Okradzione wakacje

Okradzione wakacje

W ubiegłym roku w Polsce zarejestrowano ponad 135 tys. włamań. Prawie 370 dziennie, 16 co godzinę. Kilkanaście dni temu sąd w Olsztynie zdecydował o aresztowaniu na trzy miesiące dwóch młodocianych przestępców. Od maja do połowy lipca zdążyli okraść 48 mieszkań. Na wszystkie włamania mieli jeden sposób. Ich typem był parter i zawsze między godz. 8 a 16. Najpierw spacerowali między blokami w poszukiwaniu mieszkania, w którym były uchylone lub otwarte okna. Gdy takie znaleźli, dzwonili albo pukali. Kiedy nikt nie odpowiadał, wchodzili do środka i wynosili elektronikę, pieniądze, biżuterię. Serię włamań przerwał przypadek. W Warszawie zaczęli uciekać na widok patrolu policji, ale nie zdążyli, bo nie chcieli porzucić plecaków pełnych fantów: biżuterii, zegarków, złotych i srebrnych monet. Wartość przedmiotów skradzionych z każdego mieszkania waha się od kilku do kilkunastu tysięcy złotych, ale w jednym ich łupem padły antyki, wycenione na prawie 150 tys. zł. Dwóch tylko młodych złodziei przeciętnie obrabiało 1,75 mieszkania dziennie. Żeby spać mógł ktoś Każdego roku policja ostrzega przed kradzieżami pozostawionego na okres urlopu dobytku, chociaż liczba włamań od kilku lat systematycznie spada. W ubiegłym roku w całej Polsce zarejestrowano ponad 135 tys. takich przestępstw. Niemal 370 dziennie, prawie 16 co godzinę. W skali całego kraju to może mało, jednak dla ofiar kradzieży dużo. Bardzo często to utrata dorobku całego życia, z którą trudno się pogodzić latami. – Taka jednostka chorobowa jak trauma pokradzieżowa nie istnieje, w każdym razie nie została do tej pory wyróżniona – mówi Agnieszka Bratkiewicz, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. – To jest raczej zaburzenie potraumatyczne i wiąże się, podobnie jak zagrożenie zdrowia czy życia, z najważniejszymi kryteriami istnienia. W człowieku załamują się dotychczasowe przekonania, bo większość traktuje życie jako przewidywalne, ma przeświadczenie, że istnieje jakaś wyższa sprawiedliwość i wystarczy dobrze postępować, żeby nie spotkało nas nic złego. Później przychodzi pytanie: Dlaczego ja? Insp. Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji, nie przypomina sobie wyjątkowych zabezpieczeń, których nie znaliby złodzieje, ale pamięta sytuacje – wcale nie takie rzadkie – że okradani, choć nieświadomie, współpracowali z rabusiami w przestępstwie, jak pewien mieszkaniec stolicy, który zgodził się pomóc sąsiadom w przeprowadzce i nosił rzeczy wraz z ubranymi w uniformy tragarzami. Dopiero kiedy wóz odjechał, coś go uderzyło. Tam był jego telewizor! – Niefrasobliwość właścicieli jest narzędziem, z którego korzystają złodzieje – podpowiada insp. Sokołowski. – Zdarza się, że wiele osób zaabsorbowanych pakowaniem nie zwraca uwagi na podstawowe sprawy. Trzeba mieć wyobraźnię – taką, jaką mają złodzieje. Latem liczba włamań wzrasta, ale nie dramatycznie. Większość z nas intuicyjnie dostrzega ewentualne zagrożenie i stara się bardziej niż zwykle zabezpieczać swoje mienie. Taka prewencja ma różny charakter. Żebyśmy mogli wylegiwać się spokojnie pod palmami, najlepiej, żeby sąsiad lub ktoś z rodziny zadbał o nasze lokum. Co ma robić? – Skutecznie udawać, że jesteśmy w domu. Zapalać wieczorem światło, opróżniać skrzynkę pocztową, tak po ludzku hałasować – wyjaśnia insp. Sokołowski i dodaje, że to tylko jeden z wielu elementów. Statystyki policji od lat chwalą się zwyżkującą wykrywalnością przy jednoczesnym spadku liczby kradzieży z włamaniem. Jednak zniżkowy trend to nie wróżba bezstresowych wakacji. Działalność przestępcza, zwłaszcza kradzieże, ukierunkowana jest na zysk. – Sprzedaż wartościowych przedmiotów pochodzących z kradzieży to szybki, jeśli nie najszybszy zysk – mówi insp. Sokołowski. – Przeważają drobne włamania. Do garaży, komórek, na strychy. Giną słoiki, rowery, drobny sprzęt, laptopy. W wielu przypadkach to skutek braku wyobraźni właścicieli, niezachowujących podstawowych zasad bezpieczeństwa. Co dziwne, rzecznik policji listę podstawowych przykazań bezpiecznego domu zaczyna od przypomnienia, że przede wszystkim należy… zamykać drzwi. I sprawdzać! Nawet dwa razy, bo przezorności nigdy za wiele. – Do tego alarmy, kamery, czujniki światła, a czasami najskuteczniejsze bywają stare, proste, sprawdzone metody – dodaje insp. Grażyna Puchalska z Biura Prasowego Komendy Głównej Policji. Nie należy zostawiać na automatycznej sekretarce, poczcie głosowej czy portalach społecznościowych informacji

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 31/2012

Kategorie: Kraj