Miasto z odzysku

Miasto z odzysku

Czysto albo tanio

– Jestem bardzo zadowolona, że przyjechaliśmy do Bornego – mówi Jolanta. – Ale na początku było trochę nerwów. Okazało się, że spółdzielnia mieszkaniowa, do której należy budynek, jest w stanie upadłości. Skrzyknęliśmy się w parę osób, stworzyliśmy grupę inicjatywną, żeby powołać wspólnotę mieszkaniową. Udało się!

Dziś Jolanta jest prezesem wspólnoty. Zamiłowanie do działalności społecznej zostało jej z czasów, kiedy była nauczycielką. Mówi, że ludzie żyją tu oszczędnie. Najbardziej ubolewają z powodu wysokiej ceny wody. – W maju była kolejna podwyżka i metr sześcienny zimnej wody z kanalizacją kosztuje u nas 19,30 zł – mówi Jolanta. – Wiem, że syn w Warszawie płaci powyżej 11 zł, a znajomi w Oławie 14 zł.

A płaciliby w Bornem Sulinowie jeszcze więcej, gdyby nie dotacja z Urzędu Miasta i Gminy. Wysokie ceny to konsekwencja tego, że gmina przystąpiła do unijnego projektu „Parsęta”. Obejmował on modernizację gospodarki wodno-ściekowej w dorzeczu rzeki Parsęty. Kiedy projekt się rodził, wydawało się, że ma same plusy. Bo hasło ekologia otwiera serca i portfele. Unia Europejska zdecydowała się wesprzeć go aż w 85%, kwotą blisko 150 mln euro! Do projektu przystąpiły 22 gminy. Wszyscy się cieszyli, że Bałtyk będzie czystszy, nikt zapewne nie robił symulacji, jak ta inwestycja wpłynie na późniejsze opłaty za wodę i ścieki. Dziś krytycy mówią, że na terenach wiejskich gminy Borne Sulinowo wystarczyło zainstalować przydomowe oczyszczalnie. No, ale stało się…

Do tej pory miasto jest zaopatrywane w wodę z dwóch ujęć wykonanych jeszcze w przez Niemców. Trzy razy w ciągu ostatnich lat zdarzyło się, że całe miasto było pozbawione wody z powodu skażenia chemicznego. Za każdym razem nie odkryto jego źródła. Życzliwi piszą w internecie, że winowajcą jest nieistniejący już zakład produkcji farb i lakierów. Reklamował się jako ekologiczny, a podobno szkodliwe odpady produkcyjne składowano na terenie zakładu w sposób urągający przepisom i zdrowemu rozsądkowi. Ale czy to prawda?

Nowego ujęcia wody zaczęto szukać w 2014 r. W październiku rozpoczęto odwiert, który okazał się strzałem w dziesiątkę. W ciągu półtora roku powinna popłynąć woda z nowego ujęcia. Tym razem będzie ciągnięta z głębokości 100 m, a nie jak teraz z 26 m, więc nie tak łatwo będzie ją skazić.

Działki całkiem uzbrojone

Marian przyznaje, że czasem tęskni za Oławą. – Ale faktem jest, że dla zdrowia to właśnie Borne jest miejscem lepszym – mówi. On i Jolanta najbardziej lubią spacery po lesie. Albo wzdłuż jeziora. Jakieś pięć-siedem minut wystarczy, by z ich mieszkania dojść do jeziora Pile. Można iść przez las albo uliczkami Zieloną i Jeziorną, przy których mieszczą się piękne wille, zbudowane przed II wojną światową dla niemieckich oficerów, i poniemieckie budynki zamienione na apartamentowce. Klimat trochę przypomina Konstancin albo Otwock, a nie wojskowe miasteczko. Jedynie pensjonatowi Marina miejscowi zarzucają brzydotę i zastanawiają się, jakim cudem właściciel dostał pozwolenie na postawienie czegoś takiego na urwisku tuż przy plaży Zielonej i marinie.

– Po naszym lesie chodzi się jak po perskim dywanie, bo są tu tak piękne mchy – chwali Jolanta. – Zwykle po śniadaniu idziemy do lasu. W sezonie zbieramy jagody, później borówki. Ale najchętniej chodzimy na grzyby. Już pokazały się kurki, potem będą podgrzybki, prawdziwki. Kiedyś je marynowałam, ale teraz ocet dla nas nie jest wskazany. Dlatego suszymy.

Czy nie boją się chodzić po lasach, gdzie mogą być niewypały? Nie boją się. Chodzą tam, gdzie lasy zostały wyczyszczone przez saperów. Od dwóch lat trwa akcja czyszczenia lasów z niebezpiecznych przedmiotów. Wcześniej usuwano tylko niewypały lub niewybuchy, na które natrafili grzybiarze lub zbieracze runa leśnego. Ale wciąż do sprawdzenia było ok. 5,5 tys. ha. Dopiero w 2013 r. nadleśnictwo dostało 17 mln zł na rozminowanie lasów, z czego 85% pochodzi z Unii Europejskiej. Zatrudniło prywatne firmy saperskie. Prace miały się zakończyć pod koniec 2014 r. Jednak okazało się, że roboty nie były wykonywane rzetelnie. Trzeba było ponownie rozpisać przetarg, wybrać nowe firmy. Do września tego roku mają uporać się z pracami.

Tak więc 22 lata po otwarciu Bornego Sulinowa jego okolice mają być wyczyszczone z niewypałów i niewybuchów. Do dziś saperzy znajdują nawet rakiety. Kiedy Polacy przejęli ten teren od Rosjan, wiadomo było, że jest tam niemało niewypałów. Żartowano: „W Bornem Sulinowie są tanie działki budowlane. Tylko uzbrojone”. Mężczyzna, który kupił 21 ha przed wjazdem do miasta, natrafił na niewybuch. Pomyślał, że to jedyny. Ale kiedy natknął się na kolejny, poszedł po pomoc do gminy. Saperzy przeczesali jego działkę i znaleźli 15 niewybuchów. Gmina dostała wówczas dotację od państwa na oczyszczenie miasta z niewypałów. Starczyło na trzy działki.

W 2004 r. rozminowywanie lasów rozpoczęło nadleśnictwo, w gestii którego jest 70% obszaru gminy. Oczyszczenie pierwszych 550 ha kosztowało 1 mln zł, które pochodziły z dotacji. Znaleziono wówczas 170 tys. sztuk materiałów niebezpiecznych. Teraz każdego dnia saperzy znajdują kolejne niewypały i niewybuchy. Przy okazji trafiają też na zakopane w ziemi beczki z chemikaliami, które mogą skazić teren.

Znikające zakłady

Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Szczecinku pod koniec czerwca orzekł, że woda w jeziorze Pile przy plaży Słoneczna nadaje się do kąpieli. Nikt nie wątpił, że problemów z wodą nie będzie, bo jezioro Pile i ponad 50 innych jezior gminy Borne Sulinowo znane są z krystalicznej wody. Ale co orzeczenie, to orzeczenie. Organizatorzy kolonii i obozów oraz właściciele pensjonatów i hoteli odetchnęli z ulgą. Bo przecież do miasta ściągają nie tylko amatorzy pojazdów militarnych, ale także wielbiciele pływania i wszelkiej maści pasjonaci. Począwszy od grup oazowych, które przybywają tu z różnych parafii, po drużyny surwiwalowe, które dostają nieźle w kość w pobliskich lasach. Poza nimi zwykli koloniści i obozowicze, amatorzy pilotowania samolotów, pływania amfibią (podobno jedyne takie miejsce w kraju!), nurkowania we wrakach (wrakersi) czy w podwodnym lesie, który zapadł się wraz z wyspą, uprawiania taekwondo, strzelania z pepesz, żeglowania i banalnego smażenia się na słońcu. Dla miejscowych dzieci, które nigdzie nie wyjechały, Centrum Kultury i Rekreacji przygotowało wakacyjną ofertę – nieodpłatnie mogę odbyć kurs żeglowania na optymistach i omegach.

Jolanta i Marian czasem lubią posiedzieć na plaży. Bliżej im do Zielonej, ale i Słoneczna ma swoje plusy, bo tam złoty piasek. Po drodze mijają dawny Dom Oficera. Za każdym razem przystaną i się zadumają. Bo kiedy przybyli do Bornego Sulinowa, ten reprezentacyjny kiedyś budynek był w niezłym stanie, polski właściciel wyremontował dach. Ale w 2010 r. wybuchł tam pożar, potem kolejne. Dziś budynek chyli się ku upadkowi. Pod koniec czerwca komornik wystawił go na licytację. Znajdzie nabywcę czy zostanie rozebrany, jak wcześniej teatr? A może powstaną tam nowe miejsca pracy, których tak brakuje w mieście?

W Bornem firmy raczej upadają, niż powstają. Teraz największym pracodawcą w mieście stał się Dom Pomocy Społecznej – ponad 80 pracowników. Większość mieszkańców Bornego Sulinowa jest w wieku produkcyjnym. Oni mówią z goryczą, że to miasto dla emerytów. Wielu nie wytrzymuje życia bez perspektyw. Nawet po 20 latach wracają w swoje rodzinne strony albo jadą tam, gdzie czeka na nich praca.

W dokumencie „Strategia rozwoju miasta i gminy Borne Sulinowo na lata 2004-2019” zapisano m.in., jakie są słabe strony gminy. W sferze społecznej to niebezpiecznie wysoka stopa bezrobocia, pustostany psujące malowniczy charakter miasta i gminy, ubóstwo społeczne. W tych kwestiach, które zależne są od władz miasta i gminy, nic się nie zmieniło, choć minęło 11 lat.

Strategia przedstawiała też obraz miasta w roku 2019, czyli po ćwierć wieku funkcjonowania. Wizja była taka: „Borne Sulinowo jest prężnie działającym uzdrowiskiem, specyficznym, nawiązującym do historii miasta ośrodkiem turystycznym w regionie, Centrum Trzech Kultur (polskiej, rosyjskiej i niemieckiej). (…) W mieście jest bardzo bogata oferta kulturalna. (…) Ma tu swoją siedzibę Europejskie Centrum Fotografiki i Centrum Rehabilitacji Dzieci Poszkodowanych w Pożarach. Powstało Centrum Przygotowań Paraolimpijskich. Powstało kolegium języków obcych i filia jednego z uniwersytetów. 50% czynnych zawodowo mieszkańców pracuje w branży turystycznej lub usługowej. Pozostali znaleźli zatrudnienie w kilku powstałych zakładach przemysłu lekkiego…”.
Wszystko to być może… Władze miasta i gminy mają jeszcze ponad trzy lata.

Foto: Ewa Rogowska

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2015, 31/2015

Kategorie: Reportaż

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy