Pierwsza runda

Pierwsza runda

Czy to szaleństwo, czy cyniczna metoda? Albo może jedno i drugie? Jest o czym myśleć. Sposób, w jaki PiS zdobyło władzę nad sądownictwem, pokazuje determinację prezesa w drodze do głównego celu. Nie sądzę jednak, żeby ktokolwiek poza nim wiedział, gdzie jest meta. Gdzie jest cel, do którego karnie biegną prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu oraz premier. Każdy z nich buduje swoje zaplecze kadrowe. Ale wszyscy uznają władztwo prezesa. Cieszą się coraz większymi obszarami, jakie zdobywa władza, i kolejnymi łupami, jakie wpadają im w ręce. Dobrze wiedzą, kto jest ojcem ich sukcesów. I to Kaczyńskiemu zostawiają taktykę działania obozu władzy. A o wpływie na decyzje strategiczne nawet nie myślą. Wiedzą przecież, jak bardzo jest uczulony na najmniejsze próby wybijania się na samodzielność. Uznanie się za delfina Kaczyńskiego jest najszybszą drogą do politycznego końca. Nie bez powodu w ciągu trzech lat rządów PiS prezes Kaczyński całkowicie podporządkował władzy Trybunał Konstytucyjny, KRS, a teraz kończy zdobywanie Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego. Jesienią zobaczymy, do czego było to potrzebne. Ale wcześniej, bo już w sierpniu, Polacy będą żyli w nowym ustroju. Nie widzieli potrzeby, by bronić trójpodziału władzy i niezawisłości sędziów – będą mieli to, czego chciało PiS.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2018, 30/2018

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański