Mocodawcy poczęli potwora

Mocodawcy poczęli potwora

Reakcja USA i Zachodu na Państwo Islamskie to ślepa uliczka wśród nieszczęść i katastrof Druga połowa 2014 r. upływa pod znakiem tragicznego konfliktu zbrojnego na obszarach Bliskiego Wschodu. Licząca kilkanaście (może więcej) tysięcy grupa bojowników powołała na części terytoriów Syrii i Iraku nowe państwo – Państwo Islamskie (ISIS – Islamic State of Iraq and Sham). Bojownicy popełnili całą serię zbrodni, sterroryzowali mieszkającą tam ludność, obiecują ekspansję i zapowiadają zły los wszystkim, którzy nie są sunnitami. Tę opinię sformułowałem na podstawie informacji docierających do mnie z naszych mediów: telewizji, radia i prasy. Wielu z nas z przerażeniem odnotowuje liczbę ofiar i obserwuje rozwój wydarzeń, który nieuchronnie wydłuży ich listę. Oto świat zachodni (USA plus NATO) wezwał do powszechnej krucjaty przeciwko wrogom na Bliskim Wschodzie. Współcześni żołnierze – rycerze Zachodu już nie jeżdżą konno jak Ryszard Lwie Serce, ale latają samolotami. Całe eskadry bojowych F-16 i F-17 oraz dronów i wyrzutni rakietowych wraz z lotniskowcami udały się w pobliże terenów Państwa Islamskiego z misją nieubłaganych nalotów na pozycje dżihadystów. O rozmowach nikt nie mówi, o bombardowaniach – wszyscy. Przepraszam za termin „krucjata”, choć takie skojarzenie mogą mieć muzułmanie. Morze ludzkiego nieszczęścia Sprawy zaszły daleko i nabrały wielkiej wagi. Aby jednak zobaczyć je wyraźniej, trzeba spróbować odpowiedzieć na kilka pytań. Pierwsze łatwo zadać. Kogo dotykają (zabijają) bombardowania i co z tego wynika? Pytanie pomocnicze: jaka jest wielkość Państwa Islamskiego i kto je zamieszkuje? Bardzo orientacyjnie można powiedzieć, że to jedna trzecia terytorium Syrii i jedna trzecia terytorium Iraku. Liczba mieszkańców sięga prawdopodobnie 7 mln w Syrii plus 10 mln w Iraku, czyli ok. 17 mln, może nieco mniej. Wiemy, że bombardowania powodują znaczne straty wśród bojowników ISIS i w ich sprzęcie. A jak żyje 17 mln ludzi, czy mają co jeść i pić, czy ktoś ich leczy, czy ich dzieci chodzą do szkoły, jakie jest ich jutro i jak oni to jutro widzą? Ilu porzuciło rodzinne strony, ilu straciło dach nad głową i dobytek? Ilu ginie każdego dnia? Obserwujemy tragedię wojny z jej najgorszymi skutkami. Czy tylko papież Franciszek załamuje ręce nad tym morzem ludzkiego nieszczęścia? Czy to nie jest typowy przykład celu uświęcającego środki? A jaki cel pozwala nam akceptować te środki? Każdy z nas powinien odpowiedzieć sobie na te pytania. Najemnicy mieli własny plan Kolejne pytanie narzuca się samo: skąd tak nagle zjawili się bojownicy ISIS? Odpowiadał już na nie na Harvardzie wiceprezydent Joe Biden. Bojownicy ci są częścią antyrządowej partyzantki w Syrii, sfinansowanej za miliardy dolarów i uzbrojonej po zęby przez niektóre państwa arabskie i zachodnie. Domyślam się, które to państwa, ale ten tekst nie jest przeciw nim skierowany, więc ich tutaj nie wymienię. Aby obalić Baszara al-Asada w Syrii, zwerbowano tysiące najemników/ochotników z Afganistanu, Kosowa, Czeczenii, Jemenu, a także Wielkiej Brytanii, Francji, Holandii, Kanady i USA. Wojna domowa sprowadziła najpierw na Syrię ogrom nieszczęść i totalną katastrofę państwa. Trochę światła na tę katastrofę rzucił wywiad, którego w czerwcu udzielił polskiej prasie pewien biskup syryjski (w Syrii żyją też chrześcijanie). Jednak bojownicy, zamiast „zrealizować zamówienie”, postanowili zbudować własne państwo i skierowali się do sąsiedniego Iraku. Mocodawcy z przerażeniem spostrzegli, że poczęli i wychowali potwora, który rozpoczął działanie na własną rękę i realizuje własne cele! Ogłoszono powszechną wyprawę i wysłano wszystko, co lata. W rezultacie media odnotowują wysoką celność (!) kierowanych pocisków rakietowych, a wojna zbiera krwawe żniwo nie tylko w Syrii, ale i w Iraku. Ile tygodni, miesięcy lub lat potrzeba, by zniszczyć armię bardzo profesjonalnie wyszkolonych bojowników ISIS? Czy ofiary wśród ludności cywilnej przekroczą w tym czasie milion? Ile dekad potrwa powrót wiosek i miast Syrii i Iraku do stanu sprzed wojny? Jaką klątwę rzucono na mieszkających tam ludzi, kto to zrobił i dlaczego? Nie umiem powiedzieć, kto rzucił klątwę, ale wiem, że posłużył się siłą i armią USA. Amerykanie z rozpaczą stwierdzili, że powinni teraz rozpocząć trzecią zwycięską (a jakże!) wojnę w Zatoce. Dwie pierwsze wygrali

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 43/2014

Kategorie: Opinie