Przeciwnicy PiS-u powinni się zastanowić, dlaczego Zbigniew Ziobro zyskuje tak duże poparcie wyborców. Nie posiada on cech przywódczych, nie widać na nim nawet bladego cienia tak zwanej charyzmy i nie można mu dorobić „pięknej biografii”. W jego charakterze najbardziej widoczne jest zawzięte pieniactwo. Ze względu na tę wadę stał się użyteczny dla braci Kaczyńskich, którym ktoś taki był potrzebny do zwalczania „układu”. Dzięki braciom Ziobro znalazł się na wysokich stanowiskach, ale popularność zawdzięcza sobie. Nikt nie składa się z samych wad i nikt nie utrzyma się przy życiu, popełniając cały czas tylko błędy. Na Ziobrze ciążą poważne podejrzenia o popełnienie czynów karalnych, w szczególności o nadużycie władzy z niskich pobudek i w niegodziwych celach. Jako były minister sprawiedliwości i prokurator generalny ponosi odpowiedzialność za represje prokuratorskie wobec wielu osób. Aprobował od początku do końca sfingowaną intrygę wymierzoną w urzędującego wicepremiera, którego co najmniej jeden Kaczyński chciał się w nagłym trybie pozbyć z rządu. Oskarżył bezpodstawnie jednego z najwybitniejszych polskich kardiochirurgów i przyczynił się pośrednio do drastycznego spadku ilości dokonywanych przeszczepów serca ratujących życie. Śledztwo wykaże, jaką rolę odegrał w sprawie, która Barbarę Blidę doprowadziła do samobójstwa. Nie on wymyślił podejrzenie polonijnego biznesmena o udział w zabójstwie komendanta policji, ale wzmacniał, jak mógł, oparty na kłamstwie wniosek o ekstradycję i ponosi winę za cierpienie moralne i fizyczne tego człowieka. Mając na sumieniu te i inne czyny, Ziobro postanowił skorzystać z okazji europejskich wyborów, żeby uciec od grożących mu procesów sądowych. Udało mu się to dzięki poparciu wyborców. Nie chcieli oni nagrodzić go za karygodne postępowanie, naginanie prawa do interesów swojej partii i wykorzystywanie w tym celu służb specjalnych, bo „gry” tego rodzaju nie są powszechną namiętnością. Z innych powodów został ulubieńcem wielu ludzi. Liberalni prawnicy mają wiele racji, gdy krytykują bezsensowną represywność polskiego prawa oraz praktyk sądowniczych (które razem powodują przepełnienie więzień ludźmi nikomu niezagrażającymi), ale zbyt łatwo przechodzą obok powszechnego poczucia braku bezpieczeństwa fizycznego, przekonania o bezkarności przestępców i również powszechnego braku pewności, że w razie zagrożenia ze strony złoczyńców państwo stanie w obronie spokojnych obywateli. Mieszkaniec Polski zbyt często słyszy od autorytetów prawniczych, naukowych i kulturalnych pouczenia, że należy uszanować godność przestępcy i jego „prawa człowieka”, aby mógł mieć zaufanie do państwa jako gwaranta swego bezpieczeństwa. Oczywiście o przekonaniach ludzi decyduje nie to, co słyszą, lecz to, co widzą i czego w życiu doświadczają. Do prawie powszechnego doświadczenia należy zagrożenie ze strony jednostek agresywnych, stosujących przemoc fizyczną, wiarygodne groźby, wymuszenia itp. Kto dłużej żyje, widzi, jak w ciągu trzydziestu, czterdziestu lat zmienił się stosunek sił między spokojnymi i pragnącymi spokoju ludźmi a „śmiałymi, którym wszystko wolno”, łobuzami, chuliganami, awanturnikami. Kiedyś wszczynający burdę w autobusie lub pociągu byli z miejsca i skutecznie przywoływani do porządku, dziś mało kto ośmieli się interweniować choćby na swojej klatce schodowej. Poczucie zastraszenia to jedno z powszechnych przeżyć wstydliwie przemilczanych. Zbigniewowi Ziobrze udało się wywołać w ludziach poczucie, że on rozumie ich przeżycia, zdecydowanie staje po ich stronie i użyje narzędzi władzy, aby przywrócić im utracone poczucie bezpieczeństwa. Starał się jako minister nadać moc prawu obrony koniecznej, które w Polsce było fikcją, podkreślił to swoje stanowisko gestem obrony mieszkańców Włodowa, którzy sami wymierzyli karę swemu prześladowcy, i ten gest znowu powtórzył. Musi się to podobać wielu ludziom, którzy w różnych miejscowościach i miejscach żyją w ciągłej obawie przed jednostkami lub zgrają osobników szukających ofiar dla swojej agresji. Czy szkoły – gimnazja, licea, zawodówki – nie są takimi miejscami? Nie mówię tu o drugorzędnej sprawie. Państwo nie powstało po to, aby dotować kulturę, urządzać wybory, ściągać podatki – chociaż wszystko to musi robić – lecz w tym celu, aby zapewnić ludziom najpierw bezpieczeństwo fizyczne, a zaraz potem bardziej wysublimowane postacie bezpieczeństwa. Powodzenie wyborcze Ziobry jest więc w części zasłużone. Jego rzeczywista rola nie sprowadza się jednak do dowartościowania prawa obrony koniecznej. Pełniąc wysokie urzędy, sam stał się niebezpieczny dla ludzi, którzy niczego złego nie zrobili. Jego
Tagi:
Przegląd









