Metanowa bomba zegarowa

Ogromne kolumny gazu wydobywają się z dna Morza Arktycznego

Rosyjscy naukowcy uderzyli na alarm. Z dna Morza Arktycznego wydobywają się ogromne kolumny metanu mającego znacznie silniejsze właściwości cieplarniane niż dwutlenek węgla. Jeśli arktyczne zasoby tego gazu w szybkim czasie przedostaną się do atmosfery, klimat Ziemi może się zmienić. Dla planety tyka metanowa bomba zegarowa.

Gęste fontanny gazu

Region wschodniosyberyjskiego szelfu arktycznego badała rosyjsko-amerykańska ekspedycja na statku „Akademik Ławrientiew”. Igor Semiletow z Międzynarodowego Centrum Badań Arktycznych przy University of Alaska Fairbanks powiedział reporterowi dziennika „The Independent”: „Wcześniej znajdowaliśmy podobne do pochodni (metanowe) struktury, ale miały one średnice kilkudziesięciu metrów. Obecnie odkryliśmy potężne struktury emisji gazu, które mają ponad 1000 m średnicy”.
Z dna morskiego unoszą się bardzo gęste fontanny metanowych bąbli. Na stosunkowo niewielkim obszarze naukowcy znaleźli ponad sto takich gazowych kolumn. Zapewne na całym szelfie są ich tysiące. Wcześniej zespół Semiletowa doszedł do wniosku, że z Morza Arktycznego przedostaje się do atmosfery tyle metanu co z wszystkich innych mórz i oceanów. Obecnie jednak rosyjscy specjaliści uważają, że jest go w powietrzu jeszcze więcej. Koncentracja metanu nad Arktyką jest największa na całej planecie. W ciągu ostatnich 200 lat wzrosła w całej atmosferze aż trzykrotnie, z 0,7 do 1,7 cząsteczki na milion, a w regionie Arktyki – aż do 1,9 cząsteczki na milion. Tak szybkiego wzrostu nie było w historii Ziemi. Nie przypadkiem temperatury wzrastają najszybciej w regionie arktycznym. Jak ustalili eksperci NASA, położona w Arktyce Grenlandia traci rocznie 100 mld t lodu.

Temperatura wzrasta

Metan powstaje w wyniku beztlenowego rozkładu szczątków roślin i zwierząt, nagromadzonych przez tysiące lat. Jeśli gaz unosi się z dużej głębokości, utlenia się w wodzie – powstaje dwutlenek węgla. Morze nad szelfem jest jednak płytkie (do 50 m), tak że metan dociera do atmosfery. Gaz ten ma właściwości cieplarniane 70 razy większe niż CO2, ponieważ jednak szybko ulega rozkładowi, naukowcy przyjmują, że przez rok cząsteczka metanu nagrzewa planetę 20 razy silniej niż cząsteczka dwutlenku węgla. Średnia temperatura wody na szelfie jest wyższa niż temperatura powietrza, od 85 lat zaś wzrasta. Kliny lodowe w dnie morskim topnieją, szelf w wielu miejscach się zapada, uwolniony metan unosi się na powierzchnię.
Z opublikowanego w grudniu raportu amerykańskiej Narodowej Agencji Badania Oceanu i Atmosfery wynika, że dla Arktyki rozpoczyna się okres ciepły. Temperatury wód i powietrza wzrosną, skurczy się pokrywa lodowa i śnieżna. Oznacza to jeszcze większe emisje metanu, które wzmocnią efekt cieplarniany. Zainicjowana zostanie reakcja łańcuchowa, której nie da się powstrzymać.

Morze wyżej o 20 metrów

Do niepokojących wniosków doszło ostatnio 41 międzynarodowych ekspertów, pracujących w ramach Permafrost Carbon Research Network. Badacze przedstawili swoje obliczenia w magazynie „Nature”. Oto topienie się wiecznej zmarzliny, która pokrywa jedną piątą lądów półkuli północnej, ma znacznie większy wpływ na zmiany klimatyczne, niż do tej pory zakładano. Do końca tego stulecia do atmosfery przedostanie się tyle samo węgla organicznego (w dwutlenku węgla i metanie), ile w następstwie globalnego wycinania lasów. Jednak z powodu wysokiej zawartości metanu topienie się wiecznej zmarzliny będzie miało dwa i pół razy większy wpływ na globalne ocieplenie niż wycinka lasów. Eksperci obliczyli, że wieczna zmarzlina zawiera 1700 mld t węgla organicznego, trzy razy więcej, niż do tej pory zakładano, i dwa razy więcej, niż obecnie jest go w atmosferze.
Niektórzy specjaliści uspokajają. Metanowej apokalipsy nie będzie. Największe zasoby tego gazu zalegają 200 m pod dnem morskim. Do 2100 r. nawet przy najczarniejszym scenariuszu stopi się najwyżej 10 m podwodnej zmarzliny (plus 25 m, które już stopniały). Pewne jest jednak, że rozgrzewający Ziemię metan należy w większym stopniu uwzględnić przy tworzeniu modeli klimatycznych. Trzeba też stwierdzić, że do końca wieku nie uda się ograniczyć globalnego wzrostu temperatur do dwóch stopni, czego domagają się Unia Europejska i Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu. W 2010 r. emisje gazów cieplarnianych osiągnęły kolejny rekord. Prof. James Hansen, klimatolog z NASA, ostrzega, że wzrost globalnej temperatury o jeden stopień oznacza podniesienie się poziomu mórz i oceanów o 20 m.

Wydanie: 01/2012, 2012

Kategorie: Ekologia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy