Nie bądźmy sierotkami

Cimoszewicz osierocił lewicę, ale to jeszcze nie koniec. To nie zmierzch nasz, jak już triumfalnie głosi prawica. To prawda, że prawica będzie miała nie tylko swojego prymasa, także prezydenta i marszałków parlamentu. Wszystkie resorty siłowe i pieniężne. Wszystkie służby mundurowe i sekretne. Pewnie niebawem pojawi się wiele pań jaruckopodobnych, gotowych donieść na swych dotychczasowych przełożonych. Sama pani Anna Jarucka powróci z zasłużonych wakacji, zostanie pewnie awansowana o przynajmniej jeden stopień, a małżonek, nie głupszy przecież od innych małżonków, wreszcie otrzyma godną placówkę zagraniczną. Przypadek pani Jaruckiej zachęci do wszczęcia postępowań wobec funkcjonariuszy i polityków minionej ekipy, a może i minionych ekip. Potencjalni liderzy przyszłej lewicowej opozycji mogą być uwikłani w długoterminowe procesy. Przypadek Cimoszewicza dowodzi, że warto bryzgnąć błotem.
Ale nie bądźmy sierotami. Nie wszystko jeszcze stracone. Czas, aby lewicowy elektorat przestał się obrażać na lewicowych polityków, zwłaszcza odmłodzoną ekipę SLD. Nie oni są winni błędów ekipy Millera, nie oni powinni za tamte błędy dostawać obecnie klapsy. Elektorat prawicowy wykazał się przezornością i mądrością. Utopił ekipę Buzka, ale państwa Kaczyńskich, Tuska, Rokitę pozostawił. Czy zatem w Polsce ma być premiowana ucieczka od odpowiedzialności, przeskoki do partii o nowych szyldach? Czy ludzie, którzy poczuli się współodpowiedzialni za błędy i postanowili zmienić macierzystą formację, co jest trudniejsze od ucieczki od odpowiedzialności, teraz będą ukarani podwójnie? Za pobłażanie rządzącej w fatalnym stylu ekipie i za wolę naprawy, zmian, aby błędy już się nie powtórzyły.
Polska potrzebuje silnej, lewicowej opozycji parlamentarnej. Pozaparlamentarna nie ma szans na głoszenie swych poglądów, obronę ludzi, racji. Wystarczy prześledzić losy Unii Wolności, potem Partii Demokratycznej. Nawet przy wpływach w „Gazecie Wyborczej” i mediach elektronicznych jej głos był i jest ledwo słyszalny.
Prawica zechce zmienić konstytucję, podporządkować sobie władzę sądowniczą. Prokuratura sama jej się podporządkuje, już akty strzeliste przesyła przyszłym władcom Polski. Niestety, prezydent nie zablokuje ustaw przygotowujących autorytarne rządy. Nie ma też co liczyć na media. Publiczną telewizję zmajoryzowała PO, a komercyjne media elektroniczne i największe gazety są tubami radykalnej prawicy. Jedyne, co nam pozostaje, to silna lewicowa opozycja w Sejmie.
Nie bądźmy sierotami. Kilkunastoprocentowe poparcie dla SLD to 70-, 80-mandatowa opozycja. Na inne partie lewicowe szkoda marnować głosów, bo to tylko zmniejsza szanse większej lewicowej reprezentacji. Przy 80 mandatach można już mieć reprezentantów w prezydiach wszystkich sejmowych komisji. Reprezentantów w delegacji Sejmu do Rady Europy. Ci będą ważni, bo może przyjdzie im tam alarmować, że w Polsce zapanowała mutacja łukaszenkizmu. Silna reprezentacja to nawet fotel wicemarszałka, co może wzmocnić znacząco. Dać kontrolę nad pracą Sejmu. Wreszcie takie minimum opozycji parlamentarnej to zaliczka dla przyszłorocznych wyborów samorządowych, które zadecydują o politycznej lewicy w naszym kraju.
25 września los lewicy będzie w waszych rękach. Nie rozdrabniajmy głosów, bo już za bardzo rozdrobniliśmy się w niepotrzebnych, personalnych sporach. Wybierzmy ludzi ideowych, kompetentnych i nieprzekupnych.
Przynajmniej w najbliższą niedzielę nie zachowujmy się jak polityczne sieroty, nie siedźmy w domu.

Wydanie: 2005, 38/2005

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy