Dlaczego pomniejsza się rolę PLAN – walczącej w getcie organizacji lewicy demokratycznej Powstanie w getcie warszawskim stanowi najważniejszy symbol żydowskiego antyfaszystowskiego czynu zbrojnego. Jako takie stanowiło od początku obiekt zabiegów ze strony różnych sił politycznych, które usiłowały kształtować jego wizerunek zgodnie z własnym interesem. Przykładem tego może być choćby wieloletnie wyeliminowanie z obiegu medialnego prawicowej organizacji Żydowski Związek Wojskowy (ŻZW) przez historyków związanych z Żydowską Organizacją Bojową (ŻOB). Ofiarą umniejszania i wyciszania ze strony tendencyjnych historyków padła też organizacja lewicy demokratycznej – Polska Ludowa Akcja Niepodległościowa (PLAN), kierowana przez Cezarego Szemleya, pseudonim „Janusz”, „Ketling” (po wojnie zmienił nazwisko na Janusz Ketling-Szemley). W historii pomocy dla walczącego getta jest to postać ważna – nie ma wątpliwości, że był on ważnym dostawcą broni dla Żydowskiego Związku Wojskowego, co więcej, świadczącym pomoc dla tej organizacji bez akceptacji AK, a potem usiłującym ratować żołnierzy ŻZW. PLAN powstała w 1940 r., w miejsce innej organizacji używającej takiej samej nazwy, która została rozbita przez Niemców. W miarę autonomizowania się i zrywania z AK opracowała własny radykalny program społeczny, zakładający uspołecznienie środków produkcji i wprowadzenie gospodarki planowej, decentralizację państwa oraz stworzenie federacji narodów Europy Środkowo-Wschodniej (tę koncepcję określano mianem federalizmu). Program PLAN tworzony był przez Cezarego Szemleya, Wacława Barcikowskiego, po wojnie przewodniczącego Centralnego Komitetu Stronnictwa Demokratycznego, oraz literata Jana Nepomucena Millera. Ta kilkusetosobowa organizacja konspiracyjna do dziś nie znalazła swego badacza. Nie sprzyjało jej szczęście. Najpierw – jako zbyt lewicowa – wzbudzała niechęć AK i jej apologetów, w latach 60. zaś jej komendant został skazany na więzienie za przekazywanie „oczerniających” PRL informacji Radiu Wolna Europa. Kim był barwny i kontrowersyjny komendant PLAN? Cezary Szemley (1915-1979) był przed wojną pracownikiem Ministerstwa Sprawiedliwości, udzielał się w środowisku Stronnictwa Demokratycznego. W związku z podporządkowaniem PLAN AK zorganizowany przez PLAN pluton pod kierownictwem Cezarego Szemleya był częścią warszawskiego Kedywu. Za udział w akcjach zbrojnych Szemley został odznaczony przez komendanta AK Krzyżem Walecznych (w czerwcu 1943 r., gdy był już skazany na śmierć przez AK!). Po zerwaniu kontaktów z AK PLAN wzięła udział w powołaniu w listopadzie 1943 r. Naczelnego (potem Centralnego) Komitetu Ludowego – bloku politycznego socjalistów, demokratów i syndykalistów szukających trzeciej drogi między AK i PPR. Zmuszony do wybierania między komunistami a Londynem, w okresie powstania warszawskiego Szemley był zdecydowanym zwolennikiem podporządkowania się Centralnego Komitetu Ludowego PKWN, do czego zresztą doszło. Bohater ze skazą? Na postać Szemleya rzuca cień wystawiana mu przez antykomunistów z AK opinia o nim jako watażce gotowym na czyny nieetyczne. Wspomniane negatywne oceny Cezarego Szemleya były związane z niewyjaśnioną sprawą rzekomej próby denuncjacji redakcji pisma „Z dnia na dzień”. W związku z tą sprawą 21 lutego 1943 r. II Wojskowy Sąd Specjalny przy KG AK skazał zaocznie Cezarego Szemleya na karę śmierci za wysłanie pod koniec sierpnia i na początku września 1942 r. do gestapo dwóch anonimów (które, przejęte, nie trafiły do hitlerowców) z propozycją wydania czołowych działaczy konspiracyjnych polskiego Państwa Podziemnego w zamian za zwolnienie aresztowanego działacza PLAN. Sprawa próby wydania redakcji „Z dnia na dzień” wedle wszelkiego prawdopodobieństwa była zmontowaną przeciwko Szemleyowi prowokacją polityczną mającą go zniszczyć za krytykę przez PLAN kształtującej się w AK koncepcji „stania z bronią u nogi”. Krytyka ta miała również charakter publiczny. Oto bowiem w październiku 1942 r. pismo PLAN „Rzeczpospolita” zamieściło artykuł pt. „Do czynu!”, radykalnie krytykujący grzęźnięcie ruchu oporu w bierności: „Przestańmy się oglądać na niebo i biernie wyczekiwać defilady zwycięskich wojsk amerykańskich, czy bolszewickich. Nie przyzwyczajajmy się do myśli, że damy się zarżnąć jak żydowskie barany. A już dochodzą nas wieści z Polesia, że wzięli się tam Niemcy za wyniszczanie Polaków. (…) Niech staną Arbeitsamty i Kreislandwirty i inne urzędy, ale niech jednocześnie padnie sygnał, że mają stanąć koleje, tramwaje, elektrownie, gazownie, warsztaty, fabryki – wszystko! To rewolucja i powstanie? Tak to rewolucja i powstanie, akcja czynna. To walka. Lepsza jednak walka, choćby najbardziej ryzykancka, choćby nawet beznadziejna, niż
Tagi:
August Grabski









