Nie ma bata na nazioli

Nie ma bata na nazioli

Policja i ABW bezradne wobec rasistów na Podlasiu Policja ciągle nie potrafi ująć podpalaczy mieszkań obcokrajowców w Białymstoku ani sprawców innych przestępstw na tle rasistowskim na Podlasiu. Jeśli jednak mówimy o braku skuteczności, to co najmniej taka sama odpowiedzialność ciąży na Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Tymczasem minister Bartłomiej Sienkiewicz stwierdził publicznie, że do pracy ABW nie ma żadnych uwag. Wiemy wszystko Początek ubiegłej dekady. Do siedziby ABW na Rakowiecką w Warszawie dostaje zaproszenie Marcin R. Funkcjonariusz pyta go o Michała D., kiedyś kolegę z liceum, dziś emigranta na Wyspach. Kładzie przed nim plik pisemek skinheadów. R. je poznaje. Takie same pokazywał mu niedawno D. podczas wizyty w Polsce. – Panie Marcinie, wiemy wszystko o panu i pana kolegach – mówi ciepłym głosem funkcjonariusz. R. do dziś nie wie, po co było to spotkanie, ale mogło mieć charakter ostrzegawczy w stylu: państwo wie o waszych poglądach, nie pakujcie się w kłopoty, a jak przekroczycie granicę tego, co konstytucyjnie dozwolone, będziemy interweniować. Można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że takich rozmów ostrzegawczych były dziesiątki, jeśli nie setki w całej Polsce. Od tego czasu minęło kilkanaście lat. Kiedyś, jak wieść niesie, cywilne specsłużby same zakładały ultraprawicowe grupy, żeby mieć je pod lupą (podobno kazus Bolesława Tejkowskiego i jego efemerycznych ugrupowań). Dziś na Podlasiu zupełnie nie mają czym się pochwalić. Nawet zabójstwo jednego z kibiców Jagiellonii, syna policjanta, w wojnie skinów z ultrasami przed kilkoma laty nie było dla funkcjonariuszy ABW alarmem, że czas najwyższy na zdecydowane działania. Po co zatem istnieją w takich formacjach wydziały analityczne, które powinny odgrywać rolę systemu wczesnego ostrzegania przed zjawiskami zagrażającymi bezpieczeństwu wewnętrznemu państwa? Wzbierająca fala Od 2002 do 2008 r. funkcję szefa białostockiej delegatury pełnił płk Dariusz Łuczak, obecnie szef całej Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Szczęśliwie ominęła go wzbierająca brunatna fala, bo z serią poważnych incydentów mamy do czynienia dopiero od 2011 r. Ignacy Karpowicz w eseju na łamach „Gazety Wyborczej” precyzyjnie je opisał: „Sierpień 2011, synagoga w Orli, napis: »Żydzi do gazu«, sprawców nie wykryto, śledztwo umorzono. Sierpień 2011, zamalowano biało-czerwoną farbą polsko-litewskie napisy na 28 tablicach z nazwami miejscowości w gminie Puńsk, sprawców nie wykryto, śledztwo umorzono. Sierpień 2011, podpalenie białostockiego Centrum Kultury Muzułmańskiej, sprawców nie wykryto, śledztwo umorzono. Sierpień 2011, w Jedwabnem oblano zieloną farbą obelisk upamiętniający morderstwo na Żydach: swastyki i napisy »Byli łatwopalni« oraz »Nie przepraszam za Jedwabne«, sprawców nie wykryto, śledztwo umorzono. Wrzesień 2011, skwer obsadzony bukszpanem, tuż przed główną siedzibą ZUS-u w Białymstoku, zostaje zniszczony, bukszpan ułożono w swastykę, sprawców nie wykryto, śledztwo umorzono. Październik 2011, w centrum Hajnówki pojawiło się kilkanaście krzyży celtyckich, swastyk, napisów w typie »Biała Hajnówka«, sprawców nie wykryto, śledztwo umorzono. Grudzień 2011, prawosławna pustelnia w Odrynkach została sprofanowana, zniszczono krzyż na bramie i pasiekę, połamano drzewa owocowe i zatopiono w stawie ciągnik, sprawców nie wykryto, śledztwo umorzono. Marzec 2012, cmentarz żydowski w Wysokiem Mazowieckiem, runy SS, swastyki, napisy »Tu jest Polska, nie Izrael«, sprawców nie wykryto, śledztwo umorzono. Ponownie Orla, niszczenie dwujęzycznych tablic, sprawców nie wykryto, śledztwo umorzono. Listopad 2012, próba spalenia czeczeńskiej rodziny, ojca i pięciorga dzieci na osiedlu Leśna Dolina…”. To idzie młodość Wtedy też dorosło pokolenie urodzone na początku lat 90., a prawica spod znaku PiS i resztówek po LPR oraz sympatyzujący z nimi księża i katecheci zajęli się formowaniem jego dusz i umysłów i robią to dalej. W takiej wielonarodowościowej Hajnówce zapraszają prawicowych radykałów (NOP) do sali katechetycznej największego kościoła albo idą z nimi ramię w ramię w przemarszu z okazji 3 Maja (zakonnica i ksiądz bijący brawo kibolom z przyśpiewką: „Raz sierpem, raz młotem…” to kuriozum na skalę ogólnopolską). Krzyże celtyckie na elewacjach, para­religijny kult żołnierzy wyklętych, wyzywanie inaczej myślących od komunistów i bolszewików czy zastraszanie mniejszości narodowych to ewidentny skutek tej indoktrynacji. Łuczak doskonale to wszystko wie, ale mając solidarnościowy rodowód (w końcu lat 80. został prominentnym działaczem najpierw w Hajnówce, z której pochodzi, potem w Białymstoku), chyba nie chce iść na wojnę

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2014, 2014

Kategorie: Kraj