Energetyka odnawialna dzieli rodaków Angeli Merkel W Niemczech trwa przełom energetyczny (Energiewende). Cena reformy jest bardzo wysoka: rosnące rachunki za prąd, wycięte lasy. Tysiące gigantycznych wiatraków zabierają przestrzeń do życia ludziom i zwierzętom. Mieszkańcy bronią się, tworzą inicjatywy obywatelskie, ale przegrywają w sądach. Wzniosłe cele przedsięwzięcia dotąd nie zostały spełnione. Emisja węgla w Niemczech wzrasta (w 2012 r. o 1,5%). Prezydent Niemieckiego Związku Przemysłowców Ulrich Grillo oskarżył rząd Angeli Merkel o to, że „realizuje architekturę zaopatrzenia w energię bez architekta, bez planu i bez kierownictwa budowy”. Grillo ostrzegł, że reforma zagraża konkurencyjności przedsiębiorstw RFN. 28% firm rozważa więc inwestycje za granicą, a nie w kraju. Ale także politycy zdają sobie sprawę, że ustawę o energiach odnawialnych (EEG) z 2000 r. należy złagodzić. Federalny minister ochrony środowiska Peter Altmaier w lutym obwieścił, że do 2040 r. przełom energetyczny może kosztować bilion euro. Ale przed wyborami, które odbędą się 22 września, rząd nie podejmuje żadnych działań. Opozycja zresztą czuwa, by gabinet Merkel nie obniżył teraz cen prądu, co z pewnością miałoby wpływ na wyniki. Przewodniczący SPD Sigmar Gabriel, który zamierza przejąć inicjatywę po wyborach, stwierdził, że jeśli nie nastąpi całkowicie nowy start, jeśli reforma nie będzie profesjonalnie sterowana, dojdzie do największej dezindustrializacji w historii Niemiec. Zdaniem szefa największej partii opozycyjnej, EEG była dobra w 2000 r., kiedy energia odnawialna stanowiła niszę. Obecnie jednak jest przeszkodą w rozwoju kraju. Socjaldemokratyczny polityk podkreślił, że należy wspierać także elektrownie spalające węgiel, ponieważ jednoczesne wycofanie się z energetyki atomowej i węglowej jest niemożliwe. W 2011 r., po katastrofie w japońskiej elektrowni atomowej Fukushima, rząd Angeli Merkel zrezygnował z energetyki atomowej. W sierpniu tego roku władze odebrały licencje ośmiu siłowniom nuklearnym. Ostatnie trzy elektrownie jądrowe zostaną wyłączone w 2022 r. Energię atomową ma zastąpić prąd z energetyki odnawialnej (słonecznej, wiatrowej, wodnej oraz prąd z biomasy). Wciąż drożej i drożej Zgodnie z ustawą o EEG przełom energetyczny mają finansować konsumenci energii – przedsiębiorstwa i obywatele. Odbywa się to poprzez repartycję, czyli rozłożenie kosztów (Umlage). W 2013 r. repartycja została podwyższona z 3,6 centa do 5,3 centa za kilowatogodzinę. Oznaczało to dla gospodarstwa domowego złożonego z trzech osób rachunki za prąd wyższe o ok. 175 euro rocznie. Mieszkańcy RFN muszą w tym roku wyłożyć na przełom energetyczny ok. 20 mld euro. Według założeń rządu federalnego, w 2014 r. Umlage wzrośnie do 6,3 centów za kilowatogodzinę. Realistycznie oceniający sytuację eksperci mówią nawet o 7 centach. Już teraz połowę ceny prądu stanowią różne podatki, opłaty i daniny. Klasy wyższe i średnie jak dotąd radzą sobie z rosnącym obciążeniem. Jak zwykle wskutek zapału rządzących najbardziej cierpią osoby o najniższych dochodach i bezrobotni. W tych warstwach społecznych szerzy się „ubóstwo spowodowane ceną prądu”. Specjaliści oceniają, że w 2011 r. odcięto dostawy energii elektrycznej 200 tys. obywateli pobierających najniższy zasiłek socjalny Hartz IV, bo nie mogli zapłacić rachunków. Największe niemieckie stowarzyszenie socjalne VdK, wspierające emerytów, chorych i niepełnosprawnych, uznało to za rażące pogwałcenie praw społecznych. Ale także zamożniejsi mieszkańcy nie mogą spać spokojnie. Według ekspertów, wielu właścicieli nieruchomości czeka bankructwo, jeśli władze zrealizują plany, zgodnie z którymi do 2050 r. w budynkach ma zostać zaoszczędzone 80% wykorzystywanej w nich energii. Zajmujący się gospodarką nieruchomościami prof. Andreas Pfnür z Uniwersytetu Technicznego w Darmstadt szacuje, że koszt renowacji domu jednorodzinnego przy użyciu techniki wskazanej przez państwo sięgnie 140 tys. euro. Nie można oprzeć się wrażeniu, że Niemcy przystąpili do realizacji Energiewende z fanatyzmem, wynikającym z lęku przed katastrofą klimatyczną bądź z Kantowskiego imperatywu kategorycznego, zgodnie z którym dobre uczynki muszą zostać spełnione. Brytyjczycy określają tego rodzaju obawy mianem German Angst (niemiecki strach) przy czym słowo Angst jest niemieckie. Kręci się, kręci Zgodnie z planami przełomu energetycznego, udział prądu ze źródeł odnawialnych ma stanowić w 2020 r. 35% całej produkcji. Ale władze niektórych landów tak rozwijają energetykę wiatrową i słoneczną, że osiągnie ona aż 80% produkcji. A tego
Tagi:
Krzysztof Kęciek









