Naukowcy przygotowują superviagrę – przede wszystkim dla pań Czy wkrótce nadejdzie nowa rewolucja seksualna? Badacze opracowują wyjątkowo skuteczny afrodyzjak w aerozolu. Wystarczy psiknąć odrobinę do każdej dziurki w nosie, a mózg błyskawicznie ogłasza stan erotycznego pogotowia i pełną mobilizację do seksu. Optymiści liczą, że wystarczy jedna dawka tego specyfiku, aby podekscytowane panie zaczęły pospiesznie podążać do sypialni, po drodze oczywiście zrzucając z siebie ciuszki. Eliksir miłości nazwany jest PT-141 czy też bremelanotid, jego cząsteczka składa się z ośmiu aminokwasów, z których siedem tworzy regularny pierścień. PT-141 jest bardzo mocny i przez nos dostaje się do mózgu. Podobno trudno jest oprzeć się jego działaniu. Być może podniecenie erotyczne prowadzące do seksu można będzie wkrótce uruchomić tak łatwo jak przez naciśnięcie guzika. Zaczęło się od opalania Cała historia zaczęła się w Centrum Badań Zdrowotnych przy uniwersytecie słonecznego stanu Arizona. Badacze pracowali nad środkiem, który pobudza tworzenie się pigmentu u ludzi o jasnym kolorze skóry. Okazało się, że uczestnicy testów rzeczywiście szybko opalali się na kolor czekolady. Preparat o nazwie Melanotan II miał jednak zdumiewająco liczne i różnorodne skutki uboczne – działał przeciwzapalnie, osłabiał apetyt, a przede wszystkim powodował erotyczne pożądanie i „fantastyczne erekcje”. Oczywiście specyfik o tak szerokim działaniu nie mógł znaleźć nabywcy. Melanotanem II zainteresowali się wszakże specjaliści z małej firmy farmaceutycznej Palatin Technologies w New Jersey. Carl Spana, założyciel przedsiębiorstwa, i Anette Shadiack, dyrektorka laboratorium, doszli do wniosku, że preparat ten, odpowiednio zmodyfikowany, może zostać użyty do leczenia seksualnych zaburzeń i oziębłości płciowej u kobiet. Jak wynika z wielkiej europejskiej ankiety, która objęła 2467 uczestniczek, co dziesiąta młoda kobieta ma drastyczne problemy ze swoim libido. Wśród starszych kobiet, po menopauzie, aż 48%, przy czym z pewnością znacznie więcej pań nie przyznaje się do kłopotów. Seks poza skalą Badacze firmy Palatin przez siedem lat zmieniali molekularną strukturę melanotanu, aż w końcu wyeliminowane zostały wszystkie efekty z wyjątkiem jednego. Nowy preparat nie powodował już opalenizny, nie łagodził uczucia głodu, za to wciąż pobudzał apetyt na seks. Specyfik ten nazwano oficjalnie PT-141, chociaż w firmie mówiono o nim po prostu passion, czyli namiętność. W 2001 r. firma Palatin nawiązała współpracę z Jimem Pfausem, badaczem zachowań szczurów pracującym w San Diego. Ten przez kilka lat testował specyfik na swych gryzoniach. Zbudował specjalne klatki, w których szczurzyce mogły decydować, czy pragną kontaktów seksualnych z samcami. Podobno libido potraktowanych preparatem zwierząt wzrosło czterokrotnie, a niekiedy nawet sześciokrotnie. „Wierzcie mi, znam moje szczury. One teraz chcą nieustannie tylko tego jednego”, opowiada zadowolony Jim Pfaus. Potem przyszła kolej na testy na ludziach. W doświadczeniach, przeprowadzonych przez wynajęte neutralne firmy, wzięło udział ponad tysiąc kobiet, którym podawano zarówno PT-141, jak i placebo. O wynikach poinformował lipcowy numer magazynu „Journal of Sexual Medicine”. W grupie przyjmującej PT-141 aż 67% kobiet przeżyło uczucie pożądania seksualnego, natomiast w grupie, której podano placebo – tylko 22%. 72% uczestniczek testu z grupy pierwszej doznało pobudzenia organów płciowych, w grupie placebo – tylko 39%. Skutkami ubocznymi były biegunka i ból głowy. Dr Michael Perelman z kolegium medycznego Cornell University w Nowym Jorku podkreśla, że są to niezwykle zachęcające dane. – Prawdopodobnie mamy do czynienia z najważniejszym preparatem w medycynie seksualnej od czasu wynalezienia viagry w 1998 r. – przekonuje. Perelman gorąco zachęca sponsorów, aby zainwestowali w środek, który być może doprowadzi do trzeciej rewolucji seksualnej (pierwszą spowodowała tabletka antykoncepcyjna, drugą zaś viagra). Według (niesprawdzonych) opowieści osób płci obojga uczestniczących w pierwszych testach, działanie PT-141, specyfiku, który wpływa na układ limbiczny mózgu, jest rewelacyjne. Pewna starsza już kobieta opowiadała z rozmarzeniem, jak to po psiknięciu aerozolem do nosa miała udany seks „raz po razie”. Siwowłosy dżentelmen, poproszony o ocenę swojej „aerozolowej” erekcji, wystawił notę: „poza skalą”. Szefowie firmy Palatin nawiązali już kontakt z amerykańską Federalną Agencją ds. Żywności i Lekarstw (FDA), która udziela zezwoleń na sprzedaż nowych specyfików medycznych.
Tagi:
Marek Karolkiewicz









