Książka czy monitor?

Książka czy monitor?

Internet nie zastąpi umiejętności czytania i pisania. Tekst na ekranie komputera trzeba przeczytać i zrozumieć Na pierwszy rok nowego tysiąclecia Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zaplanowało program rozwoju kultury, w tym również czytelnictwa. Pomysł mieści się w podobnych inicjatywach podjętych przez George’a W. Busha, nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych, a dużo wcześniej przez premiera Wielkiej Brytanii, Tony’ego Blaira. Nasze media skąpo o nich informowały, a jeżeli już, to dając wyraz swojemu zadziwieniu, że oto dwaj mężowie stanu zajmują się czymś takim, jak efekty nauczania czytania i pisania w szkołach podstawowych. Tymczasem obaj panowie wiedzą, a wiedzy tej dostarczają liczne badania w zakresie funkcjonowania książki i czytelnictwa w obu krajach, że to w ciągu pierwszych czterech lat nauki składania literek decydują się losy edukacyjne jednostki i całych grup społecznych. To w pierwszych latach dokonują się podziały na tych, którzy trafią do dobrych szkół, zdobędą kwalifikacje i dobrze płatną pracę oraz tych, którzy staną się klientami opieki społecznej i powiększą grupy bezrobotnych. Inicjatywa George’a W. Busha nawiązuje do wcześniej podejmowanych na gruncie amerykańskim zadań. W 1985 r. Kongres Stanów Zjednoczonych wyasygnował znaczne kwoty na ogólnokrajowe badania stanu piśmienności wśród Amerykanów. Raport Jonathana Kozola – “Illiterate America” oraz wyniki badań The National Adult Literacy Survey (1992 r.) stanowiły impuls do wydania przez Kongres specjalnej uchwały: The National Literacy Act oraz opublikowania w 1993 r. raportu “The U.S. Office of Technology Assessment”, w którym zaproponowano, by poszerzyć pojęcie piśmienności o umiejętności posługiwania się komputerem, multimediami, wideo itp. Wyniki badań amerykańskich ujawniły, że 25% słabo czytających obywateli Stanów Zjednoczonych pochodziło ze środowisk imigranckich. Ponieważ w społeczeństwie amerykańskim dominują postawy pragmatyczne, po stwierdzeniu, że w tym bogatym kraju ponad milion osób nie umie czytać i pisać, a około 40 mln ledwo radzi sobie z tą umiejętnością, powołano natychmiast do życia The National Literacy Institute, a ówczesny prezydent, Bill Clinton, objął patronat nad programem “The America Reads Challenge”, który zakładał, że każde dziecko w Stanach Zjednoczonych musi w ciągu pierwszych trzech lat nauki w szkole opanować umiejętność czytania. W 1992 r. powstał program “First Book”. Zawierał on zachętę dla wydawców, by obdarowywali dzieci niepełnosprawne książkami. Również pod hasłem “Every child reader” w 1999 r. telewizja amerykańska promowała czytelnictwo wśród dzieci. Wśród różnych, przeważnie gospodarczych, powodów rosnącego bezrobocia w Polsce bardzo rzadko wymienia się zaniedbania edukacyjne, występujące w środowiskach wiejskich i robotniczych. W kolejce po zasiłek społeczny stoją dziś absolwenci szkół podstawowych oraz zasadniczych szkół zawodowych. Ci 30- i 40-latkowie mają trudności z czytaniem i rozumieniem najprostszego tekstu oraz napisaniem własnoręcznie podania o pracę czy życiorysu. Nabyte w szkole umiejętności odpowiadały ekstensywnej gospodarce socjalistycznej, w której liczył się wysiłek fizyczny, ale nie znajdują one zastosowania w produkcji i usługach, gdzie dominują nowe technologie. Wiara, że można przy pomocy regulacji podatkowych lub tanich kredytów stworzyć nowe miejsca pracy, jest – oględnie rzecz ujmując – złudna. Po prostu dlatego, że pracownicy kilkuosobowego przedsiębiorstwa usługowego posługują się dziś narzędziami precyzyjnymi, komputerem, e-mailem, faxem oraz dokumentacją (zamówienia, faktury, rachunki itp.). Zmieniła się również organizacja pracy. Po remoncie mieszkania, wymianie okien itp. szanująca się i zabiegająca o klienta firma nie zostawi tradycyjnego bałaganu i puszek po piwie. Właściciel będzie prowadził selekcję wśród kandydatów do pracy tak długo, aż wyłowi najzdolniejszego i odpowiedzialnego pracownika. Zwalniani pracownicy próbują zmienić lub zdobyć nowy zawód, taki, który ma szansę na rynku pracy. Doświadczenie wskazuje, że warunkiem jest sprawne czytanie i pisanie. Bałamutne są opinie, szeroko upowszechniane, że umiejętności te zastąpi Internet. Pomijając fakt, że wyświetlony na ekranie komputera tekst musi być przeczytany i zrozumiany, w dalszym ciągu u podstaw kształcenia leży składanie literek. Nikomu jeszcze nie udało się przeskoczyć tego etapu na tyle, by móc uczestniczyć w cywilizacji elektronicznej. W świetle rodzimych i cudzych doświadczeń warunkiem powszechności piśmiennictwa jest łatwy dostęp do słowa drukowanego, książki, gazety, czasopisma i wszelkich materiałów o charakterze informacyjnym. Instytucją powszechnie dostępną w tym zakresie okazuje się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2001, 2001

Kategorie: Opinie