Męczy mnie Polska

Męczy mnie Polska

Dotychczas protestowały duże miasta, teraz demonstrują Polki z małych miejscowości. U ich boku idą Polacy Żnin, 26 października (24 tys. mieszkańców gminy; Duda Andrzej Sebastian: 6322 głosy, Trzaskowski Rafał Kazimierz: 5583 głosy – wybory prezydenckie, lipiec 2020) Pochód wyrusza o godz. 16.30 z Rynku Staromiejskiego. Na czele idą dwie kobiety w średnim wieku, z banerem: „Wybór, nie zakaz”. Za nimi nie tylko młodzi; idzie dużo rodzin i matek z dziećmi. Maszerują też mężczyźni. Blisko czoła pochodu rzuca się w oczy męska grupa. – Panowie za czy przeciw? – Żeby się sprzeciwić! Tak jest, dla swoich kobiet! Mamy po 30 lat, mamy żony, które będą chciały rodzić. Chcemy mieć potomstwo, ale każda kobieta powinna decydować o swoim ciele. Nie zgadzamy się na to, co nam zgotował ten rząd. Nie wiem, czy można to w ogóle nazwać rządzeniem. Nie zgadzamy się! Sprzeciw! – Skąd panowie przyjechali? – A tego nie możemy powiedzieć. Z niedaleka. Nie będzie kot decydował o naszym losie! – krzyczą na pożegnanie. – Sprzedawczyki!!! – to w kierunku wozu policyjnego, który stoi na rogu Szpitalnej i Aliantów, przy Biedronce. Ściemnia się, pod blokami i sklepikami czają się samotni gapie. Marsz ma dobre tempo, zewsząd padają pomysły, żeby zwalniać na przejściach dla pieszych, blokować ruch przy każdej okazji. Coraz trudniej oddychać, na przeciwnym pasie stoją w korku auta. Niektóre trąbią. – Proszę napisać: „rodzina z Cerekwic” – mówi młoda kobieta z dzieckiem na ręku. Obok niej maszeruje mąż z drugim w wózku. – Jesteśmy tutaj, żeby mieć prawo decydować, nie tylko dla mnie, dla męża też. Nie jestem za aborcją, ale nie podoba mi się, że nie mam wyboru. Giną w tłumie ponad tysiąca protestujących, ale imion nie chcą podać. To pierwsza demonstracja Strajku Kobiet w Żninie. Udało się zablokować miasto! Spacerowicze ciągną od rynku na Kopernika, Browarową i Tysiąclecia, obok wieży ciśnień, Bricomarché, Media Marktu, kompleksu hotelowo-konferencyjnego Cukrowni. Ktoś filmuje z dźwigu, senator Brejza wrzuci to nagranie na Twittera. – Dokąd oni idą, zimno jest, cała się spociłam – skarży się Dorota, upośledzona umysłowo uczestniczka marszu. Jedyna, która podaje imię, a nawet rękę na powitanie. – Idą na Warszawę – rzucam. Tłumek rechocze nerwowo. Ewidentny brak wiary w swoje możliwości. – Jestem pierwszy raz na demonstracji, mieszkam w Żninie – dyszy do mikrofonu przystojny blondyn, 33 lata, z dwulatkiem na ramionach, machającym tekturą z napisem: „Wolność”. – To ostatni moment, żeby się obudzić. Wspaniała rzecz, tak się zjednoczyć. Tutaj chodzi o więcej, o prawa kobiet i mężczyzn. To, co się dzieje, to jakieś nieporozumienie. Jesteśmy manipulowani, przepychane są ustawy po nocach. Myślę, że nie będzie łatwo, góra się nie podda bez walki, ale dobro zwycięży. Na rynku młodzież się rozkręca. Przedtem okrzyki były sporadyczne, choć głośne, tu panuje duch zdrowej walki: „***** PiS” i „Jarek, śmieciu, chodź na solo!”. Żadnych rękoczynów, policja obstawia wszystkie kąty. Po chwili okazuje się, że niewiele trzeba, by przestraszyć dzieciaki. Rozlega się okrzyk: „Puśćcie go! Puśćcie go! ***** psy!”. Tłum rusza pod komisariat. W oknie na pierwszym piętrze ukrywa się za firaną barczysta postać. Nagle ktoś rzuca w szybę na parterze chyba butem. Ktoś kopie w drzwi. Znów okrzyki: „Wypuście ich!”. Jest już dwóch zatrzymanych. Znów szarpanie za drzwi. Otwierają się, przed budynek wybiega zakapturzony młodzieniec. Oklaski. I dalej okrzyki: „Jeszcze jeden! Jeszcze jeden!”. Z komisariatu wychodzą mundurowi, stają w szeregu. Młodzież w odpowiedzi siada na ziemi. Niedaleko siedzących stoją dwie blondynki, matka i córka. Nie krzyczą, ale nie przesuwają się ani o centymetr, kiedy zaczyna się dym pod komisariatem. Mama wskazuje córkę: – Ty mów, to twój protest. – Mamy teoretycznie wolny kraj, a tak naprawdę odbiera się nam wolność decydowania, nawet o własnym ciele. To nasza pierwsza demonstracja, jesteśmy ze Żnina. Oby to się skończyło jak najlepiej dla nas. Mamy nadzieję na lepsze. Nie chcemy być bierne. Nie, nie boimy się policji. Zatrzymany wychodzi, witany oklaskami. Tłum krzyczy: „Dziękujemy!”. Barcin,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 45/2020

Kategorie: Kraj