Do tej pory polityka głównie wchodziła do internetu. Na kongresie Ruchu Obrony Palikota – polityka wyszła z internetu Czy ktoś czeka na poranne wydanie gazet, by się dowiedzieć, co się dzieje na świecie? (…) To na Facebooku gwiazdy telewizji, piosenkarze i – jakżeby inaczej – politycy uśmiechają się do swoich potencjalnych klientów – przekonuje zamieszczony w internecie tekst reklamujący „The Social Network” – film o powstaniu Facebooka, który 15 października wchodzi na ekrany polskich kin. – Dzisiaj SLD już nie ma swojej siedziby przy Rozbracie, bo ona przeniosła się na Facebook – obwieszcza rzecznik Sojuszu na łamach jednej z gazet. Jarosław Kaczyński, który dwa lata temu skojarzył internautów z miłośnikami pornografii i popijania piwa z butelki, zdaje się ostatnio bardziej ufać portalom internetowym niż papierowym gazetom. Środa, 6 października. Skoro świt Janusz Palikot napisał na blogu: „Rezygnuję z członkostwa w PO i w klubie PO”. Treść wpisu przekazuje natychmiast Polska Agencja Prasowa w serwisie udostępnianym abonentom – wśród nich największym mediom – poprzez internet. O godzinie 8.15 w Radiu Zet Monika Olejnik rozpoczyna rozmowę z Pawłem Poncyljuszem od pytania, co sądzi o ogłoszonej na blogu decyzji Palikota. Gdy wywiad z Poncyljuszem przechodzi z anteny na portal internetowy Zetki, informacja z blogu Palikota zostaje umieszczona – jako główny news – na portalu Onet.pl. Kilka minut po dziewiątej jest pod nią sto komentarzy internautów, którzy zarówno odnoszą się do decyzji Palikota („Mądra decyzja, panie Palikot”, „A idź i nie wracaj”), jak też spierają się, czy założyciela Nowoczesnej Polski (z tej nazwy ostatecznie Janusz Palikot zrezygnował, poprzestając na Ruchu Poparcia – przyp. red.) wspierają „wojujące feministki, lewactwo i dewianci”, czy też ci, którzy „zawiedli się na PO i PiS”. Przy okazji obrażając się wzajemnie. Puszczony o poranku news trafił do radiowych, telewizyjnych i internetowych serwisów – także internetowych wydań papierowych gazet. Jeszcze rano dziennikarze dopadają pochłoniętego walką z dopalaczami premiera Donalda Tuska, dopytując o komentarz do decyzji Palikota. Janusz Palikot nie musi wydawać milionów na zakup gazety, radia bądź telewizji, by ogłaszać, co robi, co myśli na temat Jarosława Kaczyńskiego, Donalda Tuska lub Grzegorza Schetyny, a także by urządzać prowokacje w stylu zadawania pytania w sprawie rzekomego alkoholizmu Lecha Kaczyńskiego lub relacjonowania „na żywo” przebiegu kongresu PiS, na który miał przeniknąć w przebraniu. Palikot potrafił zrobić użytek z darmowego medium – blogu, który założył na portalu Onet.pl. Podobne blogi na Onecie prowadzi przeszło 1,5 mln użytkowników sieci. Jednak poseł z Lublina ma na liczniku ponad 12,6 mln wejść (stan na 6 października). W internecie głosuje się kliknięciami, więc Palikot mógłby zostać internetowym prezydentem. Kilka godzin po zakończeniu transmitowanego na żywo na stronie internetowej kongresu w sondzie na portalu Onet.pl („Janusz Palikot ogłosił, że odchodzi z PO. Jak oceniasz tę decyzję?”) wzięło udział ponad 80 tys. osób. 3 października napisał na blogu, że jego ruch wyszedł z internetu: „Tego jeszcze nie było. Tysiące ludzi, którzy do wczoraj znali się tylko z nicków internetowych i dyskusji na stronie www, spotkało się w realu. Ponad 4000 osób w Sali Kongresowej. Prawie 1000 ludzi, którzy na spotkanie nie weszli – to jest potęga Nowoczesnej Polski”. Wśród uczestników kongresu był 22-letni Dominik Taras, organizator największej facebookowej akcji ulicznej – kilka tysięcy osób w sierpniu manifestowało na Krakowskim Przedmieściu sprzeciw wobec ustawionego tam krzyża. Tylu uczestników gromadzą największe protesty organizowane w Warszawie przez związki zawodowe – przy tym większość pracowników przybywa nie na własny koszt, lecz zostaje dowieziona autokarami. Taras ujawnił potencjał mobilizacyjny Facebooka, który ma w Polsce ponad 3 mln użytkowników. „Poniedziałkowa akcja pod Pałacem Prezydenckim pokazała, że internetowy elektorat ma realny wpływ na rzeczywistość”, komentował „Dziennik Gazeta Prawna”. Powodzenie tego antyklerykalnego i happeningowego projektu mogło wpłynąć na decyzję Janusza Palikota o zwołaniu kongresu. Palikot zawdzięcza sukces dobremu wyczuciu nastrojów społecznych i umiejętności zarządzania nimi w popularny dziś – dostarczający rozrywki i tzw. funu – sposób (ostre wypowiedzi, happeningi, żarty, koszulka z napisem „Jestem gejem”). Polska w roku 2010
Tagi:
Krzysztof Pilawski









