Media cię osadzą

Media cię osadzą

Były prezydent Łodzi został skazany przez dziennikarzy, zanim jeszcze stanął przed sądem Były prezydent Łodzi, Marek Czekalski, jest niewinny – ogłosił po sześciu latach od oskarżenia łódzki sąd rejonowy. Z zarzutu popełnienia korupcji zostało też oczyszczonych pięć innych osób, sądzonych w tej samej sprawie. Szósty z oskarżonych, prezes spółki Integro, Maciej Sz., który przyznał się do winy i do tego, że w prokuraturze złożył fałszywe wyjaśnienia obciążające pozostałych oskarżonych, został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu i 50 tys. zł grzywny. Sąd uznał jego wielokrotnie zmieniane zeznania – będące podstawą oskarżenia – za nielogiczne, niespójne, niewiarygodne i niepoparte innymi dowodami. Maciej Sz. utracił wielomilionowe kwoty na operacjach giełdowych i pomawiając inne osoby, głównie Czekalskiego, o przyjęcie łapówek, chciał uniknąć odpowiedzialności za działania na szkodę spółki Integro. Proces wykazał, że to Sz. wprowadzając w błąd inwestorów i powołując się na rzekome wpływy w Urzędzie Miasta Łodzi, przyjął w sumie 844 tys. zł. łapówki. Wyrok nie jest prawomocny. – Czuję satysfakcję, że zostałem uniewinniony – powiedział Czekalski reporterowi „Dziennika Łódzkiego” – jednak jestem nie tylko niewinny, lecz także pokrzywdzony. Z powodu fałszywego oskarżenia doznałem krzywdy i poniżenia. Całą sprawę rozgrywano najpierw w mediach, to one mnie osądziły. I to jest prawda, od której nie ma odwołania. Rewizja, kajdanki, dołek Jest 22 czerwca 2001 r. Koniec tygodnia – piątek. Trwa kampania wyborcza do Sejmu. Do budynku urzędu miejskiego w Łodzi, gdzie akurat Marek Czekalski naradza się z miejscowym sekretarzem UW, Witoldem Rossettem, wkraczają funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Rewizja, kajdanki, eskorta do prokuratury w Radomiu. Dlaczego do tego miasta? Żeby śledztwo, jak nazajutrz szeroko tłumaczy prasa, toczyło się obiektywnie; w Łodzi były prezydent ma wielu znajomych na wysokich stanowiskach. Czekalski cały dzień czeka na przesłuchanie. Śledczym się nie spieszy, media już dostały cynk, mogą szykować hit do weekendowego wydania. Przychodzi wieczór i nadal bezskutecznie czekający na postawienie mu zarzutów były prezydent Łodzi jest odprowadzony „na dołek”, do aresztanckiej celi. Sobota. W „Gazecie Wyborczej” ukazuje się spory artykuł dwóch znanych dziennikarzy śledczych, Tomasza Patory i Marcina Stelmasiaka, pod znaczącym tytułem „Brali od Metra?” To o aresztowanych poprzedniego dnia Marku Czekalskim, kandydacie do parlamentu z ramienia Unii Wolności (pierwsze miejsce na liście), i jego byłym zastępcy, Pawle Pawlaku. Jako członkowie zarządu spółki Integro są oskarżeni o to, że przyjęli 844 tys. zł łapówki w zamian za decyzje korzystne dla inwestorów budujących w mieście hipermarkety. Plan zagospodarowania przestrzennego miasta przewidywał wcześniej w tym miejscu budownictwo jednorodzinne. Zamiast domów powstała w 1999 r. galeria handlowa M1 należąca do niemieckiej grupy Metro AG. Plan zmieniła rada miasta Łodzi w poprzedniej kadencji (lata 1994-1996), gdy prezydentem był Czekalski. Ton, a także tytuł artykułu nie pozostawia wątpliwości co do winy oskarżonych. Takie same informacje nagłaśniają inne gazety. Marek Biernacki, minister spraw wewnętrznych i administracji (resortem sprawiedliwości kieruje Lech Kaczyński), łamiąc zasadę domniemania niewinności podejrzanych, ogłasza na konferencji, że chodzi o ewidentną aferę korupcyjną. – Wydaliśmy ostrą wojnę przestępcom gospodarczym i łapówkarzom – oświadcza. Za Czekalskiego, niegdyś działacza podziemia, poręczają Marek Edelman, Jacek Kuroń, a także Tadeusz Mazowiecki. Kilka dni później przyjaciele osadzonego w areszcie składają się na kaucję – na początku lipca były prezydent wychodzi na wolność. Ale jest jak zadżumiony. Traci pracę. Unia skreśla go z listy wyborczej. Mija rok. Proces powoli się rozkręca. Na sali sądowej okazuje się, że wbrew temu, co podała prasa, korzystna dla Metra AG decyzja rady miasta z 1996 r. o przekwalifikowaniu gruntów, tak aby mógł tam stanąć supermarket, nie była naginaniem prawa. Działkę wcześniej już przeznaczono na tego typu inwestycje. Sporny był tylko kawałek terenu, na którym przewidywano budowę parkingu. Czekalski jako prezydent nie miał wpływu na pozytywną decyzję w sprawie Metra AG, ponieważ zmiany w planie zagospodarowania leżą w gestii rady miejskiej. Nie brał udziału w głosowaniu na sesji. Nie znał bliżej inwestorów i nie miał z nimi żadnej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 47/2007

Kategorie: Media