Miliardy do spłacenia

Miliardy do spłacenia

Dług zagraniczny kraju przekroczył 70 mld dolarów Właściwie nie została zauważona informacja NBP o zadłużeniu zagranicznym kraju. Prawdopodobnie media uznały ją za niewartą odnotowania i bezproblemową. Jednak dla gospodarki jest to, a raczej będzie problem, i to niemały. Zadłużenie zagraniczne kraju obejmuje walutowe zobowiązania sektora publicznego (budżet państwa, budżety samorządów, NBP) oraz jednostek niepublicznych (firmy i różne jednostki prywatne oraz banki komercyjne). Łączne zadłużenie zagraniczne kraju na koniec 2001 r. wyniosło 70,2 mld dol. Stanowi to odpowiednik wartości eksportu za okres 2,7 roku. W stosunku do zdolności eksportowych gospodarki poziom długu zagranicznego należy uznać za wysoki. Wyraźny wzrost zadłużenia zagranicznego kraju miał miejsce po 1997 r. i był spowodowany wzrostem zadłużenia prywatnego. W poz. 1 zagranicznego zadłużenia publicznego dominuje zadłużenie skarbu państwa (rządowe), które wynosi 29,1 mld dol. Dotyczy ono głównie zobowiązań wobec Klubu Paryskiego (ok. 21 mld dol.) i Klubu Londyńskiego (ok. 4,0 mld dol.) w formie tzw. obligacji typu Brady. Zadłużenie to jest zrestrukturyzowane, a jego spłata rozłożona do 2024 r. Spłaty kapitału będą wzrastały do 2008 r., a następnie zaczną maleć. Z uwagi na duże spiętrzenie spłat w najbliższych pięciu latach możliwe jest ich refinansowanie (zaciąganie nowych pożyczek na spłatę starych albo wynegocjowanie nowych, bardziej dogodnych terminów spłat), co jest praktykowane w świecie. Natomiast koszty obsługi tego długu (stopa odsetkowa) są ponad dwa razy mniejsze od obsługi krajowego długu publicznego. Głównym problemem płatniczym Polski jest wysoki poziom zadłużenia prywatnego. Przez ostatnie cztery lata zwiększyło się ono o 25,9 mld dol., do kwoty 40,4 mld dol. (tak na marginesie, całe zadłużenie „gierkowskie” wynosi 25,5 mld dol.). Wysoki wzrost zadłużenia zagranicznego prywatnych podmiotów gospodarczych jest wynikiem utrzymywania dużej różnicy między poziomem krajowych i zagranicznych stóp procentowych, co skłaniało firmy do zaciągania o wiele tańszych kredytów w walutach obcych. Za stworzenie takiej sytuacji, a więc za doprowadzenie do poważnego wzrostu zadłużenia zagranicznego kraju odpowiada bezpośrednio RPP. Ten skutek działalności owego gremium jest mało zauważalny. Wzrost prywatnych kredytów i pożyczek zagranicznych nie był rezultatem wysokiej dynamiki kredytowych zakupów maszyn i urządzeń, nowych technologii i innych dóbr inwestycyjnych. Tymczasem znacznemu zwiększeniu się zadłużenia zagranicznego w minionych czterech latach towarzyszył mocny spadek dynamiki inwestycji: z 22,2% w 1997 r. do -10,2% za 2001 r. Również udział importu inwestycyjnego w całym imporcie był niski i kształtował się w granicach 15-18%. Tak więc wzrost zadłużenia zagranicznego kraju w okresie minionych czterech lat nie wynikał (albo wynikał tylko w minimalnym stopniu) z rozbudowy i unowocześnienia potencjału wytwórczego kraju, a zwłaszcza jego możliwości eksportowych. Przeciwnie, ukształtowała się struktura gospodarki wysoko importochłonna i o niskiej zdolności eksportowej – „produkująca” duży deficyt handlu zagranicznego (-14,2 mld dol. za ubiegły rok) i bezrobocie. Około jednaj trzeciej całego importu nie ma pokrycia w eksporcie. Największa część (ponad 60%) deficytu handlowego przypada na firmy z kapitałem zagranicznym. Stało się tak dlatego, że rezultatem przeprowadzonej prywatyzacji, przy bezpośrednim lub pośrednim udziale podmiotów zagranicznych, było przede wszystkim przejęcie rynku wewnętrznego, a nie ekspansja eksportowa. Inwestorzy zagraniczni po przejęciu naszych przedsiębiorstw nie zwiększali w zasadzie ich kapitałów, nie inwestowali w istniejącą bazę zaopatrzeniowo-kooperacyjną, a zaopatrzenie zaczęli przerzucać do ich kontrahentów zagranicznych i jednostek macierzystych (czyli import), doprowadzając przez to do upadku wielu dotychczasowych krajowych kooperantów i dostawców. Proces ten trwa, zaś codzienność dostarcza wielu przykładów. W sumie działalność tych firm skierowana została głównie na sprzedaż na rynku krajowym, zaopatrzenie pochodzące z importu, a nie na rozwój eksportu (czemu dodatkowo sprzyjał utrzymujący się od trzech lat nadwartościowy kurs złotego). Udział sprzedaży eksportowej w firmach z kapitałem zagranicznym stanowi zaledwie 13% ogólnej sprzedaży, a ich nakłady inwestycyjne w środki trwałe w 2001 r. obniżyły się (w cenach stałych) aż o 20% (!). Uwzględniając spadające możliwości rozwojowe firm krajowych na skutek braku dostępu do kredytów złotowych oprocentowanych w wysokości dającej szansę spłat z osiąganych dochodów oraz nadwartościowy kurs złotego, należy stwierdzić, że gospodarka wchodzi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 18/2002, 2002

Kategorie: Opinie