Pamiętamy o sąsiadach

Pamiętamy o sąsiadach

W Orli przez wieki prawosławni i katolicy żyli w zgodzie z Żydami. Dziś zachowują o nich pamięć

6 listopada pojechałem do Orli, miejscowości, w której się urodziłem i wychowałem. Mieszkańcy, także dzieci i młodzież szkolna, zebrali się tego dnia, by upamiętnić wielką tragedię swoich sąsiadów – 80. rocznicę zagłady orlańskich Żydów, większości mieszkańców wsi. Przed wojną było w Orli prawie 2 tys. Żydów, ok. 1 tys. prawosławnych, określających się jako Ruscy, i kilka rodzin Polaków katolików.

Pamięć o żydowskich sąsiadach, z którymi orlanie żyli przez niemal 500 lat, a którzy jednego dnia zniknęli, była bardzo żywa w opowieściach naszych rodziców i dziadków. Z ich wspomnień dowiadywaliśmy się, że każdy żył po swojemu, ale razem.

Również dziś, dzięki nagraniom na taśmach magnetofonowych i dostępnym w internecie filmom, takim jak „Kuropatwy odleciały” Jerzego Kaliny i „Zjednoczeni” Tomasza Wiśniewskiego, możemy usłyszeć to, co o Żydach opowiadali nam, urodzonym po wojnie, mieszkańcy Orli. A mówili, że Żydzi byli bardzo nabożni, że przestrzegali świąt i w soboty prosili gojów, by rozpalali im w piecu, że tylko dwie rodziny żyły z uprawy roli, a pozostali zajmowali się handlem, byli rzemieślnikami, najbogatsi zaś właściciele dwóch kaflarni, czterej bracia Wajnsztejnowie, dbali o robotników.

– Mieli taki charakter – mówi w filmie Jerzego Kaliny Aleksandra Dęboróg – że żadnemu gojowi, tak nas nazywali, nie odmawiali pomocy.

– Pewnego razu – wspomina Maria Odzijewicz – a była to sobota, mama doznała krwotoku. Myślałam, że umiera. Pobiegłam do sąsiada Herszka, którego żona była jakby pielęgniarką. Mówię, że mama ma krwotok. Ona zaraz wzięła torebkę, nabrała lodu i pobiegła do mamy. Ja poszłam po tatę, a ten pobiegł po lekarza, który był Żydem. Obłożył ranę lodem, a potem wyjął 10 zł, a to było wtedy dużo pieniędzy, i powiedział: „Idź do apteki po zastrzyki”. Aptekarz też był Żydem i choć była już noc, to otworzył aptekę. Potem lekarz powiedział, że pieniądze możemy oddać, jak będziemy mieć.

Eugenia Chmielewska dodaje: – Miałam koleżanki Żydówki, Chaję i Blumę. Przyjaźniłyśmy się. W szabas często chodziłam z nimi na spacer do Czarnego Lasu pod Orlą. Gdy przyszli Sowieci, to kilku naszych chłopców pożeniło się z Żydówkami. Moja rodzina jako jedyna z chrześcijańskich mieszkała w żydowskiej części. Blisko żyliśmy z naszą sąsiadką Libą, która prowadziła sklep. Gdy byliśmy w potrzebie, nigdy nie odmówiła nam pomocy. Kiedy otworzono getto, zostaliśmy wysiedleni do innej części Orli.

O wzajemnej pomocy w biedzie mówił w czasie zorganizowanej przez Gminny Ośrodek Kultury w Orli uroczystości Wojciech Konończuk. – Należy podkreślić – cytował stwierdzenie z korespondencji odnalezionej w archiwum organizacji założonej przez żydowskich emigrantów z Orli w Nowym Jorku – że relacje między Żydami i nie-Żydami w Orli zawsze były poprawne. Dowodem był fakt, że po wielkim pożarze w 1938 r., w którym spłonęło ponad 200 domów, w większości żydowskich, Żydzi przez kilka miesięcy mieszkali u swoich chrześcijańskich sąsiadów.

„O przyjaznym współistnieniu w przedwojennej Orli Żydów i chrześcijan – pisze Wojciech Konończuk w przewodniku po Orli zrealizowanym w ramach projektu „Shtetl Routes” – świadczą wydarzenia z około 1937 r., które pojawiają się we wspomnieniach kilku najstarszych mieszkańców. Wówczas do miasteczka przyjechała kilkunastoosobowa grupa uzbrojonych w pałki endeków, prawdopodobnie z Łomżyńskiego, ich zamiarem było zniszczenie sklepów żydowskich. Wówczas w obronie »swoich« Żydów wystąpili miejscowi prawosławni, którzy skutecznie powstrzymali napastników. Ci nigdy do miasteczka nie wrócili”.

Za „pierwszych Sowietów” najbogatsze rodziny jako „kapitalistów” wywieziono do Związku Radzieckiego. Rodziny Wajnsztejnów zesłano do Kazachstanu, co uratowało je przed Holokaustem. Zagładę przeżył także wcielony w 1940 r. do Armii Czerwonej Josel Izbucki, jedyny orlański Żyd, który po wojnie został w Polsce i zmarł w 1968 r. w Bielsku Podlaskim. Z tych, którzy pozostali w Orli, nie przeżył nikt.

W marcu 1942 r. Niemcy rozpoczęli Einsatz Reinhardt – akcję zagłady Żydów z Generalnego Gubernatorstwa i Okręgu Białostockiego. W ramach tzw. ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej zamordowano ponad 1,8 mln Żydów. Prócz wspomnień mieszkańców historię zagłady żydowskiej Orli pomaga zrekonstruować odnaleziona w Izraelu kilkustronicowa relacja ostatniego orlańskiego rabina Eliego Helperna, którą napisał kilka dni przed śmiercią w białostockim getcie. „W marcu 1942 r. cała ludność żydowska została zamknięta w getcie na małym obszarze w centrum Orli, które otoczono drewnianym płotem. Ciasnota, głód i szerzące się choroby powodowały dużą umieralność”.

Helpern wspomnienia kończy słowami: „Tego, co się wydarzy, a dokładniej mówiąc likwidacji miasteczka w listopadzie 1942 r., nie przewidzieliśmy. W poniedziałek, 2 listopada, dzielnica żydowska została otoczona. Powiedziano nam, że zostaniemy wywiezieni nad Morze Czarne albo na Kaukaz do pracy. Nie ma co żałować pozostawionych domów i dóbr. Znajdziemy tam to samo po ewakuowanych mieszkańcach tych okolic. Działało to tak, że niektóre z kobiet, ukrywające się dotychczas w chrześcijańskiej części miasta, zgłosiły się dobrowolnie. Na chłopskich furach nas, 1450 ludzi, wywieziono do getta w Bielsku. Tam prawda o ewakuacji stała się dla nas jasna. Do tej pory wierzyliśmy jeszcze w bajeczkę o Morzu Czarnym. W piątek 1450 Żydów z Orli popędzono na stację kolejową, bijąc ich przy tym okrutnie. Wepchnięto ich do wagonów towarowych po 150 ludzi”. Nieco ponad 100 Żydów, w tym rabina, wywieziono do getta w Białymstoku, resztę do obozu zagłady w Treblince, gdzie zostali wymordowani. W ciągu kilku godzin zniknęło ponad 70% mieszkańców Orli.

Dziś o wielowiekowej obecności Żydów w Orli świadczą górująca nad dawnym rynkiem synagoga i cmentarz z nielicznymi macewami. Świadczą także mieszkańcy Orli, którzy zdali egzamin z dobrego sąsiedztwa w przeszłości i zdają go teraz. W ramach obchodów 80. rocznicy zagłady orlańskich Żydów zorganizowano spotkanie z pisarką Patrycją Dołowy, autorką książki „Skarby”, i koncert zespołu Viglid, który zaprezentował żydowskie kołysanki, opracowane przez Różę Ziątek-Czarnotę oraz Bellę i Dorotę Szwarcman. Mieszkańcy Orli

wraz z przybyłymi gośćmi w marszu pamięci przeszli na żydowski cmentarz. By odmówić kadisz, czyli żydowską modlitwę za zmarłych, wymagana jest obecność co najmniej 10 Żydów. – To symboliczne – zwrócił się do zebranych Dariusz Szada-Borzyszkowski – że w miasteczku, które niegdyś było w większości zamieszkane przez społeczność żydowską, nie ma obecnie ani jednego jej przedstawiciela.

Po wysłuchaniu 24. psalmu Dawida zebrani odczytywali nazwiska mieszkańców Orli, którzy zginęli w Treblince. Na mojej kartce były wypisane: Bertman Enia, Bertman Gitta. Wymieniając te imiona, pomyślałem, że może któraś z nich to ta dziewczynka, o której opowiadała nam mama mojej szkolnej koleżanki Basi Dęboróg. Gdy wyganiano Żydów z getta, jej przyjaciółka potknęła się i upuściła leki swojej matki. Gdy pochyliła się, by je pozbierać, podszedł do niej hitlerowiec i ją kopnął.

Rada Gminy Orla podjęła uchwałę upamiętniającą zagładę orlańskich Żydów. Odczytał ją wójt Leon Pawluczuk: „Rada Gminy Orla w 80. rocznicę zagłady orlańskich Żydów składa hołd wszystkim ofiarom Holokaustu i nazistowskiej machiny śmierci. Niech pamięć o dramatycznych wydarzeniach II wojny światowej będzie ważnym i trwałym elementem edukacji dla pokoju – lekcją, która przeniknie ludzkie serca, skruszy bariery nienawiści, podziałów i uprzedzeń, będzie ostrzeżeniem przed obojętnością i biernością wobec wrogości wywołanej rasizmem, antysemityzmem, szowinizmem, wyrazem sprzeciwu i potępienia dla ludobójczych działań. Wieczna pamięć i cześć ofiarom Holokaustu”.

Uczestniczący w uroczystościach dyrektor Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego Piotr Puchta podziękował władzom i mieszkańcom gminy za zaangażowanie w ochronę pamięci – tej symbolicznej i tej materialnej – o żydowskich sąsiadach.

Ja także podziękowałem krajanom, w szczególności za przekazywanie dzieciom i młodzieży pamięci o żyjących tu sąsiadach naszych przodków. Poprosiłem również o wsparcie moich starań o to, by w budżecie znalazły się 2 mln zł na rozpoczęcie prac renowacyjnych orlańskiej synagogi. W 2021 r. moja poprawka została odrzucona głosami posłów koalicji rządzącej.

Wyjeżdżałem z mojej Orli ze smutnymi myślami o losach wspominanych mieszkańców, o okrucieństwie ludzi przekonanych o swojej wyższości, zaślepionych nienawiścią. Jednocześnie odczuwałem pewien rodzaj satysfakcji, może nawet dumy zarówno z tych, którzy żyli w zgodzie z należącymi do innego narodu sąsiadami, jak i z tych, którzy zachowują o nich pamięć.

Fot. archiwum prywatne

Wydanie: 01/2023, 2023

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy