Lewica źle rządziła, złoty róg zgubiła i teraz niech się cieszy, jak dostanie 9% Marek Borowski, przewodniczący Socjaldemokracji Polskiej – Belka w górę, Belka w dół… Ile razy spotkał się pan z prezydentem w ostatnich dniach? – Parę razy… Najpierw, znacznie wcześniej, była ze mną Jolanta Banach. We wtorek, 25 maja, byłem z Celińskim i Balickim. No i wcześniej sam spotkałem się z prezydentem. – Po co się spotykać, jeżeli po każdym spotkaniu mówicie to samo – strony w sprawie rządu Marka Belki pozostały przy swoich stanowiskach. – To były spotkania na życzenie prezydenta. A prezydentowi spotkań się nie odmawia. – Bezproduktywnych? – Każde spotkanie coś wnosi. Przedstawiane są nowe argumenty. Bada się spoistość stanowiska drugiej strony. Prezydent próbuje. Tak, śmak, z jednej strony, z drugiej. Coś tam zmienia. Na początku był rok dla rządu, teraz jest styczeń, są więc nowe propozycje, ale nie są one jakościowo inne. – A pan coś zmienia? Od tygodni słyszę z ust SdPl wciąż to samo: wybieramy rząd techniczny, wybory muszą być na przełomie października i listopada. Powtarzacie: ma być tak, jak chcemy, i już. A ma pan 33 szable. – No właśnie. Mam tylko 33 szable, więc dlaczego tak koło mnie chodzą? Przecież jest tylu innych posłów… Otóż nasze stanowisko to kwestia zasad. I byłoby takie samo, czy miałbym 33 szable, czy 100, czy 10. Ono jest tak logiczne, że aż do bólu. Szanse Belki – Przyjrzyjmy się tej logice – pański scenariusz zakłada wybory na przełomie października i listopada. – Termin sierpniowy jest zły, bo są wakacje, a przede wszystkim trzeba jak najszybciej uchwalić ustawę o ubezpieczeniach zdrowotnych. A przełom października i listopada to de facto pierwszy możliwy termin po sejmowych wakacjach. – Więc są wybory. I co dalej? – Po wyborach jest rząd. Ma większość i rządzi. – A pan? – Wyborcy dadzą sygnał, czy chcą mnie widzieć w Sejmie, czy nie. Jeśli nie będą chcieli, to mnie nie będzie. To jest uczciwe. – A forsowanie Belki jest nieuczciwe? – Nie można dążyć do stworzenia rządu, który faktycznie nie będzie w stanie rządzić, bo nie ma trwałej koalicji, tę koalicję montuje się tylko na chwilę. I wmawia się społeczeństwu, że to jest rozwiązanie kryzysu. Otóż to nie jest rozwiązanie kryzysu. To jego przedłużenie. – Pan mówi, że nie poprzecie rządu, który nie ma większości. Ale przecież gdybyście go poparli, to tę większość, niewielką, miałby. – Nie miałby. – Z posłami niezależnymi, z kołami. Dałoby się to skleić. – Nie o to chodzi, że dałoby się skleić. Mnie interesuje, kto ten rząd by popierał, kto byłby jego zapleczem. Bo nie ze wszystkimi chcemy wchodzić w układy. Są tacy, którzy już następnego dnia po głosowaniu wotum zaufania, zadowoleni, że przetrwali, faktycznie przestają popierać rząd i robią, co chcą. Prezydent powinien poszukać kogoś solidniejszego. – Kogo? – Nie będę wskazywał palcem, bo to są sprawy delikatnej natury. To nie moja sprawa, to sprawa prezydenta. I dopiero wtedy, gdy znajdzie zaplecze dla rządu, zorientuje się, czego ono chce, może myśleć o SdPl. Wcześniej nie. Tymczasem, kiedy słucham wypowiedzi członków SLD, przebija w nich chęć trwania. Oni mówią o załatwianiu spraw, ważnych, itd. Ale tak naprawdę jest w tym nadzieja, że trzeba przetrwać, bo w przyszłym roku odbijemy się od dna. – Co w tym złego? – Złe jest to, że oni są gotowi poprzeć tak naprawdę każdy rząd, który mógłby jakoś tam dostać wotum zaufania. Żeby już go mieć. Odwołać go będzie bardzo trudno, więc będą mieli jeszcze rok rządzenia albo i więcej, być może do końca kadencji. Oczywiście, ja nie widzę nic złego w tym, żeby ktoś korzystał na sukcesie rządu, bo sukces rządu jest sukcesem Polski. To byłoby wspaniałe. Tylko chciałbym, żeby ten sukces był w znaczącym stopniu gwarantowany. A jeśli zaplecze nie jest stabilne, zdyscyplinowane i gotowe rząd popierać, to znaczy, że żadnego sukcesu nie będzie. Będzie natomiast przedłużający się kryzys, za który wtedy i my będziemy odpowiedzialni. – Zaplecze polityczne rządu, jeśliby rząd miał poparcie SdPl, byłoby wystarczające. – 172 głosy ma SLD z Unią Pracy. My – 33. To jest 205! A gdzie reszta? – Są małe koła, są posłowie niezależni… – Niezależni? A co oni będą
Tagi:
Robert Walenciak









