Mielofibroza na celowniku naukowców

Ta choroba krwi obecnie jest nieuleczalna. Czy nowe leki przełamią impas? O mielofibrozie, czyli samoistnym włóknieniu szpiku kostnego, wiadomo niewiele poza tym, że jest to rzadki nowotwór krwi (rocznie zapada na niego jedna na 100 tys. osób, głównie po sześćdziesiątce) o nieznanej przyczynie, który po raz pierwszy został zdiagnozowany w latach 50. ubiegłego stulecia. U około jednej piątej chorych przebiega bezobjawowo, a nawet jeśli powoduje jakieś objawy, to zwykle są one tak niecharakterystyczne, że kierując się nimi, trudno postawić właściwą diagnozę. No bo który lekarz, poza hematologiem, skojarzy złe samopoczucie, stany podgorączkowe, dreszcze, brak apetytu, bóle kości i mięśni, duszności, wzdęcia czy kołatanie serca akurat z samoistnym włóknieniem szpiku? Przecież równie dobrze mogą to być symptomy innych schorzeń. Od lekarza do lekarza Pani Regina jest jedną z około tysiąca osób w Polsce żyjących z mielofibrozą. I tak jak większość z nich dowiedziała się o chorobie dopiero po latach, kiedy pojawiły się już u niej objawy świadczące o zaawansowanym stadium. – W 2000 r. zdiagnozowano u mnie nadpłytkowość, leczyłam się na nią kilkanaście lat – wspomina pani Regina. Kiedy rok temu poczuła się gorzej, była za granicą i tam poszła do specjalisty, który stwierdził, że co prawda

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 03/2014, 2014

Kategorie: Zdrowie