Pielgrzymki do mamrota

Pielgrzymki do mamrota

Ranczo fot. Materialy prasowe

Miejsca, w których kręcono filmy i seriale, stają się wabikiem dla turystów. Wszystkie najłatwiej odwiedzić w wakacje Nasi filmowcy chętnie kręcili w „miastach obrotowych”, czyli takich, które mogły zagrać – po zdjęciu anten telewizyjnych i reklam – każdy zakątek Polski i świata. Przykładem jest Piotrków Trybunalski, który miał i tę zaletę, że był dobrze skomunikowany z Warszawą i Łodzią. Dziś po mieście szlakiem filmowym oprowadzają tablice, które przypominają, że tymi uliczkami chadzała młodziutka Basia Kwiatkowska, zanim znalazł dla niej nocleg szarmancki Stanisław Mikulski („Ewa chce spać”, 1958). Kiedy piotrkowską starówkę obwieszono przedwojennymi szyldami i reklamami, zgrabnie imitowała przedwojenną Warszawę na planie komedii „Vabank” (1982). W filmie Agnieszki Holland „W ciemności” (2012) Piotrków z powodzeniem udawał przedwojenny Lwów. Niestety, tablice nie uwzględniają informacji, że to właśnie na terenie byłego więzienia, często pojawiającego się w filmach, padła jedna ze słynniejszych kwestii naszego kina: „Nie chce mi się z tobą gadać…”. Takim „obrotowym” miastem jest także Lublin. Zabudowa staromiejska ocalała w trakcie ostatniej wojny, więc mógł z powodzeniem udawać choćby XIX-wieczny Paryż. To na lubelskiej ulicy Fryderyk spotyka George Sand w filmie „Chopin. Pragnienie miłości” (2002). A Lublin jest w stanie cofnąć się w jeszcze głębszą historię – do XVII w. Po tych uliczkach przechadzał się wszak płk Dowgird, „polski Fanfan” o twarzy Leonarda Pietraszaka, z serialu „Czarne chmury” (1973). Władze Lublina zleciły zresztą – podobnie jak znacznie mniej filmowy Poznań i wiele innych miast – nakręcenie filmu katalogującego najbardziej obiecujące miejscowe plenery. Film pokazano w Cannes i rozesłano do licznych wytwórni. Amerykanów zainteresowały druty, baraki i wieżyczki obozu na Majdanku, które wykorzystali w filmie „Lektor” (2008) z Kate Winslet i Ralphem Fiennesem. Co ma swoje znaczenie, jeżeli przypomnieć, że aktorka zgarnęła Oscara za najlepszą rolę kobiecą, a film nominowano jeszcze w czterech kategoriach. À propos tematyki obozowej – jedynym polskim plenerem filmowym, który cieszy się od lat niesłabnącą popularnością wśród turystów z całego świata, jest Fabryka Emalia Oscara Schindlera przy ul. Lipowej na krakowskim Zabłociu. Do światowego obiegu turystycznego włączył ją Steven Spielberg filmem „Lista Schindlera” (1993, siedem Oscarów). O każdej porze roku w tej ciasnej uliczce parkują autokary z turystami spod wszystkich szerokości geograficznych. Gdyby położone o krok dalej Muzeum Sztuki Współczesnej (MOCAK), zlokalizowane zresztą również w zabudowaniach dawnej fabryki, odwiedzał bodaj 1% tych tłumów, należałoby do najbardziej uczęszczanych placówek tego typu w skali globu. Prezes wysyła hrabiego do Tworek Obok „miast obrotowych” są „obrotowe zamki i pałace”. Jak zamek Czocha, ponura budowla nad Zalewem Leśniańskim 60 km od Jeleniej Góry. Przez wiele lat miejsce to, jako wojskowy ośrodek wypoczynkowy, nie figurowało na żadnych mapach, ale nakręcono tam kilkanaście filmów i seriali. To tutaj Jerzy Turek rozpił doszczętnie winem z zamkowej piwnicy Stanisława Milskiego w filmie „Gdzie jest generał?” (1963). Z czasem Bogusław Wołoszański uczynił z zamku „Twierdzę szyfrów”, a fani Harry’ego Pottera obrali go na miejsce zlotów. O ile nie jadą w tym celu do zamku w Pszczynie, gdzie Wołoszański także odkrywał tajemnice ostatniej wojny, a Grażyna Szapołowska miała pamiętne pożycie z Bogusławem Lindą na kuchennym stole („Cała jestem w maku…”) w filmie „Magnat” (1986). Filmową legendę pielęgnuje także pałac w Nieborowie położony w połowie drogi między Warszawą i Łodzią. Zwłaszcza że był filmowany wielokrotnie i od każdej strony. W przypałacowych ogrodach Pan Kleks (1984) polował na motyle, grywał na skrzypcach i porywał Adasia Niezgódkę w krainę własnej fantazji. Z tym że do Jana Brzechwy, który to wszystko wymyślił, można się dosiąść nie w Nieborowie, lecz na ławeczce w staromiejskim pasażu w Tarnowie. Bo poeta kiedyś odwiedził to miasto, podobnie jak towarzyszący mu tam w postaci żeliwnej Zbigniew Herbert i Wisława Szymborska. Cóż, potrzeba posiadania ławeczki z poetą pozostaje niezwalczona i wystarczy byle pretekst, by ją postawić. A chrząszcz – równie jak Pan Kleks sławny bohater Brzechwy – ma wspaniały pomnik oczywiście na rynku w Szczebrzeszynie (Zamojskie). W ogrodach nieborowskich zaś Jerzy Kamas jako Wokulski wzdychał

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 26/2018

Kategorie: Obserwacje