W najnowszym (16/2018) numerze Przeglądu polecamy

W najnowszym (16/2018) numerze Przeglądu polecamy

W poniedziałek, 16 kwietnia, w kioskach 16. numer tygodnika PRZEGLĄD. Polecamy w nim: TEMAT Z OKŁADKI Nowa pułapka emerytalna – Emerytury z rynku finansowego to wielka, kosztowna iluzja – ostrzega prof. Leokadia Oręziak. – Pracownicze plany kapitałowe (PPK) to system bardzo podobny do OFE. Projekt ustawy o PPK został przedstawiony przez rząd Mateusza Morawieckiego w połowie lutego br. Proponowany system ma stopniowo objąć wszystkie podmioty, zarówno prywatne, jak i publiczne, zatrudniające co najmniej jednego pracownika. Kluczowym elementem PPK jest automatyczne włączenie do programu pracowników w wieku do 55 lat. Autorzy liczą, że z 11,4 mln pracowników, którzy byliby objęci PPK, aż 75%, czyli 8,6 mln osób, z niego nie zrezygnuje. Wycofanie się z PPK będzie bowiem oznaczało dla pracownika konieczność zwrotu składki powitalnej i dopłat rocznych. Emerytury mające pochodzić z inwestowania na rynku finansowym nie dają żadnego bezpieczeństwa na starość. Jest to swego rodzaju ruletka, z której korzyści czerpie na ogół jedna strona, druga zaś, czyli pracownik i przyszły emeryt, ma ponosić koszty i straty. Największym beneficjentem PPK będą instytucje rynku finansowego i związane z nimi elity gospodarcze i polityczne. PPK mają być zarządzane przez Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych (TFI), ale o to prawo zabiegają też PTE, banki i firmy ubezpieczeniowe. Wszystkie te instytucje, w większości przypadków należące do zagranicznego kapitału, z ogromnym entuzjazmem odnoszą się do projektu PPK. Liczą na nowe wielkie zyski, gdyż dzięki niemu na rynek finansowy co roku kierowany będzie wielki, bo sięgający 10-15 mld zł, strumień pieniędzy z wynagrodzeń pracowniczych i środków publicznych. Bezsens rozwiązań o masowym charakterze, typu PPK czy OFE, wynika z tego, że najpierw, gdy na rynek płyną duże strumienie pieniędzy ze składek, rosną ceny akcji oraz innych aktywów finansowych. Prowadzi to do powstawania baniek spekulacyjnych. Pękają one co pewien czas w wyniku załamań giełdowych, co na ogół drastycznie redukuje wartość rynkową aktywów zgromadzonych w funduszach. KRAJ Kobieta na wysokości W zeszłym roku było w Polsce 3,2 tys. osób z uprawnieniami operatora żurawia wieżowego. W tym 20-30 kobiet. Agata Popek dwa lata temu otrzymała uprawnienia I Ż, czyli prawo do pracy na żurawiach wieżowych. Przy tych uprawnieniach nie ma żadnego ograniczenia wysokości żurawia. Brak lęku przestrzeni to podstawowy wymóg dla osób pracujących na żurawiach. Poza tym solidność, dokładność, odpowiedzialność, koncentracja. To cechy bardzo kobiece, trudno zatem się dziwić, że panie znakomicie sprawdzają się w tej pracy. Dla kolegów z budowy płeć operatora nie jest obojętna. Przy kobiecie od razu stają się sympatyczniejsi, nie używają wulgaryzmów. Kiedyś jeden z kierowników powiedział Agacie, że jej obecność łagodzi obyczaje. Ale nie jest im łatwo. W kabinach nie ma zasłon przeciwsłonecznych czy klimatyzacji, więc w upalne dni warunki są nie do wytrzymania. W zimie z kolei jest zimno. No i problem z WC. Kiedyś operatorzy żartowali, że kobiety może by się sprawdziły w tym zawodzie, ale najpierw muszą nauczyć się załatwiać do butelki. Panie rozwiązały ten problem – nabyły specjalne lejki silikonowe, które umożliwiają siusianie na stojąco – tak jak panowie – do butelki. – W kabinach są dziurawe, powykrzywiane siedzenia, bez regulacji i podłokietników, szyby brudne od betonu, farb i tłustych substancji, podziurawione podłogi – mówi Magdalena Szpunt z Wrocławia. – Chcielibyśmy mieć normalne, bezpieczne warunki pracy. A na razie mamy 20-letni sprzęt i musimy wejść po drabinie na wysokość 20. piętra (czyli ok. 60 m) albo wyżej. To ok. 15-20 minut wchodzenia. Tymczasem w Szwecji, Holandii, Francji czy Niemczech każdy żuraw o wysokości powyżej 30 m musi mieć windę. ZAGRANICA W co gra Orbán? – Nie jest dla mnie zaskoczeniem wyborcze zwycięstwo Viktora Orbána – twierdzi prof. Bogdan Góralczyk, dyrektor Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego. – Orbán jest silny słabością opozycji. Po pierwsze, nie potrafiła ona się odnieść do zaledwie dwóch punktów całej kampanii wyborczej Fideszu. Te dwa punkty to imigranci oraz Soros z liberałami. Ani w jednej, ani w drugiej kwestii opozycja nie skonfrontowała się z władzą. Natomiast nieustannie konfrontowała się między sobą. Czym Orbán kupił Węgrów? Na Węgrzech wzrost gospodarczy wynosi ok. 4%. A Orbán, przewidując wybory,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 16/2018, 2018

Kategorie: Kraj