Pastor na ratunek

Pastor na ratunek

Niepokorny Joachim Gauck może się okazać dla niemieckich polityków kłopotliwym prezydentem „Prezydent serc”, „świetlana postać”, „najważniejszy obrońca praw obywatelskich narodu”, „cud imieniem Gauck” – tak witają go niemieckie media. 72-letni były pastor Joachim Gauck zostanie prezydentem Republiki Federalnej Niemiec. Ma poparcie aż pięciu partii oraz prawie 70% narodu. Oczekiwania wobec niego są ogromne. Obywatele spodziewają się, że ten życzliwy Polsce były opozycjonista w NRD przywróci godność i prestiż urzędowi prezydenta. Sekretarz generalna SPD Andrea Nahles wyraziła nawet przekonanie, że Gauck stanie się odnowicielem demokracji. Desygnowany prezydent próbuje ostudzić ten zapał. W wywiadzie prasowym podkreślił: „Nie można się spodziewać, że jestem supermanem i człowiekiem wolnym od błędów”. Oskubany orzeł Ale Niemcy bardzo potrzebują prezydenta supermana, a przynajmniej polityka nieskazitelnego, dalekiego od afer i skandali. Christian Wulff, polityk CDU i poprzedni gospodarz pałacu Bellevue, rezydencji niemieckich prezydentów, musiał ustąpić w niesławie 17 lutego. Oskarżony jest o to, że jako premier Dolnej Saksonii wykorzystywał władzę do osiągania osobistych korzyści, uwikłał się w podejrzane machinacje kredytowe z zaprzyjaźnionymi biznesmenami i pozwalał im zapraszać się na luksusowe wakacje. Kiedy media nagłośniły te sprawy, Wulff zaprzeczał, mataczył i próbował niezgodnie z prawem naciskać na dziennikarzy. Ale gdy 16 lutego prokuratura wystąpiła z wnioskiem o pozbawienie go immunitetu, dymisja stała się nieunikniona. Wulff odszedł ku powszechnemu zadowoleniu, zgodnie uznany za najgorszego prezydenta w dziejach republiki. Podczas pochodów karnawałowych w Kolonii, Moguncji i w innych miastach niesiono jego karykatury, przedstawiające go m.in. jako oskubanego orła z godła państwowego, który runął za ziemię i leży bezradnie. Obok ptaka widniał jednak znak nadziei – jajko z napisem „Gauck”. Ustawa zasadnicza RFN przyznaje prezydentowi ograniczone kompetencje, przeważnie wyłącznie honorowe i reprezentacyjne. Może on odmówić podpisania ustawy przyjętej przez Bundestag tylko ze względów konstytucyjnych, nie politycznych, co zdarza się bardzo rzadko. Mówi się, że jedyną bronią prezydenta jest słowo. Powinien on być przede wszystkim autorytetem moralnym i przewodnikiem, nadającym kierunek klasie politycznej oraz społeczeństwu. Obywatele spodziewają się, że Gauck, który nie należy do żadnej partii, przywróci blask urzędowi, stanie się moralnym i politycznym kompasem. Porażka Merkel Były pastor luterański już raz ubiegał się o prezydenturę – w 2010 r., gdy z urzędu ustąpił Horst Köhler (CDU), zniechęcony krytyką po swojej wypowiedzi o Bundeswehrze. Wtedy socjaldemokraci i Zieloni niespodziewanie wysunęli kandydaturę Gaucka, również po to, by postawić w trudnej sytuacji kanclerkę Angelę Merkel oraz polityków chadecko-liberalnej koalicji rządzącej w Niemczech. Merkel chciała bowiem, aby nowy gospodarz pałacu Bellevue także wywodził się z chadecji. Kandydatura Gaucka wywołała wtedy powszechny entuzjazm graniczący z histerią. Dawnego opozycjonistę z NRD sławiono jako niemieckiego Obamę. „Yes, we Gauck” napisała bulwarówka „Bild am Sonntag”, nawiązując do wyborczego hasła prezydenta USA „Yes, we can”. Gdyby prezydenta powoływano w wyborach powszechnych, Gauck osiągnąłby w nich świetne zwycięstwo. Ale głowę państwa wybiera zwoływane wyłącznie w tym celu Zgromadzenie Federalne, złożone z parlamentarzystów oraz wysłanych przez landy elektorów, powoływanych zgodnie z miejscowym układem sił politycznych. Angela Merkel z trudem, dopiero w trzecim głosowaniu, doprowadziła w czerwcu 2010 r. do wyboru partyjnego kolegi, Christiana Wulffa. Kiedy skompromitowany prezydent odszedł, Merkel i chadecy znowu próbowali storpedować kandydaturę Gaucka, wciąż popieranego przez socjaldemokratów i Zielonych. Tym razem jednak za Gauckiem opowiedzieli się liberałowie z małej partii FDP, wchodzącej w skład rządu federalnego. Kanclerka, opuszczona przez sojusznika z koalicji, musiała ustąpić. Według komentatora elektronicznego wydania magazynu „Der Spiegel”, to najdotkliwsza w całej karierze Merkel porażka, która źle wróży rządzącej koalicji. Nie wszyscy analitycy niemieckiej sceny politycznej podzielają jednak to zdanie. Niektórzy twierdzą, że szefowa rządu federalnego postąpiła pragmatycznie, zgodnie z zasadą: to mądry ustępuje – i jak zwykle sobie poradzi. W każdym razie podczas wyborów 18 marca pastor otrzyma także głosy CDU/CSU i z pewnością zostanie wybrany (tylko mała, radykalniejsza od socjaldemokracji Partia Lewicy nie wspiera jego kandydatury). Będzie drugim po Merkel politykiem z dawnej NRD, który wspiął się na polityczne szczyty.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2012, 2012

Kategorie: Świat