Nie chciana flota

Nie chciana flota

Polskie statki aresztowane w portach niszczeją. Marynarze przez wiele miesięcy nie dostają pensji. Armatorzy chowają głowę w piasek M/s “Łódź II”, statek aresztowany na początku marca tego roku, poszedł pod młotek w drugiej połowie maja. Był własnością spółki POL-America. M/s “Żeromski” aresztowany w styczniu w Gdyni stoi w porcie, a od końca kwietnia straszy niczym widmo. Zarządza nim rzekomo komornik, choć tego nie widać – uważa Wojciech Oziemski z kapitanatu Portu Gdynia. Komornik twierdzi, że będzie mógł najwcześniej sprzedać statek jesienią. “Żeromski” – wart nieoficjalnie 2-3 miliony dolarów – stoi w gdyńskim porcie zamknięty, a klucz ma ponoć prezes upadłej spółki. Statek bez wacht na pokładzie i oświetlenia burtowo-trapowego może stwarzać zagrożenie w porcie. Roszczenia załogi “Żeromskiego” sąd wyliczył na ponad 600 tys. dolarów. Statek należał do spółki POL-Ocean. “Domeyko” został zatrzymany w połowie marca w Marghera we Włoszech. Tą jednostką zarządzał również POL-Ocean, “dziecko” firmy POL-America, do której należała m/s “Łódź II”. POL-Ocean ogłosił już upadłość i przysłał do domu, czyli de facto rodzinom marynarzy z m/s “Domeyko”, wypowiedzenia z pracy. Sami zainteresowani znajdowali się z dala od macierzystego portu. A do wypowiedzenia mieli się ustosunkować w ciągu pięciu dni od daty otrzymania pisma – twierdzi żona marynarza z “Domeyki”. Jerzy Górka, elektryk z m/s “Łódź II”, który jak inni dostał wypowiedzenie do domu, nie ukrywa, że najbardziej martwią się marynarze po pięćdziesiątce. – Do emerytury brakuje im kilku lat, kto ich teraz zatrudni. Przejdą pewnie na zasiłek i będą wegetować. Oszczędności z ostatnich lat to nędzne resztki – mówi Górka. – Do kraju z “Łodzi II” z Rotterdamu wróciliśmy 13 kwietnia autokarem, który załatwił główny wierzyciel spółki POL-America – Towarzystwo Ubezpieczeniowe “Warta”. Dzień wcześniej holenderski sąd zdecydował o licytacji “Łodzi II”. Marynarski krach Marynarze z m/s “Sienkiewicz” strajkowali w hiszpańskim porcie Vigo od początku maja. POL-Ocean, której wierzycielem jest również Bank Handlowy SA w Warszawie, za odstąpienie od strajku i opuszczenie statku przez załogę zaproponował wypłatę 60% należnych marynarzom poborów. POL-Ocean był winien kwotę około 200 tysięcy dolarów. – To krzywdząca nas propozycja – mówią z “Sienkiewicza”. Ofertę banku Henryk Piątkowski, z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Oficerów i Marynarzy, określił jako śmieszną. – Załoga powinna odzyskać wszystkie zaległe pieniądze wraz z odsetkami. A obecnie armator jest niewypłacalny. Marek Czernis, pełnomocnik BH SA w Warszawie, zapowiadał na początku czerwca, że jeśli negocjacje z załogą nie przyniosą rezultatu, to statek zostanie zaaresztowany. POL-America, POL-Ocean to spółki, które wypączkowały z Polskich Linii Oceanicznych, w czasach PRL-u największego polskiego armatora. Marynarze z pięciu statków “Podlasia”, Kurpi”, “Roztocza”, “Kociewia” i “Powiśla” na spotkanie z dyrekcją szczecińskiej spółki Transocean, która od pół roku nie wypłaca im poborów, przyszli do świetlicy statkowej w gorący, czerwcowy dzień. Sprawy miały być uregulowane do 20 czerwca i nic. Atmosfera spotkania była napięta. Awantura wisiała na włosku. Prezes Transoceanu, Andrzej Zieliński, 20 czerwca prosił załogi pięciu jednostek jeszcze o dwa tygodnie zwłoki, nim oddadzą sprawę do sądu. Rzekomo Transocean prowadzi pertraktacje z trzema potencjalnymi kupcami. Marynarze nie wierzą prezesowi. Zadłużenie działającej od 1993 roku firmy POL-America, należącej do grupy PLO w Gdyni, na początku tego roku przekraczało już 12 mln zł, a wartość majątku spółki oszacowano na 9 mln. W lutym Walne Zebranie Akcjonariuszy podjęło decyzję o podwyższeniu kapitału o 13 mln zł. Nie uratowało to jednak spółki przed krachem. Henryk Miler, prezes POL-Oceanu już w połowie kwietnia twierdził, że “on tu już nie pracuje” i los marynarzy to nie jest jego sprawa. Marynarze nie mieli dosłownie za co wrócić do domu. Polski MSZ odmówił pomocy, a PLO – firma “matka” – uważała, że to “jej nie dotyczy”. Maciej Liszko, dyrektor ds. eksploatacji w PLO, twierdził: “My nie zapłacimy za powrót do kraju marynarzy, niech się tym zajmą wierzyciele”. Z pomocą marynarzom przyszła Międzynarodowa Federacja Transportowców (ITF). – Podział PLO na spółki to nieprzemyślana decyzja, która w efekcie doprowadziła do katastrofy – mówią doświadczeni kapitanowie. Kpt. Krzysztof Grono, który prowadzi w Gdyni

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 28/2000

Kategorie: Reportaż