Owczy pęd na studia

Owczy pęd na studia

Jakie kierunki są przepustką do kariery Od wielu lat największą popularnością cieszą się te same kierunki studiów wyższych, co obrazuje liczba kandydatów na studia dzienne na uczelniach państwowych, starających się o przyjęcie na pedagogikę, prawo, zarządzanie, ekonomię, informatykę. Dużą popularnością cieszą się również socjologia, nauki polityczne, psychologia, administracja, filologie obce. Czemu przypisać szturm na właśnie te, a nie inne kierunki? Czyżby dyplom magistra lub licencjata psychologii, marketingu albo prawa był automatyczną gwarancją kariery? Czyżby zawód pedagoga był marzeniem każdej dziewczyny i każdego chłopca? Czyżby pracodawcy w całym kraju masowo poszukiwali specjalistów z tych dziedzin i oferowali im na starcie znakomite warunki zatrudnienia? Nic podobnego. Lista najbardziej obleganych kierunków studiów jest efektem nijakości kształcenia na poziomie średnim i kompletnego braku wyobraźni młodzieży. Wygląda na to, że studia wyższe dla większości mają być jedynie formą w miarę bezpiecznego i mało męczącego przetrwania – a później się zobaczy. – Możliwe, że pedagogika jest dla wielu ostatnią deską ratunku – podsumowała prof. Urszula Sztanderska z Uniwersytetu Warszawskiego. – Jeśli nie dostają się na inne kierunki, rozpoczynają studia pedagogiczne. Wymagania stawiane kandydatom na te studia nie są wygórowane. Jest jednak trochę tak, że uczelnie wyższe widzą, jakie kierunki są najpopularniejsze, i przygotowują na nich najwięcej miejsc. Wchodzą więc w spiralę absurdu, przyczyniając się do tego, że wzrasta, a nie maleje „produkcja” zupełnie niepotrzebnych specjalistów. Na najpopularniejsze kierunki wcale nie jest tak trudno się dostać. Problemy rozpoczynają się dopiero po otrzymaniu dyplomu. Studia jak małżeństwo Niektórzy porównują wybór kierunku studiów wyższych do wyboru małżonka. I tu, i tam decyzję podejmuje się stosunkowo wcześnie, niekiedy nawet z przymusu, a potem, przynajmniej teoretycznie, trzeba się z tym wybranym męczyć całe życie. O ileż trafniej podejmowaliby takie decyzje ludzie dojrzalsi, dysponujący większym doświadczeniem, którzy już tego i owego w życiu spróbowali? Niestety to niemożliwe, a nikt jakoś osobom ze świadectwem dojrzałości w kieszeni nie chce służyć rzetelną i życzliwą pomocą. Młodzi są zdani na siebie albo na rodziców i efektem tego jest dokonywanie masowo złych wyborów. Specjaliści od rynku pracy ostrzegają, że absolwent pedagogiki nie znajdzie natychmiast pracy, o przyzwoitych zarobkach w ogóle nie wspominając. Wiadomo, że również ukończenie marketingu już dawno przestało gwarantować znalezienie pracy. Jeśli poszukuje się pracowników z taką specjalnością, to wyłącznie z doświadczeniem w kierowaniu zespołami ludzkimi i dużymi osiągnięciami. Wszyscy też chyba wiedzą, jak trudno wejść do zawodów prawniczych, jak szczelnie zamknięte są środowiska adwokackie, sędziowskie, prokuratorskie i radcowskie. Czy nie lepiej więc wybierać kierunek studiów pod innym kątem, z myślą o przyszłości, o osobistej karierze albo przynajmniej o zajmowaniu się czymś bardzo interesującym, rozwijającym osobowość i dającym możliwość łatwej zmiany pracy, przekwalifikowania się? Przecież prognozy mówią, że obecny absolwent liceum będzie musiał pięć-siedem razy zmienić zawód, zanim doczeka się emerytury. Wielu maturzystów wciąż jednak podąża za przykładem swoich kolegów, którzy uważają, że np. kierunki ekonomiczne są kluczem do sukcesu, a potem wszyscy przeżywają gorzkie rozczarowania. Jedynie wybór informatyki – drugie miejsce w krajowym rankingu popularnych kierunków studiów – wynika z racjonalnych kalkulacji. Specjaliści z tej dziedziny nadal nie narzekają na brak ofert pracy, choć wysokie wynagrodzenia, przynajmniej na początku, to już zdecydowanie przeszłość. Poradnia nie poradzi Istnieje w kraju dobrze zorganizowana i rozbudowana sieć państwowych poradni pedagogiczno-zawodowych, nie wspominając o sporej ofercie prywatnych firm zajmujących się doradztwem personalnym i zawodowym, która powinna służyć fachową pomocą absolwentom szkół średnich. Niestety potencjał ten jest słabo wykorzystywany – z kilku powodów. Po pierwsze, sami maturzyści nie widzą powodu, aby korzystać z usług psychologów i pedagogów. Po drugie, owe poradnie nie dysponują rzetelnymi danymi z rynku pracy odnośnie do perspektywicznego zapotrzebowania w określonych zawodach. W efekcie cała ta machina działa jakby w izolacji od dylematów młodzieży stojącej na starcie do dorosłego życia. Ewa Mucha, dyrektor Centrum Informacji Zawodowej Specjalistycznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Częstochowie, twierdzi, że nie dysponujemy wynikami badań nad kierunkami najbardziej poszukiwanymi przez pracodawców. – To, co mamy, to informacje z obecnego rynku pracy, co do których trudno mieć pewność, że za pięć-sześć

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 29/2008

Kategorie: Kraj