Muzeum doktrynerów

Muzeum doktrynerów

Warszawa, 06.02.2020. Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (4P), posłanka PO-KO Aleksandra Gajewska (P), przewodniczący PO Borys Budka (3P), posłanka PO-KO Monika Wielichowska (3L), europosłanka PO-KO Elżbieta Łukacijewska (L), europoseł PO-KO Bartosz Arłukowicz (4L), posłanka PO-KO Izabela Leszczyna (2P), poseł PO-KO Michał Gramatyka (5L-góra) oraz poseł PO-KO Jacek Protas (2L) po konferencji prasowej w Sejmie, 6 bm. w Warszawie. (kf) PAP/Paweł Supernak

Ani kolejne zwycięstwa PiS, ani nawet pandemia nie naruszyły neoliberalnych przekonań PO Platforma jest bezideowa – to zdanie powtarza się w polskiej debacie tak często, że stało się już przezroczyste. Przyjmujemy je jak najoczywistszą oczywistość. Niebo jest niebieskie, ryby pływają w wodzie, a największa partia polskiej opozycji nie ma programu ani ideologii. Gdy kiedyś rozmawiałem z nieformalnym doradcą polityków Platformy i Nowoczesnej, powiedział mi słowo w słowo to samo. Że jedyna „idea”, jaka kieruje politykami tych dwóch środowisk, to idea stołka w spółce, wizja dobrego miejsca na liście wyborczej i fantazja o miejscu w pierwszych ławach Sejmu. Ale, choć Platforma/Koalicja Obywatelska zasługuje na olbrzymią część krytyki, jaką zewsząd zbiera, akurat ten zarzut prawdziwy nie jest. Największa polska partia jest bowiem bardzo ideologiczna, nawet jeśli tego nie wie. Trochę jak Molierowski pan Jourdain, który nie wiedział, że mówi prozą. Koalicja Obywatelska jest jednym z ostatnich na świecie bastionów reaganomiki, neoliberalizmu, który zdobył szczytową popularność w latach 80. i 90. I jest PO partią – z braku lepszego słowa – „neoliberalną konsekwentnie”. Od uczonych wywiadów profesorów Rzońcy i Balcerowicza po hasło „jebać biedę”, które ostatnio łódzki magistrat wykorzystał w reklamie promującej Kartę łodzianina. Ten obóz za święte aksjomaty ma przekonanie, że zasiłki i socjal rozleniwiają i szkodzą, stymulowanie gospodarki publicznymi pieniędzmi jest złe, a naczelną funkcją państwa jest bilansowanie budżetu. To na tych trzech filarach opiera się faktyczna ideologia PO, która okazuje się silniejsza niż doraźne zmiany programu oraz wyborcze slogany. I wypływa na powierzchnię, uparcie, nawet jeśli w czysto politycznym i wyborczym interesie polityków tego obozu byłoby ją ukryć. To nie problem – być wiernym swoim poglądom. Każdy ma też do nich prawo. Jest jednak granica między konsekwencją a samooszukiwaniem się. I między doktrynerstwem a kompletnym zamknięciem na świat zewnętrzny. Koalicja Obywatelska jest bowiem mniej więcej w tym samym miejscu, w którym jej politycy byli 10, 20 i 30 lat temu. Ale świat jest już gdzie indziej. To trend niepokojący nie tyle dla samej opozycji, ile dla Polski. Jeśli bowiem tak przedstawia się świadomość polityków, którzy mają współtworzyć jakieś plany odbudowy polskiej gospodarki po kryzysie, to jest czego się bać. Socjal jak narkotyk Jest pierwszy kwartał 2021 r., globalna recesja wywołana pandemią i trwający od ponad roku wielki eksperyment na żywym organizmie światowej gospodarki. Do centrum debaty zawitały pomysły uważane wcześniej za radykalne lub marginesowe – dochód podstawowy, gwarancja zatrudnienia, świadczenia postojowe dla zamkniętych firm, uwspólnienie europejskiego długu i bezprecedensowo wielkie programy stymulacyjne. Na naszych oczach upadają konwencje i reguły. Rządy państw Zachodu wytężają głowy, jakie oryginalne pomysły na walkę z kryzysem jeszcze uruchomić. Nie chodzi nawet o to, że nowe rozwiązania są możliwe. Rzeczy wcześniej niemożliwe czy nieosiągalne stały się w wyjątkowych okolicznościach pandemii koronawirusa wręcz konieczne. Gdzie w tym czasie jest centrum w Polsce? Borys Budka udziela Tomaszowi Kwaśniewskiemu głośnego wywiadu dla „Gazety Wyborczej”, w którym robi powtórkę ze wszystkich mocno już nieświeżych hitów ostatnich pięciu lat. Pierwszym jest tradycyjne już uderzenie w świadczenia. „Ukrytym celem programu 500+, o którym PiS nigdy nie powie, była chęć uzależnienia niektórych grup społecznych od pomocy państwowej”, klaruje dziennikarzowi przewodniczący największej partii opozycyjnego bloku. Budka podkreśla, że 500+ to dysfunkcjonalny program społeczny, który nie sprawdza się jako narzędzie zwiększania dzietności ani pomocy socjalnej. Czyli nie daje nic, na dłuższą metę szkodzi, a na co dzień uzależnia – socjal jest jak narkotyk, przekonuje Budka. To echo wielu podobnych wypowiedzi o „kupieniu wyborców”, padających z ust polityków i ekspertów związanych z rządami koalicji PO-PSL, którzy mówią o świadczeniach jako swego rodzaju używce. Choć może nikt nie wyraził tego dosadniej niż wicepremier w rządach Donalda Tuska i Ewy Kopacz, Janusz Piechociński. „Ludzie zostali przekupieni za 500 zł, bo to jest 266 puszek piwa. Znam takie przypadki. Niektórzy już te pieniądze przepili na poczet tych 500 zł na dziecko”, wykładał Magdalenie Rigamonti z „Dziennika

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2021, 2021

Kategorie: Kraj