Panowie sędziowie, co z wami?

Panowie sędziowie, co z wami?

Fot. Maciej Gillert / East News / Media Pictures Krakow 12.03.2016 T-Mobile Ekstraklasa 27 dwudziesta siodma kolejka Cracovia Krakow Legia Warszawa N/z Jacek Zielinski trener, Bartosz Frankowski sedzia

Poziom sędziowania dostosował się do poziomu polskiej piłki Za nami faza zasadnicza futbolowej Ekstraklasy. Do głosu doszła buchalteria – podział na dwie grupy: mistrzowską, czyli radosną, i spadkową, czyli smutną, a zdobycz punktowa jest obcinana o połowę. Do tego kompromitacja (to osobna historia) w kwestii, kto ma ostatecznie zagrać w której grupie… Teraz czeka nas siedem rund fazy finałowej. Nie odkryjemy Ameryki, stwierdzając, że jedną z najważniejszych ról odgrywają na boisku arbitrzy. Z PRZEGLĄDU nr 50 z 2013 r.: „Ligowy sezon chyba wszystkim zaczyna się dawać we znaki. Kibice gubią się w natłoku meczów, piłkarze słaniają się na nogach, a sędziowie… Sędziowie się »zabawiają« – poraża niefrasobliwość, z jaką niemal seryjnie popełniają błędy. Podejmują decyzje, jak chcą i kiedy chcą. Do końca tegorocznych rozgrywek jeszcze sporo meczów, ale całkiem pokaźnej grupie rozjemców przydałby się już całkowity rozbrat z gwizdkiem, piłką, piłkarzami i boiskiem”. To było przed 27 miesiącami. Dzisiaj szef sędziów Zbigniew Przesmycki twierdzi: „Zapewniam, że sędziowie też ciężko pracują i starają się wykonywać swoje zadania jak najlepiej. I jestem z ich postawy zadowolony. Czasami się mylą, ale błędy popełniają też piłkarze, nawet najlepsi”. Można by się zgodzić, gdyby nie kilka „ale”. Błąd błędowi nierówny, w grę wchodzą dosłownie, a nie w przenośni duże pieniądze. A przy pieniądzach, jak mawiają prawdziwi biznesmeni, nie ma żartów! Dlatego jeżeli arbiter prowadzi mecz dobrze, nikt nie ma pretensji. Mówiono, że wiosenne sędziowanie jest dwu-, a nawet trzykrotnie droższe od jesiennego. Nie biorąc tego kompletnie pod uwagę – ale nie lekceważąc różnych sygnałów – postanowiliśmy się przyjrzeć, jak spisywała się podczas dziewięciu wiosennych kolejek nasza elitarna szóstka sędziowska. Czy rzeczywiście jest taka wyborowa i jest się kim pochwalić? Marcin Borski przechodzi rehabilitację po operacji kolana i wiosnę ma z głowy. Szymon MARCINIAK: Marcowe przesilenie Po spotkaniu Termaliki z Cracovią (23. kolejka) natknąłem się na opinię, że „sędziował Szymon Marciniak, co samo w sobie stanowi niemalże gwarancję jakości”. Dobrze, że nie zabrakło słowa niemalże, bo w pierwszej połowie marca pana Szymona – i nie tylko – dopadło marcowe przesilenie. W meczu Wisły z Piastem (26. kolejka) popełnił trzy całkiem poważne błędy. Co prawda, na korzyść każdej z drużyn, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie. I wcale nie było lepiej w następnej kolejce w meczu Ruchu z Lechem. Nie dziwił kąśliwy komentarz na portalu Weszlo.com: „Niestety, rozczarował nas również sędzia Marciniak. Po pierwsze – dobrze wychwycony spalony Oleksego niemal natychmiast przykrył niezauważonym faulem na Konczkowskim, w polu karnym Lecha (albo, w najlepszym dla sędziego wypadku, tuż przed linią). Do tego jeszcze nieuznany gol Grodzickiego, w sytuacji, gdy to nie on faulował, ale Marcin Kamiński testował na nim najnowsze chwyty poznane podczas transmisji wrestlingu. Dwie poważne pomyłki na niekorzyść gospodarzy. Jeszcze nie do końca się po nich otrząsnęliśmy, a już Stępiński nieomal wrzucał piłkę do bramki ręką. Jak to ująć w tabeli? Cóż, na pewno dodajemy Ruchowi gola Grodzickiego. W pozostałych dwóch sytuacjach… Chyba 1:1 w błędach. W takim wypadku odhaczamy, że sędzia pomógł Lechowi i zaszkodził Ruchowi, ale jednocześnie nie weryfikujemy wyniku – Lech tylko jedną, a nie dwiema bramkami, ale wciąż zwycięża”. Minęło zaledwie kilka dni i nasz jedynak na Euro tym razem dał popalić na stadionie Lecha walczącego z Legią. Brak reakcji w kilku kluczowych sytuacjach: Artur Jędrzejczyk z całą pewnością faulował Tamása Kádára w polu karnym gości, Łukasz Trałka i Aziz Tetteh zasłużyli na czerwone kartki. Chyba wystarczy? Już zaczęto poważnie się obawiać, co z dyspozycją Marciniaka, ale w spotkaniu 29. kolejki (Górnik Zabrze-Pogoń) wszystko wróciło do normy. Paweł RACZKOWSKI: Karny z kapelusza Grać i być skoncentrowanym trzeba do ostatniego gwizdka – i tak samo należy sędziować. Paweł Raczkowski najwidoczniej zapomniał o tej zasadzie i mecz Zagłębia z Pogonią (27. kolejka) poprowadził co najmniej poprawnie do… ostatniej sytuacji. Przy stanie 1:1 w ostatniej akcji gola dla lubinian strzelił Maciej Dąbrowski, ale sędzia go nie uznał i zakończył spotkanie. Dopiero potem okazało się, że chwilę wcześniej Ľubomír Guldan faulował Sebastiana Rudola, lecz główny arbiter pozwolił grać dalej, o przeoczeniu powiadomił

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 16/2016, 2016

Kategorie: Sport