Ostatnie grzybobranie

Ostatnie grzybobranie

Ofiarami jednej trzeciej śmiertelnych zatruć są dzieci do 14. roku życia. Najmłodszy pacjent, leczony w Centrum Zdrowia Dziecka z powodu zatrucia grzybami, miał dziewięć miesięcy Choćby nie wiem jak długo mykolodzy badali i klasyfikowali grzyby, najbardziej naturalny pozostanie ludowy podział na trujące i jadalne. Każdego roku u schyłku lata nauka, jak ludzie, wychodzi w las. Właśnie rozpoczął się festyn grzybobrania i potwierdzania smutnej prawdy, że mądrości i odpowiedzialności musimy nauczyć się sami. Tylko w tym roku na starcie sezonu poważnym zatruciom uległo ponad 40 osób. Poczytaj mi, mamo Charles David Badham, XIX-wieczny angielski uczony, w „Traktacie o grzybach w Anglii” z 1847 r. zauważał, że grzyby już od czasów starożytnych cieszyły się złą sławą ze względu na ich trujące właściwości, a ponieważ człowiek zawsze był pod wrażeniem wielkich tragedii, najwcześniejsza wzmianka o grzybach w pismach starożytnych Greków związana była ze zbiorowym zatruciem. Autorem krótkiej elegii sprzed 2,5 tys. lat (450 r. p.n.e.), opłakującej śmierć matki i trójki dzieci, miał być Eurypides. Zatruli się trującymi grzybami. Horacy polecał tylko grzyby rosnące na łąkach, „wszystkim innym nie warto ufać”. Autor pięciotomowej encyklopedii ziół i roślin leczniczych z I w. n.e., Pedanius Dioscorides, wierzył, że „zatrute grzyby najczęściej wyrastają z zardzewiałych gwoździ albo zgniłych skrawków odzieży, albo w pobliżu jam, w których żyją węże, albo na drzewach, które rodzą niejadalne owoce. Są pokryte grubą warstwą śluzu, a odłożone, zaraz po zebraniu szybko gniją”. W „Historii naturalnej” Pliniusza Starszego trujące grzyby są identyfikowane „po czerwonawym zabarwieniu, wstrętnym wyglądzie, sinoniebieskim wnętrzu. Ich kapelusze są spękane, a krawędzie w kolorze bladożółtym”. W ciągu wieków trującym grzybom przypisywano wiele magicznych i ponadnaturalnych właściwości. Że ich kapeluszy nie można obrać ze skórki, że podczas gotowania w odróżnieniu od grzybów jadalnych powodują odbarwienie cebuli, że z ich winy srebrne sztućce matowieją i pokrywają się czarnym nalotem. Wiele z tych i podobnych wskazówek przetrwało w mitach i legendach aż do XX w. Najwięcej chyba w Polsce, choć trudno przypuszczać, żeby Polacy je przeczytali, bo po pierwsze, u nas czyta się mało, a literatury fachowej prawie wcale. Po drugie, w statystyce śmiertelnych zatruć przodujemy w Europie. Nadal najtrwalsza jest wiara w mądrość przodków i własną wiedzę. Wśród wielu innych doświadczyli jej sześcioletni Tomek, siedmioletnia dziewczynka ze Szczytna i jej 11-letni brat. Ofiarami jednej trzeciej śmiertelnych zatruć są dzieci do 14. roku życia. Najczęściej trujące, zawsze podejrzane Jeszcze w XIX stuleciu w takim pesymistycznym nastroju wyrażał się o grzybach włoski uczony, Giovanni Antonio Scopoli. Atawistyczny instynkt pierwotnej wspólnoty łowiecko-zbierackiej nie przetrwał w tak silnym stopniu w żadnym innym narodzie europejskim, jak u Polaków. W efekcie każdego roku poważnym kłopotom ze zdrowiem po spożyciu grzybów ulega od kilkuset do ponad tysiąca osób. Zresztą, co wobec powtarzalności zjawiska może dziwić, szczegółowe dane w tej kwestii nie są zbierane. Zgodnie z informacjami w raportach Państwowego Zakładu Higieny, z powodu zatrucia grzybami w roku 2007 w całej Polsce hospitalizowano 73 osoby, w roku 2008 – 80, za rok 2009 pełnych danych wciąż brakuje, ale w bieżącym roku w jednym tylko województwie pomorskim na początku sezonu grzybobrania do szpitala trafiło już kilkanaście osób. Znacznie więcej niż w latach poprzednich – informują służby epidemiologiczne. Smutna i poruszająca serce historia sześcioletniego Tomka tym bardziej nie daje spokoju. Lekarze i odpowiedzialni za higienę i epidemie urzędnicy od lat powtarzają, że dzieciom absolutnie grzybów podawać nie wolno. Trudno w to nie wierzyć, jeśli weźmie się pod uwagę, że ponad 80% zatruć grzybami dotyczy gatunków jadalnych. Najmłodszy pacjent, który trafił do Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu z powodu zatrucia toksynami pochodzącymi z grzybów, miał dziewięć miesięcy. Za brak odpowiedzialności za życie dziecka do tej pory w Polsce nikt nie został ukarany. Gorzka prawda zwłaszcza dla oczekujących na przeszczep wątroby, których każdego miesiąca jest ok. 150. Wątroba, której chłopiec zawdzięcza życie, mogła je uratować komuś innemu. Z powodu lekkomyślności rodziców stało się inaczej. Niestety reprezentują najbardziej powszechny typ grzybiarza w Polsce: pewny siebie i własnych umiejętności znawca grzybów. Wiedzę najczęściej wynosi się z domu:

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 39/2010

Kategorie: Kraj