Musimy mieć własne zdanie

Musimy mieć własne zdanie

Polityka klimatyczno-energetyczna po COP21 w Paryżu i przed COP24 w Katowicach

Komisja Europejska i Parlament Europejski chcą narzucić wszystkim państwom członkowskim restrykcyjną politykę antywęglową, sprzeczną z polskimi interesami

Szczyt klimatyczny ONZ – Konferencja Klimatyczna w Paryżu, tj. COP21 (kolejne miały miejsce w Bonn i w Marrakeszu), doprowadził w 2015 r. do zawarcia globalnego porozumienia między niemal 190 państwami sygnatariuszami. Porozumienie to dotyczyło zobowiązań państw odnośnie do szybkiej redukcji emisji gazów cieplarnianych, tak by już po 2050 r. osiągnięta została w tych państwach równowaga pomiędzy emisją CO2 ze źródeł antropogenicznych a pochłanianiem tego gazu. Nastąpiły tam też ważne ustalenia finansowe dotyczące niezbędnych inwestycji w tych krajach rozwijających się, które są najbardziej dotknięte skutkami ocieplania się klimatu, w zakresie zarówno ograniczania emisji, jak adaptacji do zachodzących niekorzystnych zmian.

Spadek emisji netto do zera (zrównanie emisji z absorpcją) w okresie najbliższych 30 lat to cel bardzo ambitny, a w przypadku Polski jak najbardziej realny i może niewątpliwie dotyczyć:
• ograniczania emisji CO2 poprzez wzrost efektywności energetycznej w całym łańcuchu przepływu energii, tj. począwszy od energii pierwotnej z różnych źródeł po końcową energię użytkową;
• absorpcji antropogenicznego CO2 przez odpowiednio sprofilowane lasy (plantacje leśne) i wysokowydajne rolnictwo;
• pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych;
• pozyskiwania energii z elektrowni jądrowych.

Możliwości lasów i łąk

Jeśli przyjąć, że w Polsce emituje się ok. 300-400 mln ton CO2 rocznie (stanowi to ok. 8,5% całkowitej emisji w UE), a 1 ha lasu jest w stanie absorbować średnio od ok. 10 do 20 ton rocznie, to ok. 10 mln ha aktualnego areału lasów w naszym kraju jest teoretycznie w stanie przyjąć w przyszłości co najmniej od ok. 100 do 200 mln ton tego gazu na rok*.

Również grunty rolne przy odpowiednio prowadzonej kulturze upraw zielonych mogą w sposób istotny akumulować w glebie produkty roślinne i w ten sposób wychwytywać CO2 z atmosfery. Szczególnie sprzyjają temu łąki i niezniszczone torfowiska.

Niestety, intensywne rolnictwo przemysłowe nie sprzyja tym procesom i zamiast akumulować w glebie produkty organiczne, emituje do atmosfery zarówno CO2, jak i metan czy inne gazy cieplarniane, np. tlenki azotu. Rolnictwo takie poważnie pozbawia glebę próchnicy i ją wyjaławia. Trudno więc przesądzać, czy nasze rolnictwo już obecnie jest w stanie, tak jak lasy, absorbować znaczniejsze ilości antropogenicznego CO2.

Jak zatem można w naszym kraju doprowadzić do owej neutralności netto, tj. do równowagi pomiędzy emisją CO2 ze źródeł antropogenicznych a pochłanianiem tego jakże ważnego przecież dla życia gazu?

Czy inne państwa UE są podobnie jak nasz kraj za „neutralnością”, czy za całkowitą dekarbonizacją, tj. za zeroemisyjnością?

Jeśli dobrze się przyjrzeć polityce energetycznej wiodących państw unijnych, widać, że w tej kwestii istotnie pomiędzy sobą się różnią.

Redukcja po niemiecku i francusku

Niemcy, europejska potęga gospodarcza, przeżywają pewne przejściowe trudności gospodarcze, będące efektem podjętej po katastrofie w Fukuszimie decyzji o likwidacji energetyki nuklearnej. Ich docelowe rozwiązania w energetyce zawodowej niewątpliwie będą bazować na wysokoefektywnej energetycznie, swoistej strukturze hybrydowej, łączącej elektrownie wiatrowe z turbinami gazowymi.

Nic zatem dziwnego, że w związku z tym Niemcy będą kształtować swoją konkurencyjność na rynkach światowych, opierając się m.in. na gazie ze Wschodu, przesyłanym rurociągami po dnie Bałtyku, tj. Nord Stream I i Nord Stream II. Pragnę przypomnieć, że rurociągi te powstały, gdyż Polska nie zgodziła się na przepuszczenie przez swój teren rurociągu Jamał II, co uznaję za poważny błąd naszych ówczesnych polityków.

Nie powinniśmy Niemcom w tym przeszkadzać, gdyż nasza gospodarka w dużym stopniu zależy od stanu gospodarki za zachodnią granicą. Znacznemu, zaplanowanemu na 50-60%, wzrostowi efektywności przyszłej zawodowej energetyki niemieckiej po chwilowym wzroście emisji CO2 wskutek odejścia od elektrowni jądrowych niewątpliwie towarzyszyć będzie poważny jej spadek.

Czy jednak w tym przypadku emisja CO2 będzie istotnie mniejsza w przeliczeniu na jednostkę energii w porównaniu do emisji z polskiego węgla? Wątpię. Trzeba bowiem zauważyć, że odległość z Jamału do Niemiec to ponad 4 tys. km. Pytanie więc, o ile wzrośnie emisja CO2 w wyniku nakładu energii na przepompowywanie gazu ziemnego, a także jak duża będzie ucieczka do atmosfery gazu (metanu) będącego prawie 30-krotnie intensywniejszym gazem cieplarnianym niż CO2? Niektóre szacunki wskazują, że ta emisyjność może być zbliżona. A przecież nie jest ważne, w którym miejscu – czy w Polsce emisja CO2 z węgla, czy też łącznie w Niemczech z gazu ziemnego i w Rosji na trasie jego przesyłu – owe gazy cieplarniane przedostają się (są wpompowywane) do atmosfery.

Francuska energetyka zawodowa w 80% bazuje na elektrowniach atomowych, przy czym są to obiekty na ogół 40-letnie, przestarzałe i o niskiej efektywności energetycznej. Prawdą jest, że emisja CO2 na terenie Francji z tych elektrowni jest praktycznie zerowa. Należy jednak zaznaczyć, że wcześniejszemu procesowi wzbogacania uranu towarzyszy zazwyczaj ogromny nakład energii oraz związana z tym znaczna emisja gazów cieplarnianych.

A jakie będą koszty ekologiczne całego procesu wycofania tych elektrowni z eksploatacji? Są one aktualnie określane i niewątpliwie znaczne.

Polityka energetyczno-klimatyczna Francji przekładana na politykę Unii jest obecnie, jak można się domyślać, odmienna od niemieckiej – bardzo „ambitna”, próbująca narzucić pozostałym państwom członkowskim totalną dekarbonizację Unii do 2050 r.

Polskie stanowisko

Jak w tej sytuacji ma się zachować Polska? Jak nasz kraj ma zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne i konkurencyjność? Czy możemy się zgodzić na całkowitą dekarbonizację? Czy – gdyby do tego doszło – uratuje nas wątły „twór”, jakim jest Unia Energetyczna?

Są to poważne problemy, których zrównoważone rozwiązywanie powinno nam towarzyszyć podczas prezentacji naszego odmiennego stanowiska w sprawie polityki klimatycznej.

Większość Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego swoją dotychczasową politykę klimatyczno-energetyczną od lat stara się narzucić wszystkim państwom członkowskim w postaci restrykcyjnej polityki antywęglowej, sprzecznej z polskimi interesami. Sprzeczności te ujawniły się w niezwykle ostry i jednostronnie negatywny sposób m.in. przez potraktowanie mojego projektu sprawozdania dotyczącego przekształcenia dyrektywy w sprawie efektywności energetycznej. Zaprezentowałem w nim bowiem proefektywnościową metodę lepszego wykorzystania nieodnawialnych źródeł energii, co przez niektórych posłów, moich adwersarzy, zostało uznane za próbę powrotu do polityki opartej na węglu (chodziło mi w tym projekcie o poprawny sposób przeliczania energii finalnej na nieodnawialną pierwotną). Tak, przyznaję, dotyczyło to również węgla jako ważnego paliwa nieodnawialnego. Ale czy my mamy jakieś inne realne wyjście?

Jest rzeczą oczywistą, że w odleglejszej perspektywie nie unikniemy inwestycji w energetykę jądrową, ale opartą na najnowszych osiągnięciach nauki i techniki.

Wspomnianą wyżej neutralność, tj. zrównanie do 2050 r. procesów emisji CO2 z procesami jego ograniczania, będzie można w Polsce – moim zdaniem – osiągnąć, nie odchodząc od węgla i nie redukując konsumpcji energii elektrycznej. W Polsce per capita konsumuje się przecież aktualnie ok. dwóch razy mniej energii elektrycznej niż we Francji czy Niemczech oraz cztery razy mniej niż w Szwecji z jej ogromnym potencjałem odnawialnej energii wodnej lub w porównaniu z bogatym Luksemburgiem. Ponieważ zaś konsumpcja tej najszlachetniejszej energii, czyli energii elektrycznej, w krajach Unii per capita jest wprost proporcjonalna do ich PKB per capita, to każde jej ograniczanie może niekorzystnie zaważyć na dobrobycie obywateli.

Przed nami jeszcze długa droga do poziomu dobrobytu zachodnich krajów Unii. Aby sprostać wymaganiom klimatycznym w oparciu o wspomnianą neutralność emisyjną, ale także by zachować bezpieczeństwo energetyczne, potrzebny jest swoisty pomost do przyszłości w postaci kompleksowych rozwiązań kogeneracyjnych promujących efektywność energetyczną. Wydaje się bowiem, że w najbliższych 20-30 latach powinniśmy postawić dodatkowo wiele nowoczesnych i efektywnych elektrociepłowni węglowych, gazowych i mieszanych, po to by wydatnie zwiększyć nasz bilans mocy elektrycznej i co najmniej dwukrotnie obniżyć emisję CO2 na jednostkę wytwarzanej energii. Musimy zatem intensywniej niż dotychczas przeprowadzać termomodernizację budynków, które dopiero po tych zabiegach ocieplania będą podłączane do sieci cieplnych. Zachowanie tej kolejności jest bardzo istotne. Równocześnie zwiększając areały odpowiednio sprofilowanych upraw leśnych w ramach lasów państwowych, możemy dać pozytywny sygnał światu, że w sposób istotny i w miarę swoich możliwości właściwie troszczymy się o klimat na naszym globie.

Wzrost efektywności odniesiony do całego łańcucha przepływu energii, a nie do jego ostatniego ogniwa, tj. rynku konsumenta, jak tego chce KE, pozwoliłby na istotne ograniczenie emisji CO2: od efektywnej konwersji nieodnawialnej energii pierwotnej na ciepło/zimno oraz energię elektryczną po jej przesył, który odbywa się z dużymi, niekiedy kilkudziesięcioprocentowymi stratami, by na końcu tego łańcucha stała się ona energią użytkową.

Sama konwersja (dotyczy ona 60% energii pierwotnej) na energię elektryczną odbywa się w UE z efektywnością średnio ok. 40%, co oznacza, że pozostałe 60% nieodnawialnej energii pierwotnej biorącej udział w tej konwersji przepływa do środowiska. Energia bowiem nie ginie i może jedynie zanieczyszczać środowisko.

Pozostałe 40% energii pierwotnej przekształconej na ciepło ze średnią efektywnością ok. 70% trafia do mieszkalnictwa oraz budynków publicznych, gdzie dalej, na ogół z bardzo niską efektywnością, jest wykorzystywane użytkowo.

Budynki (trzy czwarte stanu w UE i w Polsce) wymagają właściwej i intensywnej termomodernizacji, a więc podniesienia efektywnego wykorzystania strumieni ciepła. Tu też kryją się największe i najszybsze do zrealizowania możliwości efektywnego wykorzystania energii.

Prof. Adam Gierek jest eurodeputowanym, autorem projektu sprawozdania PE w sprawie przekształcenia dyrektywy w dziedzinie efektywności energetycznej

* Inne źródła podają, że aktualna zdolność polskich lasów to ok. 40 mln ton CO2 rocznie.


24. sesja Konferencji Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu (COP24) odbędzie się w dniach 3-14 grudnia br. w Katowicach.


Fot. Krzysztof Żuczkowski

Wydanie: 2018, 48/2018

Kategorie: Opinie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy