Najbardziej żałuję, że przestałem pisać dziennik, choć raczej powinienem uściślić: przestał mi się pisać, bo to samopis był – rodzaj porannej higieny umysłowej, kiedy myśli samopas puszczone, bez cenzury superego, ale też bez obróbki literackiej, układały się w raport duchowy z poprzedniego dnia, a czasem i z tego, co we śnie się przeżyło. Pisało się z górą przez 30 lat, od nastoletnich rozterek pryszczatego prawiczka począwszy, zapisywały się życie, dojrzewanie ciała i wieczna niedojrzałość duszy, utrwalały się tysiące wydarzeń, jako i niewydarzeń, a wszystko po to, by, kiedy już sam o sobie zapomnę, zgodnie z genetyczną tradycją demencji starczej w mojej rodzinie, móc sobie przeczytać swoje życie od nowa, jakbym album zdjęć z przeszłości oglądał. Aż tu przyszła przed kilku laty pokusa diabelska, by się wykpić z umowy wydawniczej na prozę, na którą sił nie starczyło – zaoferowałem dziennik z lat warszawskich, wydawca przyjął, wydał, tak się ukazały „Rozmemuary”. I wtedy nagle poczułem, że to błąd o konsekwencjach dalekosiężnych – bo, po pierwsze, nie da się zrobić literatury z czegoś, co było pisane wyłącznie do użytku wewnętrznego, to jakby podać tatara komuś, kto zamówił stek well done, po drugie, raz skalany upublicznieniem raptularza nie mogłem już oprzeć się myśli, że cokolwiek w nim nagryzmolę, znowu w przyszłości będzie mogło się ukazać w druku, a zatem włączyłem funkcję czuwania w autocenzurze. To wyklucza pisanie dziennika, a pisać „Dziennika” mi się nie chce, mam lepsze pomysły na autofikcję prozatorską. Tak to lenistwo pozbawiło mnie jednej z największych intelektualnych przyjemności, a zarazem skutecznej autoterapii, dodatkowo wpędzając w stan nihilistycznej permanencji – bo zdążyłem przywyknąć, że co niezapisane, to nieprzeżyte. Żyję więc od kilku lat, ale nie przeżywam, albo odwrotnie – moje przeżycia nie składają się na życie, tak czy owak odnoszę wrażenie tkwienia w jakimś powidoku egzystencji, skoro nie jest mi pisany żaden los. A chciałoby się czasem odwrócić pióro od tych wszystkich spraw wagi państwowej, wyemigrować wewnętrznie i pisać o tym, co przytrafiło się mnie, Wojciechowi Kuczokowi, nie zaś mnie – obywatelowi kraju rozgorzałego. Wciąż bowiem przytrafiają mi się rzeczy dobre, a najlepszą spośród nich jest ojcostwo. Dzieci Mazowsza zaczęły tegoroczne ferie nadzwyczaj wcześnie, przeto zdążyłem już Antka np. zaciągnąć na manowce podziemne i przekonać się bodaj ostatecznie, że trzecie z kolei dziecko moje absolutnie nie połknęło bakcyla speleologicznego. Owszem, trochę jaskiniowej gimnastyki w fajnym towarzystwie to zawsze jakaś heca, która pozwala uniknąć nudy, ale już widzę, że dzisiejszy ośmiolatek w dorosłym życiu, podobnie jak jego starsi brat i siostra, do grot już nawet nie splunie. Nijak go ten rodzaj znikania z powierzchni ziemi nie rajcuje. Także górskie wędrówki są dopuszczalne tylko pod warunkiem pakietu dodatkowych atrakcji, w postaci rówieśników na szlaku, z którymi można się powygłupiać, smażenia kiełbasek pod wiszącą skałą albo poszukiwania skarbu zbójników (czyli jakiejś zmyślnie ukrytej skrzynki geocache). Antek jest uzależniony od dziania-się, monotonia marszu pod górę odbiera mu siły, natura nie zachwyca sama w sobie, jeśli nie jest scenerią akcji – umiem się z tym pogodzić i w przeciwieństwie do mojego własnego ojca nie ględzę: „Podziwiaj widoki, mały diable!”. Jeszcze jedno dziecię mieszczańskie mi się chowa, trudno, tym bardziej trzeba go zabierać za młodu w miejsca, których jako dorosły będzie unikał. Widać inny mu los pisany, wierzę, że znacznie lepszy niż mój. Na pewno jaśniejszy. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









