ZAPROSZENIE DO DEBATY: Gdy myślę lewica… Jeżeli SLD nie przeobrazi się w odważną i autentycznie lewicową partię, to grozi mu peeselizacja, zamiana w eleganckie towarzystwo weteranów politycznych Wygodna pomyłka Lewicowość w Polsce przypisywano dotychczas, mylnie, Sojuszowi Lewicy Demokratycznej. Tej wygodnej pomyłki sam Sojusz do tej pory z jakichś powodów nie sprostował. Obecnie lewicowość jest przypisywana koalicji partii pod nazwą Lewica i Demokraci. LiD składa się z pięciu elementów: najsilniejszego – SLD, Partii Demokratycznej, SdPl i Unii Pracy. Aleksander Kwaśniewski to piąty element. Pojawienie się LiD należy uznać za krok we właściwym kierunku, chociażby dlatego, że jedność Sojuszu osiągano metodami prowadzącymi do monolityczności, co blokowało jego wewnętrzne życie polityczne i doprowadziło SLD do upadku. Sam fakt, że koalicja LiD jest złożona z kilku dość autonomicznych elementów, wyklucza monolityczność i jest podstawą oczekiwania większej demokratycznej kontroli wewnątrz tej formacji. Jedną z wielu dość oczywistych konkluzji druzgocącej krytyki SLD było to, że nie była to partia lewicowa. Czy więc LiD daje nadzieję na realizację programu lewicowego? Większość analityków ma problemy z udzieleniem pozytywnej odpowiedzi na to pytanie. Kwestia estetyczna Mieczysław Rakowski powitał włączenie się Kwaśniewskiego do LiD z nadzieją na pozyskanie głosów wyborczych dla tej formacji. Ma nawet nadzieję, że Kwaśniewski przysporzy jej wystarczającej liczby głosów, aby lewica mogła odebrać prawicy władzę nad Polską. Istotnie, na tle pyszałkowatej, dogorywającej właśnie władzy były prezydent prezentuje się wyjątkowo dobrze – jako wzór zrównoważenia i umiarkowania, rozumności i rozsądku politycznego. Mimo dolegliwości goleniowych i innych przypadków zdrowotnych ma w sobie godność i elegancję dyplomaty, dzięki której przyzwoicie prezentowałby Polskę za granicą w przyszłości, jak to uprzednio przeważnie czynił. W społeczeństwie polskim jest silna tęsknota za taką, choćby powierzchowną, salonową ogładą, kulturą osobistą i przyzwoitością, do jakiej przyzwyczaił nas Kwaśniewski przez 10 lat prezydentury. Estetyczność Kwaśniewskiego może przysporzyć głosów lewicy, ponieważ w Polakach, którzy sami nie są zbyt estetyczni, jest tęsknota do posiadania przedmiotu wypełniającego dezyderat estetyczności za nich. Kwaśniewski więc wydaje się atutem, z którego nie należy rezygnować. Ile jednak jest lewicowości w Aleksandrze Kwaśniewskim? Wydaje się, że tyle samo, co poprzednio, czyli niewiele. Poza tym ostatnio zeszło zeń jakoś sporo powietrza. Towarzystwo salonowo-kombatanckie W obecnym, okrojonym i kurczącym się SLD lewicowości jest nieco więcej niż wcześniej; to świadectwo nauczki z dominującej poprzednio bezideowości, karierowiczostwa i pęczakizmu, które spotkały się ze słuszną karą wyborczą. Zwiększone w obecnym SLD zaangażowanie po stronie rozmaicie, zazwyczaj archaicznie, rozumianej lewicowości jest także skutkiem represyjnej polityki historycznej PiS, dążącego do kryminalizacji PRL, oraz PiS-owskiej polityki lustracyjnej, która miała na celu odebranie godności i sensu ludzkim życiorysom ukształtowanym w minionym systemie i szukającym w SLD swojej politycznej reprezentacji. Antylustracyjna aktywność SLD jest dowodem, że partia ta odkrywa dla siebie ważny element nowoczesnej lewicowości, mianowicie obronę praw człowieka. Mimo to lewicowość SLD pozostaje nieprzekonująca i niewyraźna. Jeśli to się szybko nie zmieni, tj. jeżeli SLD nie przeobrazi się w odważną i autentycznie lewicową partię, grozi mu peeselizacja, czyli przeobrażenie w eleganckie, salonowo-kombatanckie towarzystwo weteranów politycznych, za to kompletnie pozbawione znaczenia politycznego. Bardziej problematyczna jest lewicowość Marka Borowskiego, który na zawsze będzie musiał borykać się ze swoją etykietką liberała i rozłamowca. Najwięcej lewicowości jest chyba w Unii Pracy, choć to partia tak słaba, że nie można się spodziewać, by była źródłem znaczącego poparcia dla lewicowego bloku wyborczego. Haki i korzenie W Partii Demokratycznej jest tyle samo lewicowości, co demokracji. Przykładem jest Jan Lityński, który, choć dał się poznać jako osoba zasadniczo niewybieralna do jakichkolwiek gremiów politycznych, ze wstydem i zażenowaniem uzasadnia swoje uczestnictwo w LiD, z widoczną pogardą odnosząc się do SLD, choć doskonale wie, że jeżeli kiedykolwiek zostanie do czegokolwiek wybrany, to tylko dzięki resztkom siły SLD. Partia Demokratyczna dokonała znacznego wysiłku, polegającego głównie na zagryzaniu zębów, aby stowarzyszyć się z coraz mniej, ale na zawsze postkomunistycznym SLD; dlatego na drodze do spójnego porozumienia programowego z nim zawsze będzie wystający z gleby historii korzeń genetyczny. Problem korzenia wielokrotnie i bardzo mocno ważył
Tagi:
Adam Chmielewski









