Gangsterzy z „Pruszkowa” robią wszystko, by podważyć wartość zeznań świadków koronnych Największym zaskoczeniem w procesie szefów pruszkowskiej mafii było to, że prokuratura nie podała do publicznej wiadomości uzasadnienia aktu oskarżenia. Obrońcy po cichu mówią, iż dokument ten został utrzymany w tajemnicy dlatego, że jego ujawnienie pokazałoby opinii publicznej, jak wątłe i bezzasadne jest oskarżenie. Prokuratura nieoficjalnie ripostuje, że oskarżyciel nie ma obowiązku odczytywania uzasadnienia, a dla dobra sprawy nie wszystkie szczegóły można prezentować publicznie. „Przegląd” zdobył jednak uzasadnienie oskarżenia „Pruszkowa”. Dokument liczy 52 strony, przedstawiamy ze skrótami niektóre fragmenty (nie podajemy nazwisk oskarżonych ani świadków koronnych). Zgoda na pobicie „Postanowieniem z 2.06.2000 r. wszczęto postępowanie w sprawie działalności na terenie Warszawy i innych miast polskich zorganizowanej grupy przestępczej, mającej na celu dokonywanie przestępstw takich jak zabójstwa, wymuszenia rozbójnicze, napady rabunkowe, obrót bez zezwolenie środkami odurzającymi i in. W latach 1989-90 grupa liczyła ok. 100 osób. Systematycznie powiększała się poprzez wprowadzanie nowych członków przez osoby już w niej funkcjonujące. Osoba związana z grupą cieszyła się prestiżem w środowisku, mogła liczyć na pomoc innych członków grupy w wypadku konfliktu z przestępcami z nią niezwiązanymi. Miała zagwarantowany stały dopływ dochodów z przestępstw, pomoc materialną dla siebie i rodziny w przypadku aresztowania. W zamian za to członek grupy zobowiązany był do pełnej lojalności wobec niej i osób nią kierujących, a także do dzielenia się korzyściami uzyskiwanymi z dokonywanych przez siebie przestępstw z pozostałymi członkami grupy. Na czele grupy stali Zygmunt R., Leszek D., Andrzej Kolikowski („Pershing”) i Andrzej Z. („Słowik”). Struktura uległa zmianie, gdy aresztowany został Andrzej Kolikowski. W czasie spotkania w dyskotece Coloseum ustalono sposób podziału zysków z przestępstw. Sprawcy dokonujący bezpośrednio przestępstw uzyskane pieniądze dzielili na dwie równe części. Jedną zachowywali dla siebie, a drugą przekazywali osobie, której byli podporządkowani. Ta z kolei połowę kwoty zatrzymywała dla siebie, drugą zaś przekazywała dla osób zajmujących najwyższą pozycję w hierarchii grupy. Na czele stał Zygmunt R. mający najwyższy autorytet. Po dokonaniu zabójstwa Andrzeja Kolikowskiego podporządkowały mu się wszystkie grupy. Początkowo zajmowano się napadami na ciężarówki przewożące przemycony do Polski alkohol i papierosy. Działalność ta zapewniała z jednej strony duże zyski, a z drugiej zupełną bezkarność. Kwoty przypadające do podziału były różne. Jarosław S. („Masa”, świadek koronny – przyp. red.) zeznał, iż najniższa kwota, jaką otrzymał za taką działalność, wynosiła 15 tys. dol., najwyższa 125 tys. dol. Istotne dla udokumentowania hierarchii grupy jest także zdarzenie związane z kradzieżą auta Voyager z autokomisu, którego pracownikiem był Dariusz U. Miał on pretensje do Igora Ł. o dokonanie tej kradzieży. Ustalono, że spór zostanie rozstrzygnięty przez Andrzeja Z. i Janusza P. Doszło do spotkania, w którym brał udział także Zbigniew W. Uznano, że pretensje Dariusza U. są nieuzasadnione. Po odjeździe Dariusza U. z miejsca spotkania Zbigniew W. zwrócił się do Andrzeja Z. i Janusza P. z prośbą o pozwolenie pobicia Dariusza U. i zgodę taką uzyskał. Bronią palną dysponował Wojciech K. (uchodził za „zbrojmistrza” mafii – przyp. red). Najczęściej używano broni podczas konfliktu między grupą pruszkowską a grupą kierowaną przez Wiesława Niewiadomskiego („Wołomin” – przyp. red.). Zeznania obejmują szereg zdarzeń, takich jak zabójstwo Wiesława Niewiadomskiego, Cezarego Dresza, Wiesława Szumerta, Andrzeja Ciołka, Ryszarda Malinowskiego, Andrzeja Kolikowskiego i Nikodema Skotarczaka. Z wyjaśnień Kazimierza Hedberga wynikało, że zajmuje się on dystrybucją amfetaminy na terenie Skandynawii. O wytwarzanie i dystrybucję narkotyku oskarżono Wojciecha Zimkę, Bożenę Trzaskę i Wiesława Niewiadomskiego. Wymienione osoby zmarły przed wydaniem wyroku. Zmarł także Kazimierz Hedberg. W wytwórni (przy ul. Leśniczówki 26 w Warszawie – przyp. red.) przez ok. pół roku pracował Józef B. Ocenił, że w tym czasie wyprodukowano tam ok. 400 kg amfetaminy. W wyniku porozumienia między Jarosławem S., Markiem C., Jerzym W. i Ryszardem S. do obrotu trafiło co najmniej 6 kg kokainy. Jarosław S. opisał także fakty przekazywania kokainy i marihuany Andreasowi Edlingerowi.
Tagi:
Andrzej Dryszel









