Pana do skrobania szyb, bez nałogów

Pana do skrobania szyb, bez nałogów

Tyle kobiecego dobra w jednym ciele do zagospodarowania. Nie ma z niego żadnego pożytku, żadnej uciechy W mieszkaniu matki stoi stara trzydrzwiowa szafa z lustrem. Z torby na łóżku Elżbieta wyjmuje bikini. Wpadła do matki tylko na kilka dni. Chce skorzystać z lipcowego słońca, pójdzie nad morze poopalać się na plaży. Rozbiera się, żeby nałożyć kostium. W dużym lustrze zauważa nagą kobietę. Nakłada okulary, żeby się jej przyjrzeć. Nigdy by jej nie dała 35 lat. Jest wysoka, zgrabna, nie gruba, nie koścista. Ma proporcjonalne piersi i pupę. Kruche, naturalnie jasne włosy sięgają ramion. Fajna babeczka, uśmiecha się do lustra i zaraz poważnieje. Ta w lustrze też poważnieje. Tyle kobiecego dobra w jednym ciele do zagospodarowania. Nie ma z niego żadnego pożytku, żadnej uciechy. Przecież ręce są po to, żeby przytulać ukochanego i kołysać dzieci. Piersi są stworzone do męskich pieszczot i żeby karmić niemowlęta. Brzuch jest po to, żeby rósł przez dziewięć miesięcy, raz, a może i drugi, i trzeci, nogi – żeby obejmować nimi mężczyznę w łóżku. Bez mężczyzny kobiece ciało marnuje się, wysycha. Elżbieta wkłada kostium, ubiera się. Na plaży smaruje ciało olejkiem do opalania, nie chowa się za parawanem. • Agata jest żywiołową brunetką, ma mocny głos, gestykuluje w rozmowie. Z piekarnika wyjmuje blachę z ciastem. – Szarlotka – mówi. – Specjalnie przygotowałam dla ciebie. Pierwszy raz ją robiłam, ale taka dobra mi wyszła, że pół zjadłam sama. Musisz zjeść ten kawałek, bo mnie będzie kusiła, a nie mogę się objadać, bo dbam o linię – śmieje się głośno. Siadamy w saloniku. W rogu starodawna toaletka z wielkim lustrem. Biblioteczka wypchana książkami, duży box z płytami, dobry, markowy sprzęt grający. – A to nowa zdobycz – chwali się, pokazując rzutnik. – Teraz mam jak w kinie. Przyjaciółki mi mówią, że jestem silna i przez to mam kłopoty z mężczyznami – mówi. – Fakt, jestem. Jak trzeba, to sobie sama daję radę, mam pieniądze, dobrą pracę. Ale kiedy kocham, to kwitnę, dlatego nie lubię być sama. Z mężczyzną życie smakuje bardziej, bardziej cieszy – mówi Agata. Opowiada: – Mam 11 lat. Po kuchni kręci się moja mama. Przyleciała z pracy, jest muzyczką, jak ja teraz. W ciągłym biegu między próbami, koncertami, wyjazdami, nagraniami. Dwójka dzieci, ja i brat, zakupy, dom, cały kołowrót na jej głowie. Szykuje szybko obiad z dwóch dań, tak jak lubi tato. Zaraz wybiegnie z domu na wieczorny koncert. Tato też pracuje, ma odpowiedzialną robotę, ale w domu głównie odpoczywa. Siada do stołu, kiedy wszystko jest gotowe. Zje zupę, łyżkę odkłada obok talerza, nawet nie wstawi do zlewu. Uważa, że od tego jest mama. Wiem, że tak nie chcę. Teraz mój dom: wracam po koncercie do domu, a on na mnie czeka z kolacją. Nie jest wirtuozem gotowania, nie musi być, zwykle szykuje coś prostego, na przykład warzywa z ryżem. Zdarza mu się nie doprawić, nie szkodzi. Kocham go, zjem niedosolony ryż i nawet tego nie zauważę. Zakupy na rano zrobił, pranie zrobił, obsługa pralki – białe z białymi, kolorowe z kolorowymi, temperatura na sześćdziesiąt stopni – to nie filozofia. Wstawienie prania nie jest niemęskie. To też jego dom. Kłócimy się. Mam mocny charakter, to po ojcu. Zresztą zawsze wokół miałam twardych, zdecydowanych, pomysłowych facetów: ojciec, szefowie w pracy. Brat miał sto pomysłów na sekundę i zawsze wszystko mu wychodziło: praca, podróże, związek, inteligentny, omnibus, zdobywca świata. Kiedy miałam jakiś problem, to dzwoniłam, zawsze znajdował rozwiązanie. Dzisiaj przez ten mój charakter narzucam swoją wolę innym, organizuję życie nam obojgu bez pytania o zdanie: „Dzisiaj idziemy do kina, jutro do znajomych, na wakacje jedziemy do Francji”. „Wyhamuj, kobieto” – mówi on, czasem ostrzej, nawet wulgarnie. To jest jak zimny prysznic. Potrzebuję tego, żeby wygasić swoje dyrektorskie zapędy. To ustawia pozycję w domu. Nie jestem od holowania faceta przez życie, bo to wyczerpujące i miłość się wypali. Musimy się wzajemnie inspirować. • W domowym gabinecie na jednej ścianie szafa pełna segregatorów: projekty, realizacje, umowy. Aleksandra ma 58 lat, jest inżynierem, pracuje w budowlance. Na biurku idealny

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2014, 2014

Kategorie: Książki