Kontrowersje wokół kanonizacji Piusa XII Po różnych platformach jak błyskawica przemknęła 1 sierpnia wieść, że anonimowi prałaci z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych szepnęli agencji katolickiej ACI Prensa, że Franciszek nosi się z zamiarem powołania w poczet świętych Piusa XII. Przypomniano w związku z tym słowa rabina Abrahama Skórki, przyjaciela Jorge Bergoglia: „Papież Franciszek zmieni wszystko, co uważa, że zmienić powinien”. Latynoski papież wiedzę o postawie rzymskiego Kościoła w czasach hitlerowskich, czyli za pontyfikatów Piusa XI i Piusa XII, musi chyba mieć mniejszą niż średnią. Sam to poniekąd przyznał w rozmowie z rabinem, gdy mówił, że jeden z jezuitów, który badał ten okres, zrehabilitował Piusa XII, pomawianego oszczerczo o to, że milczał wobec zbrodni Holokaustu. Obiecał też otwarcie archiwów watykańskich. Franciszek chce zatem wyważyć otwarte drzwi. Poczynając bowiem od Pawła VI, kolejni następcy Piotra dopuszczali zaufanych badaczy z Towarzystwa Jezusowego, a nawet świeckich historyków do tajemnic akt za Spiżową Bramą. Hubert Wolf w wydanej w 2008 r. książce „Papst und Teufel” informował, że dokumenty dotyczące działalności Eugenia Pacellego (Piusa XII) mieszczą się na półkach ciągnących się na 85 km. Jest tych papierów pono 16 mln. Polscy Bęcwalscy oceniający zapowiedź Franciszka jako sensację powinni o tym dostępie do archiwów wiedzieć, pracę Wolfa wydała bowiem po polsku trzy lata temu Bellona. Wolf twierdzi, że z wyjątkiem prywatnych, osobistych zapisków Pacellego całość dokumentów z czasów, gdy był on nuncjuszem w Niemczech, sekretarzem stanu pod Piusem XI i od 1939 r. jego następcą, jest badaczom dostępna. Problem tkwi w „mocach przerobowych”. Czy to aby nie prowokacja? Czy dotąd nieprzeanalizowane dokumenty kryją nieznaną wiedzę o Piusie XII? Czy wzmocnią one linię obrony Pacellego zajętą m.in. przez Michaela Hesemanna, autora wydanej przez Salwator w 2010 r. książki „Pius XII wobec Hitlera”, poprą opinie ks. Luigiego Villi zawarte w pracy „Pius XII a Holocaust. Prawda o wielkim papieżu” (Wydawnictwo Antyk, 2011) czy wreszcie argumenty Marka Kornata („Pius XII. Papież w epoce totalitaryzmu”, Arcana, 2010) i Bernarda Lecomte’a („Nowe tajemnice Watykanu”, Znak, 2013). Z wyjątkiem tej ostatniej oficyny pozostałe lokują się zdecydowanie po prawej stronie politycznego spektrum w Polsce. I to wydaje się właśnie i ciekawe, i charakterystyczne dla przebiegu medialnej, a przede wszystkim sieciowej dyskusji na omawiany temat. Znamienny był już jej początek. Wiadomość „Franciszek rozmyśla o kanonizowaniu papieża führera?” zaistniała w Onecie króciutko. Oburzyło to na Cheronea.blox.pl pewną czytelniczkę, która powołując się na wskazane przez siebie dokumenty (m.in. na Jana Karskiego), pisała, że „Pius XII nie zajął moralnie jednoznacznego stanowiska wobec Zagłady i tego, co działo się w Polsce”. Pytała, czy to aby nie jakaś prowokacja. Z całkowicie przeciwnej pozycji odpowiedziała na to „Gazeta Polska Codziennie”. Jej tekst pojawił się na platformie Niezależna.pl. Czytamy tam, że „propagandyści z Onetu obrzucają błotem Piusa XII” i że „niestety, nagonka na Piusa XII nie skończyła się z upadkiem sowieckiego komunizmu”, czego dowodem jest książka Johna Cornwella o papieżu, który milczał. Podtrzymuje ona tezę niemieckiego dramaturga Rolfa Hochhutha. Jego sztukę „Der Stellvertreter” („Namiestnik”) wystawił w Berlinie Zachodnim w 1963 r. słynny reżyser Erwin Piscator. Rzecz drukiem wydała znana oficyna Rowohlt. Wywiązała się szeroka międzynarodowa dyskusja. Głosy kilkudziesięciu jej uczestników z krajów po obu stronach Atlantyku to samo wydawnictwo opublikowało w tomie „Durfte der Papst schweigen?” („Czy papieżowi wolno było milczeć?”). Większość autorów odpowiedziała na to pytanie negatywnie. Niezależna.pl twierdzi obecnie, że wedle byłego oficera rumuńskiego Iona Mihaia Pacepy inspiratorem Hochhutha był generał KGB Iwan Agajanc, który podrzucił Niemcowi sfałszowane dokumenty. O tym zbiegłym na Zachód w 1978 r. generale rumuńskich służb specjalnych w styczniu 2007 r. w tekście „Kłamstwo stulecia obalone” pisał „Nasz Dziennik”. Żeby skompromitować papieża pokoju, KGB miał spreparować dokumenty wydobyte z watykańskiego archiwum przez przebranych za księży oficerów rumuńskiego wywiadu i chytrze podrzucić je niemieckiemu dramaturgowi. „Tabuny agentów i pożytecznych idiotów – pisał organ o. Rydzyka – wypromowały »Namiestnika« jako światowy bestseller”. Prócz niesamowitej bzdury wychodzi w interpretacji
Share this:
- Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook
- Click to share on X (Opens in new window) X
- Click to share on X (Opens in new window) X
- Click to share on Telegram (Opens in new window) Telegram
- Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp
- Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email
- Click to print (Opens in new window) Print
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety