(Nie)mądry jak jankes

(Nie)mądry jak jankes

Amerykanie nie tylko są głupi, ale uważają to za powód do dumy – twierdzi wybitna dziennikarka Połowa mieszkańców Stanów Zjednoczonych wierzy w duchy i wróżki, a jedna piąta jest pewna, że Słońce kręci się wokół Ziemi. Tylko co trzeci obywatel jedynego supermocarstwa wie, co to jest DNA, a co dziesiąty – czym jest promieniowanie. Prezydent George W. Bush jest jedynym światowym przywódcą, który otwarcie powątpiewa w teorię ewolucji. Tyle samo jego rodaków wierzy w ewolucję, co w latające talerze. W 2003 r. tylko co piąty obywatel USA potrafił wskazać Irak na mapie. A było to przecież tuż przed amerykańską inwazją na ten kraj. „Ameryka jest chora – zaraziła się potężnym, zmutowanym bakcylem ignorancji, antyracjonalizmu i antyintelektualizmu”, twierdzi Susan Jacoby, znakomita dziennikarka, laureatka Nagrody Pulitzera. 62-letnia Jacoby, wcześniej pisząca dla dziennika „Washington Post”, jest autorką ośmiu książek. Najnowsza jej praca nosi tytuł „The Age of American Unreason” („Epoka amerykańskiego nierozsądku”) i od razu znalazła się na czołowych miejscach list bestsellerów. Susan Jacoby była w Nowym Jorku 11 września 2001 r., lecz doznała szoku nie tylko z powodu barbarzyńskich ataków terrorystycznych, których była świadkiem. Kiedy przerażona zagładą World Trade Center wstąpiła do baru na Manhattanie, aby dodać sobie otuchy kieliszkiem Bloody Mary, przypadkowo usłyszała rozmowę dwóch dobrze ubranych dżentelmenów. „Dziś jest tak samo jak w Pearl Harbor”, westchnął jeden. „A co właściwie stało się w Pearl Harbor?”, zapytał jego przyjaciel. „Wtedy Wietnamczycy zbombardowali port i przez to wybuchła wojna w Wietnamie”, popisał się historyczną wiedzą zatroskany obywatel. Wstrząśnięta Susan Jacoby postanowiła napisać książkę o głupocie i ignorancji, szerzących się w zastraszającym tempie w amerykańskim społeczeństwie nie tylko wśród kukurydzianych farmerów czy bezrobotnych kolorowych, lecz także wśród jakoby dobrze wykształconej klasy średniej oraz politycznych elit. Wzorem dla ambitnej dziennikarki stała się klasyczna już praca Richarda Hofstadtera „Anti-Intellectualism in American Life” z 1963 r., w której autor udowadniał, że uprzedzenia wobec edukacji i intelektualistów są jednym z fundamentów amerykańskiej tożsamości. Prezydent Dwight Eisenhower potępiał przecież intelektualistów jako „osoby mówiące zbyt wiele na tematy, na których się nie znają”. W czasach osławionego senatora McCarthy’ego intelektualistów utożsamiano z komunistami i potencjalnymi wywrotowcami. Od prezydentury Ronalda Reagana słowo „intelektualista”, podobnie zresztą jak „liberał”, jest niemal obelgą w politycznym języku Ameryki. Jacoby twierdzi, że od czasów, które opisywał Hofstadter, zaszła znacząca zmiana – Amerykanie przestali zdawać sobie sprawę, jak wielu rzeczy nie wiedzą, ale nawet jeśli to przeczuwają, uważają swą ignorancję za powód do dumy. Wśród młodzieży popularne jest żargonowe powiedzenie Dumb is the new cool – Głupota jest odlotowa. Od Teksasu po Alaskę krzewi się kult „zdrowego ludowego rozsądku” oraz przekonanie, że „nie ma pewnych faktów naukowych, są tylko poglądy”, nie należy więc ufać „jajogłowym”, a nadmiar nauki szkodzi. Polityczne i obywatelskie poglądy większości Amerykanów opierają się na „pogmatwanej mieszaninie lenistwa, pozbawionych hamulców uprzedzeń oraz emocji”, żali się Susan Jacoby. Wszyscy światowi przywódcy próbują przekonać elektorat, że mają wyższe wykształcenie i szersze horyzonty intelektualne, niż jest w rzeczywistości. Tylko w Stanach Zjednoczonych politycy usiłują swe wykształcenie zaniżać. George W. Bush zwyciężył w wyborach, ponieważ prezentował się jako „swój chłop”, który na uniwersytecie wprawdzie nie błyszczał, za to potrafi odróżnić dobro od zła. Al Gore, który próbował inicjować intelektualne debaty, np. na temat globalnego ocieplenia, nie miał szans na prezydenturę. Bill Clinton zrobił polityczną karierę, gdyż jako gubernator Arkansas nie debatował z miejscowymi rolnikami o polityce, lecz opowiadał im dowcipy o trzodzie chlewnej. Przykład z góry ma druzgoczący wpływ na młodzież, która utraciła ochotę do nauki. Zaledwie 14% młodych Amerykanów uważa, że warto uczyć się języków obcych. Mniej niż połowa wie, kiedy została stoczona wojna secesyjna, która spustoszyła kraj i oznaczała radykalny przełom w historii USA. Co czwarty młody Amerykanin jest pewien, że Kolumb odkrył Nowy Świat po 1750 r. Przykładem typowej dziewczyny jest dla Susan Jacoby panna Kellie Pickler, finalistka programu „American Idol”. Zapytana, jakiego europejskiego kraju stolicą jest Budapeszt, odpowiedziała: „Co, ja myślałam,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 16/2008, 2008

Kategorie: Świat