Na Węgrzech ludzie Fideszu żyją dostatnio dzięki funduszom unijnym Wybory parlamentarne na Węgrzech odbędą się 6 kwietnia. Liberalno-lewicowa opozycja wreszcie zjednoczyła szeregi i zawarła sojusz wyborczy, ale stało się to za późno. Ku zwycięstwu zmierza prawicowo-populistyczny Fidesz, który obsadził swoimi ludźmi wszystkie ważne, a także mniej ważne stanowiska państwowe, zawłaszczył administrację, wymiar sprawiedliwości oraz media. Wszystkie sondaże przewidują sukces obozu rządzącego. Nie jest jednak pewne, czy Fidesz utrzyma konstytucyjną większość. Władze wprawiły więc w ruch kampanię propagandową. Premier Viktor Orbán chwali kraj jako „motor wzrostu gospodarczego”. Ale ten wzrost (0,1% w 2013 r.), jak podkreśla czołowy ekonomista węgierski András Inotai, opiera się na kruchych podstawach – wypracowują go rolnictwo i przede wszystkim fundusze Unii Europejskiej. Produkt krajowy brutto wciąż jest mniejszy o 4% od osiągniętego w 2008 r., poziom inwestycji zaś aż o 40% niższy niż w przedkryzysowych latach 2004-2008, co może zapowiadać katastrofę, zwłaszcza w sektorze energetycznym. Z rynku wycofują się zachodnie koncerny gnębione przez aparat władzy. Kontrakty dla wiernych Głównym inwestorem stało się państwo wykorzystujące fundusze z UE, które niekiedy są przeznaczane na dziwne projekty, wzbogacające przede wszystkim dygnitarzy Fideszu. „Większa część pieniędzy z UE płynie wciąż do tych samych ludzi – do przyjaciół rządu Orbána. Dzieje się tak w rolnictwie, na budowach i w infrastrukturze drogowej. Nie ma znaczenia, czy przedsiębiorstwa dobrze pracują. Ważne są odpowiednie kontakty”, twierdzi András Inotai. Przeszkody, które się pojawiają, zostają usunięte przez nowe ustawy i przepisy. Przykładem jest sprzedaż papierosów i wyrobów tytoniowych. Rząd uznał, że należy ją ograniczyć, jakoby w celu ochrony zdrowia dzieci. Zgodnie z wprowadzonym prawem, papierosy można sprzedawać tylko w specjalnych licencjonowanych sklepach tytoniowych. Ale przy podziale licencji z kwitkiem odeszli handlowcy mający doświadczenie na rynku tytoniowym, często tracąc środki do życia. 80% zezwoleń przyznano wiernym zwolennikom Fideszu. Inotai oskarżył premiera o to, że kieruje się własnym interesem i zmienia Węgry w państwo rządzone przez mafię. Powołał się przy tym na wydaną przez węgierskich socjologów książkę „Państwo mafijne”. „To, co robi na polu polityki, służy jednemu celowi – utrzymaniu władzy. Tej idei Orbán podporządkował wszystko. Jest mu obojętne, czy polityka szkodzi krajowi i czy ludność cierpi”, powiedział Inotai. Władze wprowadziły np. 16-procentowy podatek liniowy. Taki system faworyzuje bogatych i doprowadził do upadku klasę średnią. Tylko ludzie związani z obozem rządowym mają się na Węgrzech dobrze – podkreślił ekonomista. Wielu obywateli nie widzi dla siebie przyszłości na Węgrzech. Zdaniem ekspertów, od czasu przejęcia władzy przez Fidesz w 2010 r. z kraju wyjechało za chlebem pół miliona obywateli, czyli 10% Węgrów w wieku produkcyjnym. Następuje prawdziwa ucieczka mózgów. Niemal co siódmy obywatel z dyplomem szkoły wyższej mieszka za granicą. Znaczna część społeczeństwa jest pogrążona w apatii. Oznacza to niską frekwencję przy urnach, która okaże się korzystna dla Fideszu. W 2010 r. partia ta zdobyła konstytucyjną większość przy frekwencji 44%. Oznacza to, że Fidesz zawłaszczył państwo, mając poparcie zaledwie 35% obywateli uprawnionych do głosowania. Rząd Orbána przygotował z rozmachem państwowe obchody 70. rocznicy rozpoczęcia masowych deportacji węgierskich Żydów do obozów zagłady. Krajem wstrząsnęła jednak seria antysemickich skandali. Węgierski Związek Żydowskich Gmin Wyznaniowych MAZSIHISZ zapowiedział bojkot centralnych uroczystości 19 marca. „Jesteśmy rozgoryczeni”, stwierdził jego przewodniczący András Heisler. Niektóre instytucje żydowskie zwróciły władzom pieniądze otrzymane na imprezy kulturalne oraz utrzymanie cmentarzy i synagog. „Nie chcemy wspominać naszych zmarłych za pieniądze tego rządu”, powiedział przewodniczący budapeszteńskiej gminy Péter Tordai, który wyraził również zaniepokojenie szerzącym się antysemityzmem: „Znam wielu ludzi ocalałych z Holokaustu, którzy nie mają odwagi wyjść na ulicę. Mogę tylko mieć nadzieję, że Węgry pozostaną krajem, w którym mogą żyć Żydzi”. Władze liczyły, że uroczyste obchody rocznicy Holokaustu, połączone z renowacjami cmentarzy i synagog oraz tworzeniem instytucji kultury żydowskiej, pomogą odeprzeć wysuwany – zwłaszcza za granicą – zarzut tolerowania antysemityzmu i ukażą wyborczy sukces partii rządzącej w jeszcze korzystniejszym świetle. Stało się
Tagi:
Krzysztof Kęciek









