Muzeum kotów w Amsterdamie

Niepowtarzalny koloryt Amsterdamu tworzą nie tylko rowery, kanały, mieszkalne barki, pochylone kamienice i coffee shopy. Uroku dodają mu także koty. Spotkać je można na wiekowych podwórkach, na nabrzeżach kanałów, pośród porzuconych rowerów, a nawet na barkach, gdzie właściciele rozwieszają – w trosce o ich bezpieczeństwo – specjalne siatki.
W stolicy Holandii znajduje się jedno z nielicznych w świecie kocich muzeów. Na półpiętrze wita turystów portret Johna Pierponta Morgana (1967-1984), rudego kota, na którego cześć jego opiekun, Bob Meijer, ufundował to muzeum w 1990 r. Chwilę potem wkraczamy w świat kocich bibelotów, plakatów, obrazów, rysunków, wizerunków z reklam produktów. Znalazł się tu nawet jeden z kostiumów z legendarnego musicalu „Cats”.
Kolekcja przypomina dobre i złe dla kotów czasy. Egipcjanie obdarzali je czcią, uznając za bóstwa. W średniowieczu były prześladowane i tępione, zwłaszcza czarne – kojarzone z magią i czarownicami. W Chinach zawsze podziwiano ich zdolności łowieckie, a w Japonii uwielbiano za grację i wdzięk. Zawsze inspirowały artystów.
Muzeum mieści się w eleganckiej, zdobionej stiukami Jacoba de Wit, XVII-wiecznej kamienicy zbudowanej w najlepszym okresie holenderskiego złotego wieku, przy cichej uliczce nad kanałem w centrum Amsterdamu (Herengracht 497, pięć minut piechotą od Rijksmuseum). Ekspozycja jest czynna od piątku do soboty w godz. 11-17, a w niedzielę w godz. 12-17. Wstęp kosztuje 7,50 guldenów.
Można tu także kupić pocztówki i koszulki z wizerunkami kotów, a nawet wstąpić do Koła Przyjaciół Muzeum Kotów (wpisowe wynosi 75 guldenów) lub zyskać dożywotni status patrona (po jednorazowej wpłacie 497 guldenów).

Wydanie: 14/2002, 2002

Kategorie: Przegląd poleca

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy