Make love, not work

Make love, not work

UNITED STATES - MARCH 18: Members of the District Running Collective cheer for runners during the Rock 'n' Roll Running Series half marathon on North Capitol Street NW, on Saturday, March 18, 2023. (Tom Williams/CQ Roll Call via AP Images)

Młoda Ameryka chce zarabiać, by żyć po swojemu Korespondencja z USA Nowy sondaż na temat skali wartości Amerykanów wpędza w niepokój. Młode pokolenia wykazują się najsłabszym w historii poczuciem patriotyzmu, religijności i najmniejszą chęcią zakładania rodziny. Za to jeszcze większą niż inne przedziały wiekowe chęcią wzbogacenia się. Czy młodzi Amerykanie rzeczywiście tacy są? Najpierw trochę osobistych doświadczeń z rozmów na tematy najważniejsze z młodymi Amerykanami. Sama jestem matką wchodzących w dorosłość córek, więc mam do tej grupy wiekowej łatwy dostęp. Szczególnie ciekawe są spotkania z nastolatkami kończącymi liceum i rozważającymi, co robić dalej. Plany i marzenia młodzi Amerykanie, jak wszyscy młodzi ludzie, mają rozmaite. Jednak amerykańskie nastolatki z reguły są o wiele bardziej praktyczne niż rówieśnicy w Europie i nieraz szczegółowy plan kariery zaczynają budować już w gimnazjum. Skąd ta postawa? Przede wszystkim od najmłodszych lat amerykańskie dziecko jest wprost bombardowane – przez rodziców, nauczycieli, media – informacjami o kosztach czekającego je życia, w tym studiów i ubezpieczenia medycznego. I pouczane, że we współczesnej Ameryce, by dało się w ogóle przetrwać, najważniejszy jest zdrowy rozsądek oraz taki zawód, na który jest zapotrzebowanie na rynku. W sprzyjających okolicznościach być może później uda się spełnić prawdziwe marzenia. W gronie znajomych starszej córki kilka lat temu, a teraz w otoczeniu młodszej, znalazły się dzieciaki, które ze smutkiem informowały mnie, że na studia nie idą. Na nic świadectwo prymusa, członkostwo w siatkarskiej lidze juniorów i starty w olimpiadach. Rodziny mają niemajętne, wizja ponad 100 tys. dol. długu za czteroletnią edukację jest dla nich nie do przyjęcia. Szukają innych dróg zdobycia dyplomu – tańszych szkół policealnych, po których można, jeśli ma się odpowiednie oceny i szczęście, przenieść się na uczelnię i zredukować wysokość zaciąganego długu. Druga ewentualność to praca i nauka jednocześnie, choć ten układ robi się coraz trudniejszy, bo przy obowiązujących stawkach, nawet na tzw. uczelniach państwowych, nikt już nie jest w stanie zarobić na czesne, pracując na pół etatu. I to nawet jeśli tnie koszty, bo mieszka nadal w rodzinnym domu. Model trzeci, coraz popularniejszy, to odsunięcie studiów na bliżej nieokreśloną przyszłość. Każda z tych rozmów zapada mi głęboko w pamięć, bo podszyta jest smutkiem, rozczarowaniem, a przede wszystkim złością: dlaczego akurat ja musiałem/musiałam urodzić się w pokoleniu, które zamiast mieć lepiej niż rodzice, już na starcie ma gorzej, i to znacznie? Mnie zaś ogarnia złość, gdy słyszę, że najsilniejszy w historii, wzmocniony po pandemii trend zamiany uniwersytetu na przysposobienie zawodowe do pracy hydraulika czy handlowca to wynik wyłącznie zdrowego pragmatyzmu młodych. Wszak nie wszyscy nadają się na studia i nie ma co trwonić na nie pieniędzy, skoro można zarabiać na życie inaczej. Takiej argumentacji wciąż się nie doczekałam ze strony żadnego młodego człowieka. Rezygnacja ze studiów ma wyłącznie przyczynę finansową. Bezideowi i żądni kasy? Wróćmy do wspomnianego sondażu. Mowa o badaniach przeprowadzonych pod koniec marca br. przez tandem „Wall Street Journal”-NORC (ośrodek badania opinii na Uniwersytecie w Chicago – przyp. red.), które wykazały, że od 1998 r. liczba Amerykanów deklarujących, że patriotyzm jest dla nich bardzo ważny, spadła z 70% do 38%. Podobnie zmalała waga religii w życiu: z 62% do 39%. Kwestia posiadania dzieci istotna jest już nie dla 59%, lecz tylko dla 30%, osłabło nawet przywiązanie do wartości, które Amerykanie po dziś dzień z dumą i niemal automatycznie wskazują jako ich wyróżniki na tle reszty świata: tolerancji oraz pomocy innym. Jeszcze cztery lata temu tolerancja była „bardzo ważna” dla 80% społeczeństwa. Dzisiaj – dla 58%. Z kolei bycie pomocnym ważne jest jedynie dla 27% społeczeństwa w porównaniu z 62% w roku 2019. Zaniepokojenie ekspertów jest tym większe, że najwyraźniejszy spadek patriotyzmu, religijności i chęci posiadania dzieci odnotowano wśród najmłodszych pokoleń. Za patriotów uważa się tylko 23% 20- i 30-latków, za osoby religijne – 31%, a rodzicielstwo jest ważne dla zaledwie 26% osób z tej grupy wiekowej. Jedyna „wartość”, której znaczenie wzrosło – dla wszystkich Amerykanów, bez względu na wiek – to pieniądze. Za bardzo ważne w życiu uważa je 43% społeczeństwa, o 12% więcej niż w 1998 r. Jak można

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 18/2023, 2023

Kategorie: Świat