Osoba przyjaźniąca się kiedyś z szefem mafii piłkarskiej nigdy nie powinna zostać trenerem reprezentacji Prezesi Polskiego Związku Piłki Nożnej – jeden po drugim – wycinają sympatykom biało-czerwonego futbolu niezłe numery. Przed rokiem Zbigniew Boniek zatrudnił selekcjonerskie objawienie rodem z Portugalii, Paula Sousę. Ten, po niespełna roku, sam się zwolnił, a dokładniej zrejterował do Flamengo Rio de Janeiro. Stanowisko szefa kadry narodowej nie znosi pustki, więc do jej wypełnienia zabrał się następca Zibiego Cezary Kulesza. Jak na szefa discopolowej ekipy przystało, zafundował nam ponadmiesięczny spektakl poszukiwania najlepszego z najlepszych. Z cylindra wyskakiwały kolejne nazwiska. A to Polacy: Adam Nawałka, Jan Urban, Michał Probierz, a nawet Jerzy Engel, a to spece zagraniczni: Fabio Cannavaro, Andrea Pirlo, Cesare Prandelli, Ante Cacić czy wreszcie Andrij Szewczenko. Gdy ogłoszono, że selekcjonerem został Czesław Michniewicz, reakcją były szok i niedowierzanie. Tą nominacją Kulesza przebił Bońka, a to niełatwa sztuka. Nie ten rozmiar kapelusza Szefowi piłkarskiej centrali w sprawie powołania nowego selekcjonera zabrakło wszystkiego. Szerszego spojrzenia, wyobraźni i wyczucia sytuacji – przewidywania, co nominacja akurat tego trenera może wywołać. To banał, ale szef najważniejszej drużyny musi być jak żona cezara – krystalicznie czysty, jeśli chodzi o działalność zawodową. Cezary Kulesza i Czesław Michniewicz nie wzięli pod uwagę tego, że opinia publiczna potrafi wybaczyć, ale nigdy nie zapomina. Pamięta więc czasy, kiedy Michniewicz w ciągu dwóch lat aż 711 razy rozmawiał z „Fryzjerem”, szefem piłkarskiej mafii ustawiającej mecze w Polsce. Żadnych zarzutów Michniewiczowi nie postawiono, ale temat był poruszany na konferencji prasowej, podczas której szkoleniowiec groził nawet dziennikarzowi pozwem. Trener i prezes nieudolnie starali się bagatelizować problem, twierdząc, że sprawa „711” dotyczy jakichś zamierzchłych dziejów. A przecież prezes wiedział, że całkiem niedawno, bo w grudniu ub.r., po miesiącu od ogłoszenia wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu w sprawie tzw. gangu „Fryzjera”, do PZPN dotarł odpis orzeczenia, z informacjami, którzy oskarżeni zostali ukarani zakazami działania w profesjonalnym futbolu. Teraz te informacje zostaną rozesłane do organizacji związkowych i klubów Ekstraklasy oraz I i II ligi. Pojawia się pytanie, czy prezesura PZPN to dla Cezarego Kuleszy nie jest za duży rozmiar kapelusza. Marek Wawrzynowski (WPSportoweFakty): „Pierwsze miesiące rządów Kuleszy były pozytywnym zaskoczeniem. Gdy zasiadał na stanowisku, stronnicy Zbigniewa Bońka ostrzegali, że będą to rządy przaśne. Już samo wystąpienie Kuleszy na zjeździe wyborczym mogło zwiastować taki styl. Ale pierwsze miesiące pokazały, że nie jest tak źle. Jest nawet lepiej niż dobrze. (…) Nagle jednak pojawił się kryzys, kiedy z posady zrezygnował portugalski selekcjoner kadry. I tu już poszło gorzej. Kulesza wziął sprawy w swoje ręce i wszystko popsuł. Styczeń pokazał, że Kulesza jest prezesem, który nie wie, czego chce, nie ma planu, nie ma spójnej wizji, jest niezdecydowany. Raz chce tego, raz tamtego, cały czas wypuszcza do mediów sprzeczny przekaz, powoduje zamieszanie. A skończyło się w ten sposób, że wybiera kandydata, którego nawet nie brał pod uwagę. Bo akurat coś mu się przyśniło albo ktoś go namówił. (Niewykluczone, że zaprzyjaźniony, a urodzony w Białymstoku Mariusz Piekarski, oficjalny menedżer trenera Michniewicza z ramienia firmy Unidos – przyp. red). Do tego doszła jeszcze nieszczęsna konferencja prasowa po wyborze selekcjonera. To, że Kulesza wybrał Czesława Michniewicza, można jeszcze jakoś wyjaśnić. Ale pozostaje słynna liczba połączeń telefonicznych z »Fryzjerem«, szefem piłkarskiej mafii, a mówimy o posadzie selekcjonera reprezentacji Polski. Jasne, Michniewiczowi nie postawiono zarzutów, nie został skazany, ale powinien publicznie wyjaśnić swoje bliskie kontakty z szefem mafii piłkarskiej. To była afera, która zniszczyła polską piłkę, przez takich ludzi jak »Fryzjer« polska piłka jest tu, gdzie jest, czyli na dnie. Tacy jak on przez swoją działalność zniszczyli wiele karier. To musi zostać wyjaśnione do spodu. To tak, jakby kandydat na prezydenta miał w przeszłości regularne przyjacielskie kontakty z gangsterami. Próba bagatelizowania i odsuwania problemu przez Kuleszę nie zamyka sprawy. Temat będzie wracał i popsuje atmosferę w kadrze. Przez wiele miesięcy sztab Kuleszy skutecznie pracował nad narracją, że to prezes światowy, nowoczesny. Prezes to roztrwonił”. „Polski Mourinho” ze skazą W pewnym momencie Czesława Michniewicza
Tagi:
Adam Nawałka, afery w polskiej piłce, Amica Wronki, Andrea Pirlo, Andrij Szewczenko, Ante Cacić, Arka Gdynia, Canal+ Sport, Cesare Prandelli, Cezary Kulesza, Czesław Michniewicz, Dominik Panek, ekstraklasa, Fabio Cannavaro, Jagiellonia Białystok, Jan Urban, Janusz Wójcik, Jerzy Engel, korupcja, Krzysztof Grzesczak, Krzysztof Grzeszczak, Lech Poznań, Legia Warszawa, mafia, Mateusz Borek, Michał Golińskii, Michał Kołodziejczyk, Michał Probierz, Podbeskidzie Bielsko-Biała, Pogoń Szczecin, Polonia Warszawa, polska piłka nożna, PZPN, Robert Tomankiewicz, Ryszard F. ("Fryzjer"), Świt Nowy Dwór Mazowiecki, Termalica Nieciecza, Widzew Łódź, Zagłębie Lubin, Zbigniew Boniek, Zbigniew Zakrzewski










