Czy Jugosławia przetrwa?

Czy Jugosławia przetrwa?

Czarnogóra steruje ku niepodległości. Fundamentem gospodarki tej ubogiej republiki jest szmugiel “Kartografowie być może będą musieli po raz kolejny kreślić nowe mapy Bałkanów”, stwierdza agencja Associated Press. 22 kwietnia w Czarnogórze odbyły się wybory parlamentarne, które mogą przypieczętować los Jugosławii. Wszystkie sondaże wskazują, że zwycięstwo przypadnie koalicji “Zwycięstwo dla Czarnogóry”, obecnego prezydenta tej republiki, Milo Djukanovicia. Prezydent zapowiada, że po sukcesie wyborczym rozpisze w czerwcu lub w lipcu referendum na temat niepodległości. Obecnie 58% mieszkańców tej najmniejszej z jugosłowiańskich republik opowiada się za wyjściem z federacji i utworzeniem własnego państwa. Czarnogóra jest ostatnią republiką dawnej federacji jugosłowiańskiej, utrzymującą jeszcze związek państwowy z Serbią. Na początku lat 90. odpadły – w krwawy lub bezkrwawy sposób – Słowenia, Chorwacja, Bośnia i Macedonia. Jeżeli teraz także maleńka, adriatycka Czarnogóra, wybierze niepodległość, Jugosławia formalnie przestanie istnieć. Czarnogóra to prawdziwa górska twierdza nad Adriatykiem. Nigdy nie udało się jej do końca ujarzmić tureckim najeźdźcom. Czarnogórcy są bliskimi krewniakami Serbów, wyznającymi wiarę prawosławną. Czarnogóra udzielała więc Serbii pomocy podczas wojen bałkańskich (1912-1913) i podczas I wojny światowej. W 1919 r. to adriatyckie państewko weszło w skład Jugosławii. Obecny prezydent, Djukanović, był początkowo gorliwym działaczem partii komunistycznej (później socjalistycznej) i stronnikiem prezydenta Serbii, Slobodana Miloszevicia. “Milo Brzytwa”, jak zwali go złośliwie partyjni towarzysze, odsunął do władzy przeciwników Miloszevicia w Podgoricy i w 1990 r. został premierem Czarnogóry. Przez kilka lat wiernie realizował politykę “Slobo”, a twardzi żołnierze z Czarnogóry walczyli w szeregach zdominowanej przez Serbów armii federalnej na bałkańskich frontach. Dopiero w 1997 r. Djukanović zerwał z Belgradem, widząc, że Miloszević prowadzi kraj ku przepaści. Zdołał wygrać wybory prezydenckie i objął urząd w styczniu 1998 r., nie bacząc na gwałtowne protesty zwolenników byłego prezydenta Czarnogóry, Momira Bulatovicia, sprzymierzonego z Miloszeviciem. Po nalotach NATO na Serbię w 1999 r. w Czarnogórze zapanowała prawdziwa euforia niepodległościowa. Zerwano prawie wszystkie związki z Belgradem, ostentacyjnie przyjmowano albańskich uchodźców z Kosowa. Federacja Jugosłowiańska obejmuje obecnie jedynie siły zbrojne i kontrolę ruchu powietrznego. Kiedy jednak w październiku 2000 r. reżim Miloszevicia został obalony i władzę w Serbii przejęli demokratycznie wybrani politycy, Czarnogóra przestała być ulubieńcem Zachodu. Tzw. Grupa Kontaktowa w sprawie Jugosławii (USA, Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Włochy i Rosja) zapowiedziała, że chce widzieć demokratyczną Czarnogórę jako część Federacji Jugosłowiańskiej. Zagroziły też zablokowaniem pomocy finansowej, jeśli Podgorica ogłosi secesję. Podobnie Unia Europejska ostrzegła Czarnogórę przed podejmowaniem jednostronnych kroków. Międzynarodowi politycy obawiają się, że zlikwidowanie Jugosławii osłabi pozycję demokratycznych władz w Belgradzie i wymusi przeprowadzenie nowych wyborów w Serbii, które mogą skończyć się sukcesem ekstremistów lub politycznym chaosem. Ponadto, co może jest ważniejsze, jeśli niepodległość zdobędzie Czarnogóra, zapewne nie uda się uniknąć utworzenia własnego państwa przez Albańczyków w Kosowie, rozpalą się również tendencje separatystyczne wśród Albańczyków w Macedonii, Chorwatów w Bośni i innych mniejszości, których na Bałkanach nie brakuje. Do Djukanovicia i jego zwolenników nie przemawiają jednak te argumenty. “W Czarnogórze nie stanie się nic, co byłoby sprzeczne z międzynarodowymi standardami. Inne państwa nie mogą karać Czarnogórców za to, że w demokratyczny sposób opowiedzą się za suwerennością”, powiedział Miodrag Vukovic, doradca prezydenta. Czarnogórscy zwolennicy pozostania w federacji, skupieni w koalicji “Razem na rzecz Jugosławii”, oskarżają Djukanovicia o tendencje dyktatorskie i tłumienie wolności mediów, tracą jednak wpływy, gdyż nie mogą wyzwolić się od nostalgicznego kultu Miloszevicia. Zapowiedzieli już w parlamencie federalnym, że sprzeciwią się wydaniu byłego dyktatora Międzynarodowemu Trybunałowi w Hadze. Los Jugosławii nie jest jeszcze przesądzony. Coraz więcej Czarnogórców zdaje sobie sprawę, że niepodległość nie zakończy ekonomicznej mizerii. Czarnogóra zawsze była najuboższą republiką federacji. W górzystym kraju nie ma dobrych dróg, na dużą skalę nie może rozwijać się przemysł, ziemie orne stanowią zaledwie 5% powierzchni, większość mieszkańców żyje z pasterstwa. W przeszłości inwestowano w hutnictwo i energetykę, ale wraz z wybuchem wojny na Bałkanach dotacje z kasy federalnej ustały. Czarnogóra ma najpiękniejsze chyba wybrzeże adriatyckie, lecz wraz z początkiem wojny

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17/2001, 2001

Kategorie: Świat