Od dyplomaty do łopaty

Niedobrze jest myśleć w święta. A mnie to dopadło. Nikt nie włączał telewizora, nikt nie chciał oglądać jeszcze raz tego samego filmu, nikt nie zawracał głowy dziwnymi pytaniami, a więc zacząłem myśleć nad tym, co nas spotka w nadchodzącym roku. Wiadomo już, że wybory będą na jesieni, bo miały być wiosną dla dobra kraju i budżetu, ale odbędą się najchętniej w grudniu dla dobra posłów. W Sejmie parlamentarzyści, którzy nie mają wyobraźni, jak pomóc krajowi, ale mają jej aż nadto, kiedy myślą o sobie, będą się dawali lobbować, komu popadnie i za każdą cenę, ponieważ spora część odejdzie w polityczny niebyt, a nie chce stać później po zasiłek w jednej kolejce z Ewą Spychalską. Tak więc gdyby Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego była cwana i przebiegła, to wystarczyłoby podsłuch ustawić na Wiejskiej mikrofonem w stronę Sejmu i za pół roku poseł Pęczak z powrotem byłby wśród kolegów. Gorzej będzie z nowym prezydentem, to znaczy, czy gorzej, to nie wiem, ale na pewno weselej, szczególnie kiedy nim zostanie Andrzej Lepper, bo wtedy bezpieczniej będę się czuł nawet w klatce z lwami, ponieważ pan prezydent Lepper, żeby nie było jakiejś drastycznej luki między zacieraniem śladów przeszłości i budowaniem śladów przyszłości, wydał z siebie projekt konstytucji, w której miałby uprawnienia takie jak

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 01/2005, 2005

Kategorie: Felietony