Nie mieszajmy prawa z moralnoscia

Nie mieszajmy prawa z moralnoscia

Jeśli rzecznik praw ma być zależny i zaangażowany politycznie, to lepiej, żeby go w ogóle nie było Prof. Andrzej Zoll, rzecznik praw obywatelskich – Jest pan aktywnym rzecznikiem, który często jeździ po kraju. Co pan widzi? Jaka jest Polska i jej obywatele? – Widzę i wspaniale zorganizowane gminy, doskonale funkcjonujące samorządy, aktywne społeczności lokalne budujące wspólne dobro – i obszary ogromnej bierności obywateli, wielkiej popegereowskiej biedy, bardzo poważnych problemów społecznych, bezsilności władz terenowych, którym nie pomagają oddziały Agencji Nieruchomości Rolnych. Tam samorządy są bezradne, nie mają praktycznie żadnych środków na aktywizację miejscowej ludności, następuje powielanie się biedy. Biedy jest bardzo dużo, rosną kolejne roczniki młodzieży, która nigdy w życiu nie widziała swych rodziców wychodzących do pracy i nie rozumie, że środki do życia można zdobywać właśnie pracą. Ukształtował się styl życia oparty na bezrobociu i pomocy społecznej, zanikło naturalne dążenie do poprawy sytuacji swojej i swej rodziny. A bieda skutecznie ogranicza prawa obywatelskie. – Co pana urząd może na to poradzić? – Razem ze Związkiem Powiatów Polskich i Fundacją na rzecz Rozwoju Demokracji Lokalnej założyliśmy Ruch Działania Przeciw Społecznej Bezradności, który próbuje aktywizować rozmaite środowiska. Ta obywatelska Polska nie jest taka słaba, jak się często wydaje. Ale dzisiaj obawiam się o jej przyszłość, bo dominuje kierunek nastawiony na centralizację i ani w kampanii wyborczej, ani obecnie nie mówi się już o społeczeństwie obywatelskim. A istota polskiej transformacji po 1989 r. polega właśnie na budowie społeczeństwa obywatelskiego, opartego na ludziach aktywnych, dobrze wykształconych, świadomych swych praw – ale i powinności wobec innych, wspólnego dobra, Polski. – Być może zamiast społeczeństwa obywatelskiego potrzebna jest raczej odnowa moralna, postulowana przez rządzących. Prawo i moralność nie są wprawdzie tożsame, ale często mówi się o nich łącznie. – To na pewno nie są pola zbieżne. Na terenie jednego państwa obowiązuje zwykle jeden porządek prawny ale mogą być różne systemy moralne. Polacy są pod tym względem społeczeństwem dość jednolitym, nie ma między nimi wielu różnic w zasadniczych kwestiach, jeśli jednak normy moralne miałyby otrzymać sankcję prawną, to będziemy mieć fundamentalizm. Poprawa kondycji moralnej i etycznej polskiego społeczeństwa zawsze jest pożądana bo mamy wiele wad – choćby bardzo słabe zaangażowanie się w działaniach na rzecz wspólnego dobra. Wykazujemy nikłą aktywność obywatelską, nie spełniamy podstawowej powinności jaką jest udział w wyborach, wielu z nas jest nieuczciwych. Na pewno nie może być jednak mowy o rewolucji moralnej i zmianie polskiego systemu wartości. Tu bardzo ważna jest silna rola rodziny, która powinna mieć decydujący wpływ na wychowanie. – No właśnie… Pana syn jest profesorem prawa. Co zrobić, żeby mieć syna profesora, oprócz tego, że oczywiście należy najpierw samemu zostać profesorem? – Jestem bardzo dumny z syna, na pewno wpływ na niego miało to, że wychowywał się w atmosferze rodzinnej przesiąkniętej prawem. Mój dziadek był prawnikiem, moja żona jest prawniczką, nawet nasz nieżyjący już pies nazywał się Hipoteka. Chyba w Polsce wciąż potrzeba prawników, bo bardzo pożądana byłaby poprawa naszego porządku prawnego. Pod tym względem jesteśmy w ślepym zaułku. Mamy tak rozbudowany i skomplikowany system norm, ukazuje się tak wiele przepisów, tak łatwo są zmieniane, że prawo przestaje spełniać swoje podstawowe funkcje. Porównajmy choćby dziennik ustaw z 1990 r., zawierający 547 pozycji i liczący 1348 stron, z dziennikiem ustaw z 2003 r., w którym jest już 2191 pozycji i 16.456 stron. Polskie prawo jest wyjątkowo niestabilne. W dodatku posłowie znacznie częściej je psują, niż poprawiają. Tylko połowa przepisów uchwalanych w Polsce jest badana przez Radę Legislacyjną. Jak dotychczas praktycznie wszyscy premierzy i ministrowie wolą omijać radę, bo wiedzą, że projekty rządowe także są dalekie od ideału. Mówią: poprawimy to w Sejmie. Tymczasem w Sejmie przepisy są jeszcze bardziej psute. Władza od razu godzi się więc na bylejakość prawa. – Jednak właśnie prawo może być najskuteczniejszym narzędziem mogącym skłaniać obywateli do zachowań uznanych za moralne przez rządzących. – Takie mieszanie różnych pól oddziaływania jest nieszczęściem. Przykładem niech będzie choćby uchwalona

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2006, 2006

Kategorie: Wywiady