Mieszkaniowy bum to niewypał

Mieszkaniowy bum to niewypał

Każda zainwestowana w budownictwo złotówka to zwrot 3 zł do budżetu W mediach co rusz można usłyszeć o polskim bumie budowlanym. Przejeżdżając ulicami Warszawy, Wrocławia czy Krakowa, widzimy, jak się mury pną do góry i tym samym nie mamy najmniejszych powodów, aby nie ufać informacjom o bumie. Prawda jest jednak zdecydowanie mniej kolorowa. Ponad połowa mieszkań budowanych przez deweloperów powstaje w sześciu największych aglomeracjach, co powoduje, że bum ma charakter typowo wyspowy. Jeśli spojrzymy na inne statystyki, podziałają one na nas jak kubeł zimnej wody. W roku 1978 oddano do użytku 8,1 mieszkania na 1000 mieszkańców. W roku ubiegłym – 3,5 mieszkania. Owszem, to sporo, ale tylko w porównaniu z mieszkaniową zapaścią lat 90. Obecna liczba oddawanych mieszkań na 1000 mieszkańców została w PRL przekroczona już w roku 1957 i przez cały okres Polski Ludowej nie spadała poniżej dzisiejszej wartości. W roku 1988 oddawano jeszcze pięć mieszkań na 1000 mieszkańców. Polska na niedobór mieszkań cierpiała od lat 50. Gierkowski bum mieszkaniowy nie zlikwidował tego niedoboru, był w stanie tylko zapobiec jego powiększaniu się. Tezę o deficycie mieszkań w Polsce potwierdza porównanie z innymi państwami Europy. W Polsce na 1000 mieszkańców mamy 338 mieszkań. We Francji, Hiszpanii czy Grecji liczba ta wynosi ponad 500 mieszkań. Problemem jest też jakość mieszkań. W Polsce co drugie mieszkanie ma jeden-dwa pokoje. Dla porównania 89% Niemców mieszka w mieszkaniach składających się z minimum czterech pokoi. Trzy miliony mieszkań Jak wynika z wyliczeń prof. Piotra Witakowskiego z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, deficyt mieszkań w roku 2013 przekroczy 3 mln. Dlatego też hasło 3 mln mieszkań, które pomogło PiS w zdobyciu władzy w 2005 r., paradoksalnie dobrze oddaje faktyczną skalę problemu. Hasło PiS budziło uśmiech politowania. W historii Europy są jednak znane przypadki wybudowania 3 mln mieszkań w ciągu pięciu-sześciu lat. Najnowszym przykładem takiego bumu jest Hiszpania, gdzie od początku XXI w. oddano do użytku taką właśnie liczbę mieszkań. Zdecydowaną większość z nich wznosili prywatni deweloperzy, w swojej działalności nastawieni na maksymalizację zysku. Owszem, wybudowano 3 mln mieszkań. Tyle że dzisiaj 1 mln nadal stoi pustych. Po prostu wielu chętnych nie stać na zakup nowego mieszkania. – Przykład Hiszpanii pokazuje, że rynek może przynieść prawdziwy bum inwestycyjny, nie może jednak rozwiązać wszystkich problemów mieszkaniowych – tłumaczy Roman Nowicki, przewodniczący Kongresu Budownictwa. Dlatego polscy decydenci powinni skłonić się w stronę drugiego przykładu skutecznej realizacji hasła 3 mln mieszkań. Mowa o RFN pod rządami Konrada Adenauera, gdzie w latach 50. hasło 3 mln mieszkań ze sloganu zamieniło się w rzeczywistość. Niemieccy chadecy taki wynik byli w stanie osiągnąć dzięki aktywnemu zaangażowaniu państwa. Inwestycja się opłaciła. Bum mieszkaniowy był jedną z przyczyn niemieckiego cudu gospodarczego. O ile volkswagen miał być samochodem dla ludu, o tyle mieszkania wznoszone po wojnie również były przeznaczone dla ludu. Były to mieszkania tanie i dostępne dla wszystkich obywateli. Tego nie można powiedzieć o efektach hiszpańskiego bumu mieszkaniowego. W efekcie socjalistyczny rząd premiera Zapatera stara się rozwijać programy społecznego budownictwa czynszowego. Dobry i aktualny przykład tego typu działań stanowi Irlandia, gdzie deweloperzy zobligowani są przeznaczać ok. 20% mieszkań z każdej inwestycji dla osób o skromnych dochodach. Budownictwo to inwestycja Polskie rządy po roku 1989 zdecydowanie kroczą drogą hiszpańską, starając się doprowadzić do stanu, w którym budownictwo mieszkaniowe będzie jedynie domeną rynku, pozostającą poza sferą zainteresowań państwa. Najlepiej świadczy o tym analiza wydatków budżetowych na sferę mieszkaniową. W roku 1992 było to 2,3 mld zł, dzisiaj jedynie 1 mld zł, i to w nieporównywalnie lepszej sytuacji budżetowej. Nic więc dziwnego, że 1992 było to 2% PKB, dzisiaj ledwie 0,09%. – Mamy najniższe nakłady na budownictwo przy najgorszej sytuacji mieszkaniowej w Europie – komentuje te dane Roman Nowicki. Zdaniem prof. Witakowskiego, problemem jest to, że polskie rządy błędnie postrzegają sferę budownictwa. – Wydawanie państwowych

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 32/2008

Kategorie: Opinie