanie nad odwołaniem rady, ludzie nie poszli tak tłumnie. Choć na wycieraczkach znajdowali gazetki z wykrzyknikami, frekwencja wyniosła zaledwie 16%. – Niby to społeczny głos wzywał mieszkańców – opowiadają o czerwcowych ulotkach ludzie. I nawet nie chcą mówić, jak rzekomy społeczny głos, czyli Grupa Inicjatorów Referendum, zbierał wtedy podpisy poparcia, bo wstyd. – Żeby z całą piętnastką nie móc się dogadać? – komentuje ostro Piotr Śliwa, przewodniczący rady gminy, z którą toczył bój wójt Kruk. I nie ukrywa, że parę broszur też puścili w obieg w swojej sprawie. Bo na każdym szczeblu trzeba władzy patrzeć na ręce i rozsądnie liczyć samorządowy grosz. – Miał w d… prawo! – klnie mężczyzna na przystanku. – Chciał wydawać, pożyczać, przesuwać, a potem szła fama na słupach, że rada nie dała. W gminie święto Po plakatach, które zawisły w gminie, został tylko ślad kleju. – W końcu świeże powietrze – zaczepili ludzie Grażynę Pawłowską, sekretarza gminy, gdy rano szła do pracy. Też zagłosowała po obywatelsku, czyli „nie” dla Kruka. – 15 lat życia mi zabrał – pani sekretarz łamie się głos. Mówi szeptem i przymyka okno, bo do takiej nerwicy ich wszystkich doprowadził wójt tym szukaniem wokół wrogów i ciągle włączonym dyktafonem w kieszeni marynarki. – Każdą rozmowę nagrywał – szepcze Pawłowska, którą wójt zaczął gnębić, gdy rada nie pozwoliła usunąć jej ze stanowiska. – Zabrał pieczątki, odłączył telefon, a nawet wstrzymał do mnie korespondencję. Pół roku tak siedziałam przy pustym stole. Człowiek nie wiedział, co interesantom mówić. Stary ubecki sposób. Dopiero przed wyborami do unijnego referendum wróciła do łask. Skarbnik Alicja Rekuta też mówi półgłosem. W całej swojej 33-letniej karierze za kadencji Kruka pierwszy raz wylądowała u prokuratora, tak się sądził ze wszystkimi. Pokazuje papiery: – Za ubiegły rok zabrakło w kasie gminy ponad 640 tys. zł na zapłacenie faktur z inwestycji. – Pytaliśmy, po co zwiększać fundusz płac. A wójt zamiast spłacać kredyty i ograniczać wydatki, utworzył 15 etatów, co znaczy w skali roku ponad 400 tys. zł więcej z gminnego budżetu. Każdy w Rudzie Hucie wie, że swoich na etatach wójt usadzał. – Niektórzy wstydu nie mieli! – mówią. – Na szybko pokończyli tzw. wyścigówki, czyli roczne technika zaoczne i hura na stanowiska. O, zapyta pani o Dariusza Laskowskiego. Prosty rolnik z Chromówki w nagrodę za kampanię wyborczą został niby-referentem w terenie. Niby nawet studia zaczął, ale do dziś nikt nie wie, za co brał pieniądze. Jak miesiąc temu poszedł na zwolnienie,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 38/2004

Kategorie: Kraj
Tagi: Edyta Gietka