Biali i czerwoni

Biali i czerwoni

MP 418; Gierymski, Maksymilian (1846-1874) (malarz); Patrol powstańczy; ok. 1873; olej; płótno; 60 x 108 [79 x 127 x 9]

Nieprzewidzianym rezultatem powstania styczniowego było umocnienie hasła „Polak katolik” Klęska Mikołajowskiej Rosji w wojnie krymskiej zaowocowała polityczną „odwilżą”, połączoną z wciąganiem czynników społecznych w proces przygotowywania reformy włościańskiej oraz innych „wielkich reform” Aleksandra II. Sprzyjało to planom polskich organiczników. W kręgach radykalnych rodziło się jednak pytanie, czy nie można by pójść dalej, czy nie należałoby zaangażować się w polityczną mobilizację społeczeństwa w celu wywarcia presji na władze rosyjskie i stworzenia klimatu intelektualno-moralnego sprzyjającego podjęciu walki zbrojnej. (…) W roku 1860 Królestwo Polskie zaczęło więc wchodzić w okres wrzenia rewolucyjnego, co pociągnęło za sobą recydywę postaw „romantycznych”. Grupa młodzieży z warszawskiej Akademii Medycznej nawiązała kontakt z gen. Ludwikiem Mierosławskim i zaczęła otrzymywać od niego instrukcje rewolucyjne. W 30. rocznicę powstania listopadowego zorganizowano w Warszawie pierwszą manifestację polityczną. Na ulicy zabrzmiała pieśń „Boże, coś Polskę”, skomponowana niegdyś na cześć „wskrzesiciela Polski”, Aleksandra I, ale ze zmienionym refrenem: „Ojczyznę, wolność racz nam wrócić, Panie”. Wrażenie było potężne. (…) Rozpoczął się okres tzw. rewolucji moralnej, czyli wojny nerwów, która – pomimo ustępstw zaborcy – doprowadziła w końcu do wybuchu powstania. Głównymi aktorami tego dramatu byli: – obóz „czerwonych”, czyli spiskowcy świadomie dążący do rozwiązania rewolucyjnego; – obóz „białych” reprezentujący szlachtę ziemiańską, zamożne mieszczaństwo i umiarkowaną część inteligencji, czyli ludzie w zasadzie przeciwni powstaniu, ale ulegający moralnemu szantażowi patriotycznych radykałów; – wielki książę Konstanty Mikołajewicz, od maja 1862 r. namiestnik Królestwa z rangą wicekróla, uosabiający maksimum dobrej woli Rosji wobec Polski – i wreszcie margrabia Aleksander Wielopolski, naczelnik rządu cywilnego, kierujący się zasadą, że dla Polaków uczynić można wiele, ale nic wraz z nimi. Ten ostatni był indywidualnością największą i zapewne najbardziej tragiczną. Dążąc do faktycznego odbudowania autonomicznego Królestwa Kongresowego z 1815 r., uzyskał od Rosji bardzo wiele: osobną komisję rządową wyznań i oświecenia, reformę szkolnictwa, przywrócenie uniwersytetu warszawskiego pod nazwą Szkoły Głównej, przywrócenie samorządu lokalnego i rady stanu, emancypację Żydów, w których widzieć chciał polski stan trzeci, a także obietnicę opuszczenia Królestwa przez wszystkich urzędników rosyjskich. Swą twardą polityką walki o interesy narodowe bez dbania o popularność osobistą (która, jak sądził, mogłaby mu wręcz zaszkodzić) i bez czynienia taktycznych choćby ustępstw na rzecz opinii publicznej zantagonizował on społeczeństwo i przyczynił się do wybuchu powstania, czyli zniszczenia własnego dzieła. (…) Podstawą „rewolucji moralnej” była oczywiście romantyczna wiara w potęgę czynnika moralnego, przed którą musi ustąpić siła materialna. Przypomnijmy, że Mickiewicz towiańczyk projektował wyzwanie cara Rosji na „pojedynek duchowy” i pokonanie go wyższością polskiego tonu, Słowacki zaś w rewolucyjnym roku 1848 próbował przekonać Komitet Narodowy w Poznaniu, że nie muszą troszczyć się o uzbrojenie, Prusacy bowiem ugną się przed zademonstrowaną im siłą ducha. Organizatorzy warszawskich manifestacji nie byli mistykami, a więc nie posuwali się do takich skrajności, mimo to przekonani byli, że mobilizacja moralna zwielokrotni siły narodu i zachwieje panowaniem rosyjskim. (…) Za niezwykle ważny czynnik moralnej mobilizacji narodu uznawano uczucia religijne, do których można było apelować w kościołach – choć napotykało to początkowo pewien opór abp. Antoniego Fijałkowskiego. Na zrost patriotyzmu z religijnością godzili się również ludzie o światopoglądzie świeckim, w życiu osobistym odnoszący się do religii z dużym dystansem. Wykorzystywano też mesjanistyczne wątki literatury romantycznej jako religijne usankcjonowanie aspiracji narodowych. Masowy charakter manifestacji religijno-patriotycznych sprawił jednak, że łatwo przesiąkły one duchem tradycyjnej katolickiej dewocji, bardzo dalekiej od aspiracji duchowych Wielkiej Emigracji. (…) W zastosowaniu praktycznym „rewolucja moralna” polegała na mobilizowaniu patriotyzmu metodami zorganizowanej, zbiorowej presji. Była to presja zarówno pozytywna, poprzez ekscytowanie narodowych emocji, jak i negatywna, intymidacyjna, grożąca nieposłusznym jednostkom szeregiem kar: od ostracyzmu towarzyskiego do patriotycznej anatemy i wykluczenia z narodowej wspólnoty. Metody „pozytywne” miały charakter teatralny, widowiskowy: śpiewy w kościołach i na ulicach, żałoba narodowa, noszenie przesadnie wielkich konfederatek z piórami, czamar i kontuszy, a nawet demonstracje kostiumowe. Urzędnicy rosyjscy postrzegali to jako „karnawał wenecki”, „dom

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2023, 2023

Kategorie: Historia