Na obraz i podobieństwo

Na obraz i podobieństwo

Ubogi syn ludu

W tej samej kolędzie są słowa: „Śmiertelny Król nad wiekami! / A Słowo Ciałem się stało / I mieszkało między nami”. Połączenie w postaci Jezusa boskości i cielesności nie było dla wczesnych chrześcijan oczywiste.

– Wokół tej sprawy toczyły się nieustannie zażarte spory. Nestoriusz, patriarcha Konstantynopola, który dał początek nestorianom, przekonywał, że nie da się pogodzić w Jezusie dwóch natur: boskiej i ludzkiej, bo one występują osobno. Z kolei arianie twierdzili, że Jezus ma tylko jedną naturę – ludzką, do rangi Boga został podniesiony przez ojca. Adopcjanie traktowali Jezusa jako człowieka adoptowanego przez ojca, gnostycy uważali go za niższego Zbawcę, różnego od czysto duchowego Chrystusa. Kościół ormiański i inne Kościoły monofizyckie widziały w Jezusie jedną naturę – monos physis – bosko-ludzką, zmieszaną jak światło. Dopiero po soborze nicejskim zaczyna się upowszechniać idea współistnienia w Jezusie dwóch natur – boskiej i ludzkiej.

Od kiedy zaczęto świętować Boże Narodzenie?

– Pierwsi chrześcijanie świętowali tylko agapę – wspólny posiłek niedzielny. Przez 300 lat chrześcijanie nie obchodzili Bożego Narodzenia. Jego świętowanie ma związek z uznaniem chrześcijaństwa za równoprawną religię w Cesarstwie Rzymskim, a następnie podniesieniem jej do rangi religii państwowej i zakazaniem kultów pogańskich. Te wydarzenia odnoszą się do IV w. Jednak musimy pamiętać, że w tamtych czasach Kościół nie funkcjonował jako jedna hierarchiczna struktura. Istniało pięć patriarchatów i wiele rozproszonych Kościołów czy wręcz grup lokalnych, które posługiwały się różnymi ewangeliami, różnymi opisami życia Jezusa, ustanawiały własne porządki i kalendarze świąteczne. Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero od soboru nicejskiego. Pod koniec IV w. – po ostrych sporach i walkach – uzgodniono kształt Nowego Testamentu.

Te spory i walki ominęły ziemie polskie, na które chrześcijaństwo dotarło w drugiej połowie X w. Urodzony w stajence, ubogi Jezus był postacią bardzo bliską ludowi polskiemu, co znalazło odbicie w kolędach.

– Pogląd o ubogim Jezusie przywędrował do Polski wraz z zakonami franciszkańskimi, np. bernardynami i kapucynami. Franciszkanie dali bliskie pogańskim mieszkańcom naszych ziem poczucie jedności świata kosmicznego, boskiego, ludzkiego i przyrodniczego. Św. Franciszek ukazywany jest do dziś w otoczeniu zwierząt, które – jak nauczał – są równie miłe Bogu jak ludzie. I to franciszkanie ukazali Jezusa jako ubogiego syna ludu, którym on nie był. Jezus i jego uczniowie pochodzili – mówiąc dzisiejszym językiem – z klasy średniej. Jezus nie był synem cieśli – faceta z hebelkiem, lecz architekta i budowniczego domów o konstrukcji drewnianej, człowieka wysokiej specjalizacji. Franciszkanie zaś upowszechnili obraz Jezusa w żłobie, urządzili szopki przedstawiające stajnię betlejemską z Jezusem, Marią, Józefem, pasterzami, bydłem i owcami. Szukali skutecznych form zbliżenia ludu i Boga – musiały one być proste i dopasowane do poziomu wiernych.

Symbol chłopskiego losu

Spis ludności mojej wsi z 1849 r. uwzględnia lokatorów kurnika. Urodzenie się dziecka w stajni w Polsce przez wieki nie budziło zdziwienia.

– To się odnosi nawet do wieku XX, warunki życia na wsi były koszmarne. Ale uludowienie Chrystusa – to trzeba wyraźnie podkreślić – jest wtórne. Nie byłoby go pewnie, gdyby w Polsce nie została zaszczepiona religijność typu franciszkańskiego. Zresztą ta religijność franciszkańska najpierw została przekazana szlachcie, a potem – w XVIII-XIX w. – zeszła do chłopów. Religijność ludowa miała charakter naśladowczy, nie była wytworem oryginalnym. Pokazał to w swoich pracach wybitny socjolog kultury i religii Stefan Czarnowski. Wcześniej chłop przychodził do kościoła, niewiele rozumiejąc z tego, co mówił ksiądz. Przeceniamy zresztą religijność średniowiecza. Przeciętny rycerz krzyżacki – członek zakonu zaliczanego do elity intelektualnej Europy – był niepiśmienny, znał na ogół jedynie dwie modlitwy: „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Mario”. Nie możemy dziś zrozumieć, jak niski był poziom wiedzy i wyobraźni ludu.

W „Chłopach” Reymonta, których akcja toczy się w czasach dość nam bliskich, bo w ostatniej dekadzie XIX w., wędrowny dziad opowiada mieszkańcom Lipiec o Jezusie, który ma psa Burka i chodzi na odpust do pobliskiej miejscowości. A oni w to wierzą.

– Chłop do czasu zniesienia pańszczyzny – w zaborze rosyjskim dokonanego dopiero w 1864 r. – żył w przestrzeni o średnicy 14 km. Jego horyzont nawet w sensie dosłownym był bardzo ograniczony. Chłopi byli niepiśmienni, odcięci od świata i kultury. To, co nazywamy tradycyjnymi polskimi kolędami, jest wytworem miast i szlachty, dopiero potem nastąpiło ich uludowienie.

Drewniane figurki Chrystusa Frasobliwego uchodzą za oryginalny wytwór kultury ludowej.

– Nic bardziej błędnego. Wizerunek Chrystusa Frasobliwego upowszechnił się w Kościele po czarnej zarazie w 1348 r., która doprowadziła do śmierci co najmniej 30% mieszkańców Europy. Chrystus Frasobliwy – umęczony, biczowany, ociekający krwią – zastąpił dominujący wcześniej obraz Pantokratora, Chrystusa rządzącego światem, wielkiego sędziego, zwycięzcy grzechu i śmierci. Natomiast symbolem chłopskiej troski i współczucia, chłopskiego losu stał się kilka wieków później. Było to związane z pogorszeniem się sytuacji chłopów. W XVI w. niektórzy chłopscy synowie mogli skończyć Akademię Krakowską, zostać jak Klemens Janicki poetami, a nawet biskupami. To jednak się kończy, narasta zniewolenie chłopa. W XVIII w. jada on gorzej niż 200 lat wcześniej. Chłop spada na sam dół drabiny społecznej, towarzyszy temu narastające zniewolenie i rasizm społeczny ubrany w teorię „chama” wywiedzioną z Biblii.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2014, 51-52/2014

Kategorie: Wywiady

Komentarze

  1. Henryk Pietras
    Henryk Pietras 28 grudnia, 2014, 21:20

    Panie Profesorze, dziwy wielkie Pan podaje!
    Nie znalazłem dotąd żadnego przekazu, by Jezus miał się urodzić między marcem a kwietniem, natomiast istnieje teologiczna starożytna konstrukcja wg której Jezus umarł 25 marca, z czego wywnioskowano, że i w tym dniu miał przybyć na Ziemię, więc 25 marca jest rocznicą Wcielenia, czyli święto Zwiastowania. Stąd Boże Narodzenie wyliczono logicznie na 9 miesięcy później, czyli 25 grudnia. I co ma do tego Mitra? Poza tym, w którym źródle stoi, że Sobór Nicejski ustalił datę na 25 XII? Wydałem wszystkie teksty znane jako soborowe, łacznie z niektórymi falsyfikatami, i tam tego nie ma. No i jak to papież Sylwester I ustanowił święto „Sylwestra”, które jest po prostu datą jego śmierci? Pierwszego stycznia rozpoczynał się rok konsularny i wtedy każdy nowy konsul wydawał wielki igrzyska, ale co ma z tym wspólnego tenże papież? Inne dziwne rzeczy aż tak nie rażą…
    Z poważaniem: Henryk Pietras SJ

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. Jan Bohynski
    Jan Bohynski 5 stycznia, 2015, 01:01

    Ostatnia odpowiedz w tym bardzo ciekawym skadinad wywiadzie, przeczy rzeczywistosci. Kosciol byc moze nie utorzsamia sie, ale aktywnie popiera okreslone opcje spoleczne, polityczne, swiatopogladowe i co za tym idzie – konkretne partie polityczne. Czyzby Pan Profesor o tym nie wiedzial ? Nie do pomyslenia ! Z szacunkiem. Jan Bohynski.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy