Niebezpieczne kłamstwa

Niebezpieczne kłamstwa

WARSZAWA 17.11.2016 r, RADIUKIEWICZ ANNA, DR SOCJOLOZKA. FOT.KRZYSZTOF ZUCZKOWSKI

Nagonka mediów publicznych na organizacje pozarządowe jest prognozą jakiejś dużo szerszej zmiany Dr Anna Radiukiewicz – pracuje w Instytucie Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, socjolożka, badaczka społeczeństwa obywatelskiego, autorka książki „Szkoły demokracji? Kształtowanie i rozumienie roli działacza organizacji społeczeństwa obywatelskiego”. W mediach publicznych trwa nagonka na organizacje pozarządowe. Zarzuca się im powiązania polityczne, powiela zbitkę: Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej, Stocznia i Soros. Powinniśmy się tego obawiać? – Tak, ponieważ tego typu ataki mogą być bardzo szkodliwe. Mam na myśli przede wszystkim to, że podawane w „Wiadomościach” rewelacje były tak tworzone, żeby wywołać sensację. Sugerowano jakieś niejasne czy nielegalne relacje między pracownikami organizacji a przedstawicielami innych instytucji, mające się przekładać na faworyzowanie organizacji przez polityków Platformy Obywatelskiej. To jaka jest prawda? – Współpraca organizacji pozarządowych z administracją publiczną jest regulowana ustawowo. Każdy samorząd ma dziś obowiązek tworzenia programu takiej współpracy i jego corocznej realizacji. Jeśli realizacja ta polega na współpracy finansowej, to tu też są jasne regulacje. Natomiast obraz przedstawiony ostatnio w mediach publicznych zdaje się sugerować, że mamy w Polsce do czynienia z transferem ogromnych kwot poza jakąkolwiek kontrolą. To niebezpieczne kłamstwo i manipulacja. Moim zdaniem groźne jest tworzenie czy umacnianie przekonania, że finansowanie działań organizacji ze środków publicznych to zjawisko negatywne i podejrzane. Jak taka atmosfera może wpłynąć na same organizacje? – Ataki mogą mieć wiele negatywnych konsekwencji. Po pierwsze – o czym może nieco mniej się mówi – nie sprzyja to i tak niewielkiej solidarności w środowisku. Jak dowodzą wyniki badań, współpraca w trzecim sektorze (tworzą go organizacje pozarządowe, NGO – non-governmental organisations; pierwszy sektor to państwo, drugi – biznes – przyp. red.) nie jest powszechna. Tylko jedna trzecia organizacji utrzymuje stałe i regularne kontakty z innymi stowarzyszeniami czy fundacjami. Niestety, wcale nie tak rzadko konkurują one ze sobą, nie potrafią zawiązywać sojuszy na rzecz np. radzenia sobie z problemami społecznymi. Wzbudzanie niechęci do wybranej grupy organizacji, takie ich prezentowanie, jak to zrobiono w „Wiadomościach”, gdzie organizacje, o których pan wspomniał, opisano jako biorące pieniądze ze stołecznego ratusza i przeciwstawiono tym, które działają, jak podkreślono, bez rozgłosu i bez takiego wsparcia – może sprzyjać podziałom. To widać, kiedy przejrzy się opinie internautów na portalach dla działaczy organizacji. Czy takie podziały nie istniały wcześniej? – Oczywiście, trzeci sektor jest wewnętrznie zróżnicowany. Podkreśla się jego rozwarstwienie związane z zasobami finansowymi. Na zasobność ma wpływ przede wszystkim pozyskanie środków unijnych oraz z tzw. 1%. Z tego mechanizmu w największej mierze korzystają organizacje, które stać na kampanię medialną. Zresztą to tego typu organizacje wskazano w materiale „Wiadomości” jako pozytywne przykłady fundacji działających bez rozgłosu, co jest kompletną bzdurą, bo one działają właśnie dzięki rozgłosowi. Czy chodzi o to, żeby działały wyłącznie dzięki środkom od darczyńców? – Jeśli tak, warto przypomnieć, że rozwiązania prawne regulujące współpracę organizacji z administracją publiczną, w tym zlecanie im realizacji zadań publicznych, mają źródło w konstytucyjnej zasadzie pomocniczości. Może to za daleko idąca teza, ale można sobie wyobrazić, że działania PiS deprecjonujące organizacje współpracujące z administracją (bo zakładam, że ataki w mediach publicznych mają inspiracje polityczne) są prognozą jakiejś dużo szerszej zmiany. Może chodzi o jakąś rekonstrukcję albo reinterpretację podstaw prawnych funkcjonowania trzeciego sektora w Polsce. Również wypowiedzi działaczek i działaczy, będące reakcją na ataki medialne, wskazują na rosnące obawy przedstawicieli środowiska pozarządowego, co będzie dalej. Czy te newsy w „Wiadomościach” to nie preludium do ograniczania działalności sektora? Jakie jeszcze mogą być społeczne konsekwencje tego zamieszania? – Choćby utrwalenie negatywnego wizerunku organizacji. Myślę, że nie przesadzę, jeśli powiem, że fundacje i stowarzyszenia mają problem z wizerunkiem jeszcze od lat 90. Wiele osób, jeśli w ogóle wie, czym są organizacje pozarządowe, jest przekonanych, że dochodzi w nich do nadużyć i prywaty. Notabene podkreśla się też kluczową rolę mediów w tworzeniu tego wizerunku – to stąd Polacy czerpią wiedzę o trzecim sektorze. Wszystko to może źle wpłynąć na i tak dość ograniczone zaufanie Polaków do organizacji pozarządowych. Realny jest

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 47/2016

Kategorie: Wywiady