Kto nas będzie leczyć

Kto nas będzie leczyć

29.06.2016 WARSZAWA ULICA MIODOWA 15 PIKIETA PIELEGNIAREK POZ POD MINISTERSTWEM ZDROWIA MINISTERSTWO ZDROWIA PIELEGNIARKA PIELEGNIARZ LEKARZ NFZ NZ FOT. SZYMON STARNAWSKI / POLSKA PRESS

Lekarze na walizkach, pielęgniarki się pakują 42-letni Marcin Kucharski, lekarz rodzinny z Gdańska, raz na dwa miesiące wsiada do samolotu, by po czterech godzinach wylądować w irlandzkim Cork. Spędzi tam tydzień, zastępując irlandzkiego kolegę w przychodni medycyny rodzinnej. Zarobi 2,5 tys. euro. W Polsce na taką samą kwotę musi pracować około półtora miesiąca. Bliżej, bo do Malmö w Szwecji, kilkanaście razy w roku lata dr Rafał Olszewski, reumatolog z Poznania, który bierze dyżury weekendowe płatne od 1,2 do 1,5 tys. euro. Dr Olszewski i w Polsce, i w Szwecji pracuje w szpitalu, ale za granicą ma lepsze warunki – mniej pacjentów pod opieką. – Kiedy w poniedziałek wracam, jestem wypoczęty i mogę od razu iść na popołudniowy dyżur . Obecnie do pracy za granicą wyjeżdża ok. 20% polskich lekarzy, część na zastępstwa – tygodniowe, trzytygodniowe i dłuższe oraz weekendowe dyżury, inni na stałe. Ci ostatni już nie wracają. Zainwestowali w naukę języka, urządzili się, w Polsce musieliby wszystko zaczynać od początku. Do wyjątków należy dr Tadeusz Zielonka, specjalista chorób płuc z Warszawy, który przez wiele lat mieszkał i pracował we Francji. – Wróciłem, bo mam leciwych rodziców, którymi trzeba się zaopiekować – mówi. – Ale warunki we Francji są o wiele lepsze. Lekarze zarabiają tam od 7 tys. euro miesięcznie wzwyż. To kilka razy więcej niż w Polsce, gdzie doktor dostanie średnio 5-6 tys. zł. Niektórzy mają więcej, ale kosztem czasu wolnego. – Różnica jest taka, że w innych krajach UE lekarz pracuje ok. 160 godzin miesięcznie, a u nas 265. A gdzie czas na życie? – pyta dr Dariusz Rembisz ze szpitala św. Elżbiety w Warszawie. Wrócił do kraju po pobycie w Szwecji, bo założył rodzinę i chciał, żeby dzieci mówiły po polsku. Dr Rembisz nie dziwi się, że ludzie po ukończeniu studiów wyjeżdżają z kraju, i to nie tylko ze względu na lepsze warunki pracy. W innych krajach łatwiej jest zrobić specjalizację. Poza tym rezydent, czyli lekarz w trakcie specjalizacji, zarabia np. w Szwecji trzykrotnie więcej niż w Polsce. Dr Michał Sutkowski, lekarz rodzinny, który przeciętnie raz na miesiąc dostaje propozycję wyjazdu zagranicznego do Skandynawii za cztero- czy pięciokrotnie wyższą stawkę niż ta, którą ma w Polsce, mówi, że chętnie by wyjechał, ale gdyby był młodszy, teraz za późno na zmiany. Oficjalne statystyki podają, że 10-20% lekarzy szuka pracy za granicą. W większości to młodzi ludzie – po studiach albo z kilkuletnią praktyką. O skali zjawiska świadczy liczba wydawanych zaświadczeń pozwalających polskim lekarzom ubiegać się o pracę w innych krajach Unii Europejskiej. Najwięcej – nawet 2,5 tys. rocznie – wydawano ich w pierwszych latach po przystąpieniu Polski do Unii. Potem liczba wyjeżdżających zmalała. Ale od dwóch lat znowu rośnie i obecnie izby lekarskie wydają po 1 tys. zaświadczeń na rok. – To sporo, biorąc pod uwagę, że co roku uczelnie medyczne kończy 2,5-3,5 tys. absolwentów – mówi dr Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Wynika z tego, że jest to 25-procentowy wzrost w porównaniu z poprzednimi latami, gdy o prawo do pracy za granicą ubiegało się 800 lekarzy rocznie. Wyjazdy do krajów UE to nie wszystko. Część lekarzy znajduje pracę w Stanach Zjednoczonych, Australii czy RPA. Takie pozaeuropejskie wyjazdy nie są ujęte w statystykach izb lekarskich. – Ogółem można przyjąć, że dotąd za granicę wyjechało 10% medyków. W efekcie w Polsce według OECD przypada 2,2 lekarza na 1 tys. mieszkańców i jest to jeden z najniższych wskaźników w Europie – stwierdza dr Maciej Hamankiewicz. Młodsi do krajów UE Najwięcej osób wyjeżdża do Wielkiej Brytanii i Niemiec, nieco mniej, ale także dużo, do Irlandii. W Niemczech wielu lekarzy znajduje zatrudnienie na stałe, zwłaszcza we wschodniej części kraju. – W niektórych landach, takich jak Saksonia czy Brandenburgia, kierownikami klinik są Niemcy. Reszta personelu to obcokrajowcy, a wśród nich wielu Polaków – mówi dr Hamankiewicz. Lekarze z drugim stopniem specjalizacji zarabiają tam średnio 80-100 tys. euro rocznie, czyli kilka razy więcej niż w Polsce. Do Anglii nadal sporo osób jeździ na stałe, ale ostatnio przeważają wyjazdy okresowe. – Taki lekarz pracuje w Wielkiej Brytanii nieprzerwanie trzy-cztery tygodnie, a potem wsiada w samolot i wraca do Polski – wyjaśnia dr Hamankiewicz. Na same

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 39/2016

Kategorie: Kraj