Najlepszy U-boot – od Niemca

Najlepszy U-boot – od Niemca

Republika Federalna podwoiła eksport broni i sprzętu wojennego Niemcy zbroją świat. Samoloty, czołgi oraz pojazdy pancerne wyprodukowane w zakładach i stoczniach Republiki Federalnej szybko znajdują nabywców. W latach 2005-2009 niemiecki eksport broni wzrósł dwukrotnie. Jak podaje w najnowszym raporcie szwedzki instytut badań pokojowych SIPRI (Stockholm International Peace Research Institute), w 2009 r. sprzedaż niemieckiej broni i sprzętu wojennego stanowiła 11% światowego rynku (w 2004 r. sięgała 6%). Te liczby są wyższe niż oficjalne w informacjach rządu federalnego, dane obejmują bowiem także eksport broni starszej, używanej, jak również „podarowany” przez Niemcy sprzęt wojenny. Na liście czołowych eksporterów broni Republika Federalna zajmuje trzecie miejsce po Stanach Zjednoczonych (30% udziału w rynku) i Rosji (23%). Do tego sukcesu przyczynił się światowy wzrost wydatków na zbrojenia (w ciągu ostatnich pięciu lat o 22%), jak również tradycyjnie wysoka jakość sprzętu wojskowego made in Germany. Miliardy na uzupełnienie arsenałów wydają państwa NATO, ale także kraje Afryki Północnej, Bliskiego Wschodu, Azji Południowo-Wschodniej, Ameryki Południowej. W tym ostatnim regionie handel bronią wzrósł w omawianym okresie o 150%. Listę dziesięciu największych nabywców sprzętu wojennego otwierają Chiny i Indie. Po raz pierwszy znalazły się na niej Singapur i Algieria. Paul Holtom z instytutu SIPRI podkreśla, że aż 27% globalnego handlu bronią stanowią nowoczesne i bardzo drogie samoloty wojskowe. Rozpoczął się prawdziwy wyścig zbrojeń. „Państwa dysponujące odpowiednimi zasobami zamówiły wiele takich samolotów. Reakcją rywalizujących krajów w regionie było również składanie zamówień”, przedstawił sytuację Holtom. Niemiecką specjalnością są okręty wojenne (44% eksportu broni RFN) oraz czołgi (27% eksportu). Najważniejszymi importerami broni z Republiki Federalnej są Turcja (14% niemieckiego eksportu), stojąca na skraju bankructwa Grecja (13%) oraz Republika Południowej Afryki (12%). Okręty podwodne z niemieckich stoczni cieszą się znakomitą renomą. Niemcy podczas obu wojen światowych pokazali, że potrafią budować sprawne i groźne U-booty. Stocznia Howaldtswerke-Deutsche Werft GmbH (HDW) jest światowym liderem w produkcji supernowoczesnych okrętów podwodnych niemających napędu nuklearnego. Jednostki typu 212 A reklamowane są jako „czołówka niemieckiej technologii U-bootów”. Bardzo pożądane są także większe okręty podwodne klasy 214, mające 65 m długości, uzbrojone w sześć wyrzutni torpedowych, rozwijające w zanurzeniu imponującą jak na jednostki tej klasy prędkość 20 węzłów. Okręty tej klasy, mające nawodną wyporność 1700 ton, mogą zejść na głębokość co najmniej 400 m, przy czym ciśnienie wody niszczy kadłub dopiero na głębokości 700 m. W ubiegłym roku Turcja podpisała kontrakt z HDW, który umożliwi jej pozyskanie sześciu jednostek klasy 214, zachwalanych jako „najnowocześniejsze na świecie okręty podwodne, niezależne od powietrza zewnętrznego”. Wartość tej umowy opiewa na ponad 2 mld euro. Grecja zamówiła cztery Ubooty 214. Jednak z powodu długu wynoszącego 524 mln euro nie wydano jej zbudowanych okrętów. W końcu Grecy, którzy skarżyli się, że U-booty mają wady techniczne, zdecydowali się na odbiór trzech jednostek. Korea Południowa kupiła trzy jednostki tej klasy, a w styczniu 2009 r. zamówiła kolejnych sześć. Stocznia w Kilonii należy do globalnego koncernu Thyssen Krupp i nie publikuje osobnych danych o zyskach. Wiadomo jednak, że w ubiegłych latach sprzedała 36 nowoczesnych U-bootów z napędem na ogniwa paliwowe, teczka zamówień jest zaś pełna. Napęd wykorzystujący ogniwa paliwowe sprawia, że niemieckie okręty podwodne należą do najcichszych na świecie i mogą pozostawać w zanurzeniu przez kilka tygodni. Jak powiedział Michael Brzoska, dyrektor Instytutu Badań Pokojowych i Polityki Bezpieczeństwa w Hamburgu, stocznia korzysta z rozbudowy flot wojennych wielu krajów, jak również z faktu, że kontrola zbrojeń morskich nie jest rygorystyczna. W latach chudych dla zakładów produkujących statki handlowe rozkwit w sektorze marynarki wojennej jest dla stoczni Republiki Federalnej błogosławieństwem. Sprzedaż sprzętu wojennego krajom NATO i Unii Europejskiej nie budzi zastrzeżeń władz. Kiedy jednak zamówienie na trzy U-booty 214 o wartości 1,2 mld euro złożył Pakistan, sprawę musiała rozstrzygnąć Federalna Rada Bezpieczeństwa

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2010, 2010

Kategorie: Świat