Robert Janowski Media zewsząd mamią mamoną – w moim programie wygrywanie wiąże się przynajmniej z konkretną wiedzą – Obchodzisz właśnie 25-lecie pracy artystycznej. Ćwierć wieku to mało, czy dużo? – Dla kogoś, kto się nudzi w życiu, to jest potwornie dużo. Ale dla kogoś, kto nawet nie zauważył, że tyle lat minęło, to nie jest dużo. – Ty nie zauważyłeś? – Przemknęło. Gdy się jest dorosłym, czas inaczej płynie. Gdy miałem 23 lata, pracowałem nad wspólnym projektem z Jonaszem Koftą pt. „Kompot” i myślałem, że spełniłem swoje marzenie. Po trzydziestce poznałem swoją żonę. A teraz jestem po czterdziestce… i ciągle lubię się zachwycać życiem. – I nie boisz się, że będzie jeszcze szybciej i że się gdzieś w tej gonitwie zagubisz? – Teraz nie, choć nadal jestem bardzo zapracowany. Miałem taki moment, gdy myślałem sobie: Boże, nie zdążę wszystkiego zrobić, bo żyje się sześć razy szybciej niż kiedyś. Ale rozstałem się z tymi obawami. Niech sobie czas płynie, jak chce. – Niektórzy mówią, że organizowanie sobie życia w taki sposób, by nie mieć na nic czasu, to rodzaj ucieczki od samego siebie. Coś się traci. – Myślę, że takie pytania zadają sobie młodzi ludzie, którzy stoją na progu kariery. Muszą coś poświęcić, iść na jakiś kompromis, by zarabiać pieniądze. Wtedy najtrudniej traci się złudzenia. Ja to mam już za sobą. Jestem starszy, mam nadzieję, że dojrzalszy i umiem sobie z tym radzić. Od godziny 22 do 3 rano mam czas tylko dla siebie. Poza tym nie boję się życia, co daje mi siłę. Nie napinam się. Jak nie będę mógł pracować w telewizji, będę uczyć w szkole lub gdziekolwiek. Świat mi się nie zawali. Nie na tym polegają moje wartości, że wstaję rano i z wypiekami na twarzy pędzę na Woronicza. Poeta w show-biznesie – Jak to się stało, że z poety, o którym pochlebnie pisali Krzysztof Mętrak czy Roman Śliwonik, stałeś się gwiazdą show-biznesu? Te światy – poezji i telewizyjnej rozrywki – raczej się wykluczają. – Być poetą to mieć określony stosunek do świata. Nie chodzi nawet o to, by pisać wiersze, to kwestia duszy. Ale na co dzień stworzyłem sobie swoją przestrzeń, w której czuję się bezpiecznie i wcale nie zależy mi na tym, by inni tam zaglądali. Dlatego też nie rozpowiadam dookoła, że wydaję tomiki poezji, bo nikogo to nie obchodzi. Poza tym, poezja jest niemodna, niezrozumiała, nudna i prawie nikt jej dziś nie czyta. A pracować gdzieś trzeba. Nie ma niczego złego w tym, że to akurat telewizja. – To pragmatyzm? – Po prostu praca. I oczywiście rodzaj koniunktury. Pewnie gdybym nie prowadził teleturnieju „Jaka to melodia”, tylko był nauczycielem niemieckiego, nie spotkałbyś się ze mną. – Nie martwi cię to, że poezja, a szerzej tzw. kultura wysoka są atrakcyjne dla wąskiego grona, a ludzie najchętniej emocjonują się pstrokatym blichtrem? – Owszem, to jest kłopot. Ale ja głęboko wierzę w to, że nie uczestniczę w medialnej hucpie. W moim programie nie ma chamstwa, prostactwa ani prowokacji jako metody, nikt na nikogo nie krzyczy, nie ubliżamy sobie nawzajem. Bawimy się przy muzyce, przypominamy ludziom znane przeboje w oprawie rozrywkowej. Problemem show-biznesu jest to, że zbliżamy się do granicy, za którą popularność i atrakcyjność medialną będzie można zdobyć, robiąc sobie publicznie np. tatuaże albo paradując przed kamerą na golasa (choć wcale nie jestem pewien, czy to się już nie wydarzyło). Tylko że ta skala kiedyś się wyczerpie i wszyscy, którzy poddają się tym zabiegom, nagle znikną, bo nie będzie za nimi stało nic, poza pustą prowokacją. – Lepiej jest być w show-biznesie Robertem Janowskim niż np. Jolą Rutowicz? – Jest mi jej szkoda. Ludzie robią jej ogromną krzywdę. Wykorzystują jej naiwność. Nie podoba mi się to, że z osób zagubionych (Michał Koterski, Rutowicz) media robią sobie jaja i wykorzystują do celów medialnych. To nie jest dobra metoda. To nie fair. Ale podejrzewam, że ci bohaterowie mają taką samą radość życia jak ja. – Bo chwilowo dobrze zarabiają, na pewno lepiej niż przeciętny człowiek. – Nie chciałbym tego przekładać na pieniądze, bo sam też nigdy nie stawiałem ich na pierwszym miejscu. Ale zastanawiam się, co by było, gdybym dziś miał 19 lat. Może bym zwariował? Może wchodziłbym
Udostępnij:
- Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram
- Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
- Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
- Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety









