Pałacowa rewolucja

Pałacowa rewolucja

Pałac Kultury i Nauki pozostaje żywym symbolem dokonanej po wojnie rewolucji społecznej Przez stulecia pałac onieśmielał i zniewalał, a zarazem fascynował wykluczoną z narodu chłopską większość. Drażnił jej zmysły, budował obraz życia szczęśliwego. Ci, którzy jeszcze w międzywojennej Polsce brali od dziedzica po gębie, a zimę spędzali w ciemnej izbie z piecem, często nigdy nie przekroczyli bramy jaśniepańskiej rezydencji. Tu przebiegała granica między dwoma skrajnie różnymi światami. Pasterzowi Jakubowi, bohaterowi „Pałacu” Wiesława Myśliwskiego, bramę pałacu uchyliło zrządzenie losu – pałac opustoszał, bo opuścili go po wybuchu wojny w 1939 r. właściciele i służba. Szedł przez park z duszą na ramieniu, a gdy dojrzał okazałą rezydencję, był przerażony i zmieszany: „Zawstydziłem się. Poczułem się, jakbym stał przed pałacem tylko zmyślony przez siebie, a prawdziwy byłem tam za owcami (…). Naszła mnie myśl, aby wyprzeć się tego swojego tutaj przyjścia, zataić je przed sobą”. Ciekawość okazała się wszakże silniejsza. Oszołomiony przepychem, z rozpaloną wyobraźnią Jakub wędrował z komnaty do komnaty. Siedząc w pańskim fotelu, wcielał się w rolę dziedzica. Powieść Myśliwskiego odczytywano jako odwet chłopów za wiekowe skundlenie, poniżenie i upokorzenie. U Myśliwskiego pałac jest przestrzenią symboliczną – przejście jego progu oznacza społeczny awans. Użyte w nazwie słowo pałac, choć przejęte z radzieckiej rzeczywistości (pałace kultury, pałace sportu, pałace techniki, pałace pionierów, niezrealizowany Pałac Rad), w powojennej Polsce trafiło na podatny grunt. Zbiegło się z ludowymi tęsknotami, oczekiwaniem na zmianę, która usunie klasowe przepaści. Tę zmianę uruchomiła reforma rolna. Z pałaców i dworów wygoniono arystokratów i dziedziców. Ich los był bolesny, często dramatyczny, ale nie tak tragiczny jak w ZSRR, gdzie hasło likwidacji obszarników potraktowano z bezwzględną dosłownością. Chłop po reformie już nie czapkował dziedzicowi, nie żebrał przed dworem o wsparcie na przednówku. Dziedzic zniknął, a skrawek jaśniepańskiego gruntu łagodził mu głód ziemi i głód w żołądku. Prywatne jaśniepańskie rezydencje stały się częścią otwartej przestrzeni publicznej, zamieniono je na muzea, domy kultury, biblioteki, przychodnie, ośrodki rolnicze, szpitale, sanatoria, domy wypoczynkowe, sierocińce, szkoły. Lech Wałęsa skończył podstawówkę w otoczonym sześciohektarowym parkiem dworze w Chalinie. Jego pokolenie – urodzone w latach 40. – było pierwszą generacją, dla której brak podziału na dwór, folwark z czworakami i wieś wydawał się czymś oczywistym, a brama pałacu nie wyznaczała granicy podziału (konfliktu) społecznego. Manhattan Stalina Pałac Kultury i Nauki – jak każdy pałac – miał budzić zachwyt i podziw. Chciano, by przebił wszystkie pałace wzniesione wcześniej w Polsce. Ulokowano go w samym środku Warszawy, otoczono wielohektarowym parkiem z alejkami, ławkami i fontannami. Przed zburzeniem przez hitlerowców to miejsce – prostokąt między Alejami Jerozolimskimi, Emilii Plater, Marszałkowską i Świętokrzyską – było fragmentem ciasno zabudowanego kamienicami czynszowymi kapitalistycznego miasta. Dekret Bieruta oraz rezygnacja z traktowania nieruchomości jak towaru zniosły ograniczenia dla urbanistów, wyzwoliły planowanie przestrzenne. Warszawa – przed wojną jedno z najgęś­ciej zaludnionych miast Europy – zamieniła się w pełną zieleni rozległą metropolię. Po 1989 r. wartość społeczna przestrzeni miejskiej ustąpiła wartości rynkowej gruntów. Współczesne pałace – wysokościowce wznoszące się nieopodal PKiN – służą wielkim korporacjom, hotelom międzynarodowych sieci oraz tym, których stać na wyłożenie kilku milionów za mieszkanie. PKiN jest młodszym bratem siedmiu stalinowskich wieżowców zbudowanych w Moskwie na przełomie lat 40. i 50. Choć zalicza się je do realizmu socjalistycznego, pewnie lepiej pasuje do nich określenie „czerwony klasycyzm”. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie Manhattan Municipal Building, by się przekonać, jak bardzo naśladowały one amerykańskie wieżowce z pierwszych dwóch dekad XX w. Na tych samych budynkach wzorował się m.in. Bohdan Pniewski, projektując Świątynię Opatrzności Bożej na Polu Mokotowskim. W 1930 r. jego praca wygrała konkurs architektoniczny. Narysowany przez Pniewskiego kościół sylwetką przypomina Pałac Kultury. PKiN – w ramach nadawania mu tzw. narodowej formy architektonicznej – został ozdobiony m.in. elementami nawiązującymi do attyk krakowskich Sukiennic i kamienic w Kazimierzu. Nie to jednak przesądziło o jego pałacowym – architektonicznie – charakterze, lecz bogactwo i przepych wykończenia, jaskrawo kontrastujące z otaczającymi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 30/2015

Kategorie: Historia